- Szkoda tylko, że zarządzając przeprowadzkę nikt nie zadbał o dobro dzieci, które w tym przypadku jest najważniejsze - mówią pracownicy placówki i rodzice przysposobionych dzieci.
Tarnobrzeski ośrodek działał 15 lat. Obsługiwał pięć powiatów: tarnobrzeski grodzki i ziemski, stalowowolski, mielecki i niżański. Trzy pokoje, w parterowym baraku przy ulicy Świętej Barbary były miejscem, gdzie udzielano porad i konsultacji. Jak mówią rodzice, było to miejsce, w którym zawsze można było porozmawiać, zasięgnąć opinii fachowców i uczestniczyć w grupie wsparcia.
FILII NIE BĘDZIE
Decyzja o likwidacji ośrodków zapadła pod koniec listopada ubiegłego roku. Dla pracowników i rodziców był to szok, ponieważ przez kilka tygodni wcześniej docierały do nich głosy, że marszałek nosi się z zamiarem utworzenia filii. Dlatego tym bardziej informacja o zamknięciu tarnobrzeskiego ośrodka zaskoczyła trzech jej pracowników. - Na początku grudnia dowiedziałyśmy się, że powstanie jeden ośrodek - przypomina Lidia Zarzycka, dyrektor Publicznego Ośrodka Adopcyjnego w Tarnobrzeg. - Wcześniej docierały do nas sygnały, że będą filie. Akurat nasz ośrodek kwalifikuje się do filii, ponieważ w minionym roku miałyśmy powyżej 10 przysposobień. W perspektywie dojazdów do Rzeszowa, paradoksalnie dając dzieciom rodziny, zostałyśmy ukarane.
Jak mówią pracownice tarnobrzeskiego Ośrodka Adopcyjnej przeniesienie do Rzeszowa oznacza jedno. - To likwidacja placówki, która wrosła w to środowisko i instytucje zajmujące się dzieckiem i rodziną. Placówki, która ma wypracowane metody współdziałania z sądami, szpitalami i domami dziecka.
Dla rodzin przeprowadzka oznacza brak grupy wsparcia. - Jak można zorganizować grupę wsparcia oddaloną od ludzi o 100 kilometrów - dodaje pracownik. - Tutaj dojeżdżały osoby spod Tarnobrzega i innych województw. Spotkania odbywały się w soboty. Dlatego w obecnych warunkach nie wyobrażamy się zorganizowania takiej grupy w Tarnobrzegu, bo nie mamy miejsca. Dlatego pozostaną nam tylko prywatne kontakty drogą meilową.
SPRAWA NIE JEST PRZESĄDZONA
Sławomir Miklicz, członek Zarządu Województwa Podkarpackiego tłumaczy, że marszałek przejmując nowe zadanie nie wiedział, w jakim stopniu będzie ono finansowane, dlatego powołano jeden ośrodek. - Na dziś nie wiemy, jak będzie wyglądało finansowanie z budżetu państwa, stąd taka decyzja a nie inna - tłumaczy Sławomir Milicz. - Nie przesądziliśmy jeszcze ostatecznie, czy w przyszłości po kilku miesiącach nie wrócimy do czterech ośrodków filialnych.
Marszałek przyznał, że na temat możliwości powołania filii rozmawiał już z prezydentem Przemyśla i Krosna. - Z prezydentem Tarnobrzega nie rozmawiałem, ale jestem przekonany, co do tego, że wykaże się on dużą otwartością - sugeruje Sławomir Milicz.
Norbert Mastalerz twierdzi, że udostępni lokal na potrzeby filii pod warunkiem, że marszałek zobowiąże się do utrzymania lokalu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?