Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To były wielkie koszykarskie emocje!

Piotr Szpak
Daniel Wall popisywał się tak ulubionymi przez kibiców „wsadami” i poprowadził koszykarzy Siarki Tarnobrzeg do zwycięstwa nad Politechniką Poznań.
Daniel Wall popisywał się tak ulubionymi przez kibiców „wsadami” i poprowadził koszykarzy Siarki Tarnobrzeg do zwycięstwa nad Politechniką Poznań. M. Radzimowski
Niesamowite spotkania rozegrali nasi pierwszoligowi koszykarze. Stal wygrała po rzucie w ostatniej sekundzie, Siarka zwyciężyła po dogrywce.

Takie mecze zdarzają się raz, może dwa na cały sezon! Nasi pierwszoligowi koszykarze rozgrzali swoich kibiców do czerwoności, dostarczając im naprawdę niesamowitych emocji. Co ważniejsze, zarówno dla Stali Stalowa Wola, jak i Siarki Tarnobrzeg, wszystko skończyło się happy endem.

"Stalówka" była faworytem spotkania z niżej notowanym BT Wózki Pruszków, ale kibice mogli mieć obawy o wynik już na początku spotkania, bo nasi zaczęli źle, przegrywali 2:8. Potem jednak stalowowolanie szybko odrobili straty i choć nie zachwycali, to prowadzili niemal do końca z pruszkowianami kilkoma punktami. Przez cały mecz grali jednak "w kratkę", lepsze momenty przeplatając słabymi i mogło się to na nich zemścić w ostatniej chwili. Bo na trzy sekundy przed syreną rywale objęli prowadzenie 74:73 i wydawało się, że naszych może uratować już tylko cud. I ten cud… nastąpił.

TRZEBA BYŁO RZUCIĆ

To było niesamowite, w ostatnich sekundach pojedynku z Wózkami "stalowcy" wyprowadzili szybko piłkę i ta trafiła do rąk utalentowanego, 20-letniego wychowanka klubu, Jacka Jareckiego. A ten zachował się jak prawdziwy rutyniarz, od razu zdecydował się na rzut z dystansu i… trafił! Za dwa, a nie jak się wydawało za trzy punkty, ale to nie miało znaczenia, bo Stal wygrała dzięki temu rzutowi 75:74.

- Po prostu trzeba było to rzucić, więc rzuciłem - z uśmiechem tłumaczył Jacek Jarecki. - I super, że wygraliśmy, bo walczymy o pierwszą ósemkę w tabeli i to zwycięstwo było nam potrzebne. To było dla nas takie przełamanie po ostatnich niepowodzeniach w rozgrywkach, także dla mnie. Mam nadzieję, że będzie teraz coraz lepiej, a przecież nie brakuje nam kłopotów, gramy pod wodzą drugiego trenera Bogdana Pamuły, bo pierwszy, Leszek Kaczmarski, ma kłopoty ze zdrowiem.

PYSZNIAK WIERZYŁ

Tak emocjonującego meczu jak spotkanie Siarki z Politechniką Poznań (wygrane przez gospodarzy po dogrywce 99:93) dawno w Tarnobrzegu nie było. Ci z kibiców, którzy przyszli do hali, na długo pozostawią w sobie wrażenia z tego spotkania. Przez trzy kwarty na boisku rządzili gracze ze stolicy Wielkopolski, a najlepszym zawodnikiem był Amerykanin z polskim paszportem Joe McNaull. Do ostatniej kwarty poznanianie przystąpili mając aż 16 punktów przewagi nad gospodarzami. Czy ktoś jeszcze wtedy wierzył w wygraną Siarki?

- Ja wierzyłem. Politechnika grała cały czas pierwszą piątką i wiedziałem, że rywale w końcu "spuchną". Bardzo się cieszę, że wygraliśmy. Drużyna w końcu wierzy w siebie, mamy dobry zespół i jeszcze w tym sezonie trochę "namieszamy" - mówił po meczu szkoleniowiec Siarki Zbigniew Pyszniak.
A kolejne emocje pod pierwszoligowym koszem już jutro. I kolejny raz nasze zespoły zagrają w roli gospodarzy i oby znów nie brakowało emocji z happy endem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie