Wojna polsko-bolszewicka była starciem dwóch odmiennych cywilizacji ‒ świata zachodniego, zbudowanego na fundamentach chrześcijańskich, z krwawym totalitaryzmem, którego cechą był odgórnie narzucony ateizm. Obie strony konfliktu były bardzo młode. Odrodzona Rzeczpospolita nie tylko zmagała się zbrojnie o wszystkie swoje granice, lecz musiała też stawić czoła ogromnym problemom gospodarczym i podjąć wielką próbę złączenia w całość różnych systemów odziedziczonych po trzech zaborcach. Rosja bolszewicka walczyła o przetrwanie, krwawo tłumiąc wszelkie próby oporu przeciwników politycznych – demokratów i monarchistów. Polacy pragnęli wolnej, niepodległej Ojczyzny. Bolszewicy zmierzali do wzniecenia światowej rewolucji komunistycznej „po trupie pańskiej Polski” ‒ jak to określali – pisał Adam Hlebowicz z Instytutu Pamięci Narodowej.
Klęska bolszewików była szokiem dla ich przywódców. 15 października 1920 r. Wojsko Polskie wkroczyło do Mińska. Trzy dni wcześniej, 12 października, w stolicy Łotwy Rydze podpisano zawieszenie broni między Rzecząpospolitą a Rosyjską Federacyjną Socjalistyczną Republiką Sowiecką i Ukraińską Socjalistyczną Republiką Sowiecką.
Społeczeństwo polskie, jak i rosyjskie cieszyło się z podpisanego w Rydze rozejmu i zakończenia działań zbrojnych. Dochodziło do manifestacji antywojennych. Podobnie było w przypadku polskiej prasy.
Warto przytoczyć wypowiedzi innych osób, które nie podzielały panującego wówczas optymizmu: Marian Zdziechowski, wybitny filozof urodzony w pobliżu Mińska, profesor Uniwersytetu Wileńskiego, pisał:
„Jako dowód szlachetnej bezinteresowności, jako haracz należny sowieckiej Rosji, oddali jej szerokie obszary ziemi, której synowie do ostatniej chwili za sprawę polską walczyli – oddali Mińsk, wiedząc, że pastwą będzie straszliwego terroru. I to wszystko z lekkim sercem, bez żalu, bez wyrzutu sumienia, nieomal z tryumfem”.
Podczas debaty w polskim sejmie nad ratyfikacją traktatu Henryk Grabowski, prawnuk Tadeusza Rejtana, krzyczał z galerii dla publiczności: „Hańba!” i rozrzucał ulotki z protestem przeciwko wyrzeczeniu się ziem wschodnich.
Rozczarowania nie krył też pisarz Sergiusz Piasecki, który po latach wspominał:
„Właściwie nie miałem dokąd jechać, bo rodzina moja została za granicą, po stronie sowieckiej. Pokój zawarty z bolszewikami był początkiem mojej klęski. Przez cały czas służby w wojsku miałem nadzieję, że zajmiemy znów Mińszczyznę; bo przecież na nas czekają tam setki tysięcy Polaków. Była nawet ku temu dobra sposobność, lecz nie wykorzystano jej. Czułem, że jestem oszukany. Miałem żal do tych, którym pomogłem wywalczyć niepodległość ich stron rodzinnych, lecz którzy nam – żołnierzom ochotnikom – w tym samym nie dopomogli”
.
Dziś niektórzy nazywają Traktat Ryski „Gorzkim Pokojem”.
Więcej na temat negocjacji, zrabowanych przez Rosjan dzieł sztuki, odszkodowań wojennych oraz losów polskich jeńców: Historia z IPN
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?