Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trener piłkarzy "Stalówki", Mirosław Kalita, chciał zrezygnować ze swojej funkcji! Teraz sam stawia sobie ultimatum

Arkadiusz Kielar
Mirosław Kalita (z lewej), trener drugoligowych piłkarzy Stali Stalowa Wola, już pod koniec meczu z Puszczą Niepołomice myślał o rezygnacji.
Mirosław Kalita (z lewej), trener drugoligowych piłkarzy Stali Stalowa Wola, już pod koniec meczu z Puszczą Niepołomice myślał o rezygnacji. Marcin Radzimowski
Mirosław Kalita, trener drugoligowych piłkarzy Stali Stalowa Wola, już pod koniec ostatniego meczu z Puszczą Niepołomice zdecydował, że rezygnuje ze swojej funkcji. Ostatecznie tak się jednak nie stało.

- Po spotkaniu z Puszczą swoją decyzję ogłosiłem piłkarzom. Powstrzymałem się jednak, żeby to ogłosić publicznie, po rozmowie z jednym z prezesów, Mariuszem Szymańskim - mówi szkoleniowiec.

"Stalówka" przegrała z rywalami z Niepołomic aż 0:4, to była jej trzecia porażka w trzecim meczu na własnym stadionie w tym sezonie.

STAWIA SOBIE ULTIMATUM

Szkoleniowiec mówił przed sezonem, że zespół jest jego autorskim projektem, sprowadził zawodników, których uznał za przydatnych w Stali. Teraz pokazuje, że nie jest przyspawany do stołka i bierze po męsku odpowiedzialność za wyniki. Mimo, że działacze przekonali go, by jeszcze nie rezygnował, sam stawia sobie wysoko poprzeczkę.

- Władze Stali nie muszą dawać mi ultimatum, bo ja sobie sam je stawiam - zdradza. - Mamy zdobyć w dwóch najbliższym meczach na wyjeździe, z Motorem Lublin i Wigrami Suwałki, cztery punkty. Jeżeli tak się nie stanie, odejdę. A co, jeżeli na moje odejście nie zgodzą się prezesi? Nie wiem, na razie myślę o najbliższym meczach. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego drużyna znacznie lepiej prezentuje się w spotkaniach na wyjeździe. To jest w głowach zawodników, bo oni wcale nie są tacy słabi. Pierwszy raz spotykam się z taką sytuacją, czy jako zawodnik czy trener.

NIE POGARSZAĆ SYTUACJI

Prezes piłkarskiej spółki ze Stalowej Woli, Grzegorz Zając, mówi, że nie można podejmować nerwowych ruchów, bo te mogą jeszcze tylko pogorszyć sytuację. Będzie rozmawiał z trenerem i piłkarzami, ale konsekwencje wobec zawodników będzie można podjąć po zakończeniu rundy, czyli rozwiązać umowy z tymi, którzy najbardziej zawiodą.

- Trudno zawodnikom odebrać premie, skoro mają je obiecane za miejsca w tabeli od 1 do 4 lub niższe premie za miejsca od 5 do 8. Ciężko ścinać im coś z pensji, które nie są wysokie - mówi prezes. - Nie da się też zesłać do zespołu rezerw wielu piłkarzy, bo nie będzie kim grać. Można byłoby zastąpić ich juniorami, ale wtedy ci wyjdą na przykład na mecz z Siarką Tarnobrzeg i możemy przegrać 0:5, dopiero wtedy byłby krzyk. Gdyby jednak zespół przegrał jeszcze kilka najbliższych spotkań, to wiadomo, że nie będzie wyjścia i będziemy musieli szukać nowego trenera.

Mirosław Kalita, trener Stali: - Rozmawiam z trenerami innych drużyn, którzy dzwonią do mnie i pocieszają albo udzielają rad. Oni szukają przyczyn w materiale ludzkim, ale ja uważam, że z tym materiałem w Stali nie jest źle. Nie uważam, żeby ktoś w drużynie grał przeciwko mnie, zwłaszcza, że staram się rozkładać podział ról w zespole, żeby wszyscy czuli się potrzebni. Na wyjazdach piłkarze grają dobrze i w ciągu tygodnia potem nie mogą oduczyć się nagle gry, gdy przyjdzie im walczyć na swoim stadionie, biegają wtedy jak po pustym sklepie… Ciężko im też "dokręcać śrubę", bo na treningach pracują ciężko. Presja? Tak jak powiedział Bartek Horajecki, nasi piłkarze są profesjonalistami i presja nie może im przeszkadzać, żeby dobrze wykonywać swoją pracę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie