Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trener piłkarzy Stalówki, Mirosław Kalita: Nie do wszystkich to dociera

/ARKA/
Trener Stalówki, Mirosław Kalita (z prawej, obok kierownik zespołu, Wojciech Nieradka): - My musimy grać na własnym boisku tak zdeterminowani jak na wyjazdach, a nie do wszystkich to nadal dociera.
Trener Stalówki, Mirosław Kalita (z prawej, obok kierownik zespołu, Wojciech Nieradka): - My musimy grać na własnym boisku tak zdeterminowani jak na wyjazdach, a nie do wszystkich to nadal dociera. Marcin Radzimowski
Piłkarze drugoligowej Stali Stalowa Wola przegrali w tym sezonie aż cztery na pięć rozegranych spotkań na własnym stadionie. Kibicom "Stalówki" ciężko to zrozumieć, a chociaż zawodnicy za każdym razem po przegranej u siebie zaznaczali, że wyciągną wnioski, to jednak efektów nadal nie widać.

Ostatnia porażka z Wisłą Płock 0:1 była tym dotkliwsza, że rywale od 40 minuty musieli bronić się w dziesiątkę, po czerwonej kartce dla Łukasza Nadolskiego. Ale i tego nie potrafili "Stalowcy" wykorzystać, a bramkę stracili, grając w przewadze.

- To jest w ich głowach - mówi o swoich piłkarzach trener Stali, Mirosław Kalita. - Nie wszystkim, ale wielu jeszcze nadal się wydaje, że jak gramy u siebie i na przykład stracimy piłkę, to nic złego się nie stanie. A my musimy grać na własnym boisku tak zdeterminowani jak na wyjazdach, gdzie zdobyliśmy jak na razie większość punktów, tak samo walczyć, a nie do wszystkich to nadal dociera. Nasi obrońcy z bramkarzem i defensywnym pomocnikiem są nieraz w meczach w Stalowej Woli pozostawieni na pastwę losu i to się kończy katastrofą. Zdobyliśmy u siebie punkty tylko raz, wygrywając z Pogonią Siedlce, ale to był przeciętny rywal.

Szkoleniowcowi Stali sytuacji nie ułatwiają kłopoty zdrowotne w zespole. Na urazy narzekają Artur Cebula, Tomasz Majowicz, Sylwester Sikorski, chory był ostatnio Michał Kachniarz. W tej sytuacji Mirosław Kalita musiał z konieczności w meczu z Wisłą ustawić niektórych zawodników na innych pozycjach niż zazwyczaj.

- Szkoda na przykład Mateusza Kantora przesuwać do obrony, gdy dobrze spisywał się w pomocy. Nie wyszło najlepiej w meczu z Wisłą z Jakubem Popielarzem na prawej pomocy, gdy on lepiej wypada jako ofensywny pomocnik - komentuje trener Kalita. - Podobnie jak z grą w pomocy napastnika Wojtka Białka. Jeżeli chodzi o młodzieżowców, to nie mam wielkiego pola manewru, zresztą jakiś czas temu graliśmy na treningu gierkę wewnętrzną z naszymi juniorami i widać było, jak duża jest różnica, juniorzy stracili zdaje się aż dwanaście goli. Ale zobaczę, może do naszej kadry na najbliższy mecz w sobotę z Resovią w Rzeszowie dojdzie z juniorów Grzesiek Kowal, bo potrzebuję skrajnego pomocnika.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie