MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Trzy szare komórki "Księcia Łgarzy"

Marlena BOGDAN
Radosław Lech Wiącek ma 38-lat, żonę i 13-letniego syna.
Radosław Lech Wiącek ma 38-lat, żonę i 13-letniego syna. Marlena Bogdan

Na pytanie, jaki powinien być tekst, żeby śmieszył, ,,Książę Łgarzy" odpowiada, że musi być śmieszny. Gdy go zapytać, czy ma zmysł obserwacji, mówi, że nosi okulary. Żeby analizować życie polityczne Polski, jego zdaniem, wystarczą trzy szare komórki - nie telefoniczne.

Radosław Lech Wiącek kłamie najlepiej w Polsce. 29 maja odebrał 3 tysiące zł za najlepszy tekst satyryczny w 21 Ogólnopolskim Turnieju Łgarzy. Pieniądze i sławę zdobył dzięki absurdalnej historii o Polsce w Unii Europejskiej.

Cecha pierwsza: zmysł obserwacji

- Mam napisać o panu żartobliwy, śmieszny tekst. Czy są jakieś zasady, których taki tekst powinien się trzymać? - pytam Radosława Lecha Wiącka. - Nie ma zasad. Taki tekst powinien być albo śmieszny, albo musi mieć cel, dla którego został napisany - radzi.

Nie poddaję się i pytam o cechy, jakie powinien mieć dobry satyryk. - Przede wszystkim musi mieć zmysł obserwacji, analizowania rzeczywistości i dostrzegania w najmniejszym zdarzeniu tego, co można wykorzystać - mówi "Łgarz".

Pierwszą cechę Radosław Wiącek tłumaczy faktem, że nosi okulary, co pomaga mu lepiej obserwować. Konkretnie: - trudno, żeby żyjąc w tym kraju, oglądając telewizję, chociaż tej akurat unikam, słuchając radia, czytając cokolwiek, grzebiąc w Internecie i czytając czaty, do człowieka, który ma chociaż ze trzy szare komórki, nie docierało to wszystko - tłumaczy.

Cecha druga: analizowanie rzeczywistości

Tekst "Pamiętnik wygrzebany w sieci" powstał z obserwacji dzisiejszej rzeczywistości. "Łgarz" przeanalizował treści polityczne pojawiające się w mediach i zauważył, że telewizja popada w taki sam zachwyt jak w latach osiemdziesiątych. - Czyli propaganda sukcesu, tuszowanie wszystkich błędów, udawanie, że wszystko jest cacy, wmiatanie śmieci pod dywan - tłumaczy. W swoim tekście opisał kilka dni z życia Polaka, który budzi się w nowej rzeczywistości 1 maja 2004 roku. Polska jest w Unii Europejskiej i zapadła na dziwną chorobę, objawiającą się fanatyzmem norm. Człowieka można na przykład pozbawić mieszkania, bo sufit jest 12 milimetrów niżej niż to przewiduje norma, zgodne z normami muszą być też spinacze do papieru i dziurki w sandałach.

Cecha trzecia: detale

"Łgarz" lubi wyłapywać w ludziach cechy, które można ubrać w satyryczne słowa. Chociaż w rozmówcach zawsze stara się doszukiwać cech pozytywnych. Nigdy nie śmieje się z ułomności i nieszczęść, które spotykają ludzi. Za tę jego ufność życie nieraz odpłaciło mu się kopniakiem. Ma specyficzne poczucie humoru. Uwielbia autoironię i absurd. Przyznaje, że jego poczucie humoru było nieraz powodem nieporozumień. - Byli ludzie, którzy nie wiedzieli, o co mi chodzi i tylko talent w moich nogach pozwalał mi przeżyć - zdradza.

Jego mentorem satyrycznym jest Konstanty Ildefons Gałczyński i "Teatrzyk Zielona Gęś". Oprócz tego kabaret "Potem", całe Zielonogórskie Zagłębie Humoru, "Kabaret Moralnego Niepokoju", Piotr Bałtroczyk. Z nowych kabaretów , "Łowcy.B" i oczywiście "Monty Python".

Cecha charakterystyczna: lekkość pióra

Lekkość pióra "Łgarz" posiada od urodzenia. "Pamiętnik wygrzebany w sieci" powstał na przykład w ciągu dwóch dni. Chociaż był taki moment w II Liceum Ogólnokształcącym, w klasie maturalnej, gdy pani profesor od polskiego wybiła mu pisanie z głowy. - Pani profesor nie lubiła chłopców i pięciu postawiła na koniec klasy maturalnej "pały". To mnie na jakiś czas zniechęciło do pisania - opowiada.

Tak poważnie, nie potrafi powiedzieć, kiedy jego pisanie zmieniło się w satyrę i zaczął je traktować poważnie. Niepoważnie: - Dobre teksty satyryczne zacząłem pisać na poważnie wtedy, kiedy się dorwałem w końcu do maszyny do pisania - mówi.

Cechuje go tak wstrętny charakter pisma, że sam po sobie czasami nie może odczytać. Maszyna była dla niego wybawieniem. Teraz jest nim komputer. Z zawodu Radosław Wiącek jest informatykiem, dużo czasu spędza przy komputerze, surfując po Internecie. Czasami znajduje w nim coś, co go inspiruje. Życie, to jednak niedościgniony scenarzysta kabaretowy. "Łgarzowi" zdarzyło się w życiu wiele zabawnych historii, ale jak o nie zapytać, to nic mu nie przychodzi do głowy.

Przez życie idzie z humorem. Przynajmniej się stara. Nie jest z tych co błyskotliwie ripostują, raczej z tych, którzy przemyślą sprawę i odpowiedzą. Chociaż stara się nie myśleć o problemach. Chwyta z dnia to, co najlepszego przynosi dzień.

Cecha niedawno odkryta: mistrz łgarstwa

Namiętnie słucha radia, zwłaszcza "Trójki". Stąd dowiedział się o Turnieju Łgarzy w Bogatyni. Swoje teksty wysyłał na konkurs siedem razy. W końcu się udało. 29 maja został mianowany "Księciem Łgarzy 2004" za najlepszy tekst satyryczny. Po nagrodę jechał 11 godzin w jedną stronę, ale miał przynajmniej okazję spotkać się i porozmawiać z kilkoma cenionymi osobami. Udało mu się zagadać do Artura Andrusa i Marii Czubaszek, która była jednym z jurorów konkursu. - Powiedziałem jej, że muszę jej dotknąć, bo długo chodziły plotki, że Maria Czubaszek nie istnieje. A ona mi powiedziała, że mój tekst zwyciężył jednogłośnie.

Można powiedzieć, że spełniło się jedno z jego marzeń. Sporo zostało do zrealizowania. - Przede wszystkim dożyć do emerytury - dodaje. W realizacji marzeń pomoże, przynajmniej w niewielkim stopniu, nagroda trzy tysiące złotych minus podatek. Pojedzie za to z synem i żoną na wakacje, może nad morze. Albo kupi sobie ciepłokrystaliczny monitor do komputera. A gdyby był sam i mógłby te pieniądze wydać samolubnie, tylko na siebie, kupiłby sobie cyfrową kamerę wideo i robiłby amatorskie filmy niezależne.

Fragment nagrodzonego tekstu

12 maja 2004
Pada deszcz. Nie wychodzę z domu. Nie wiedziałem, że kit jest taki odżywczy. Aby zabić czas włączyłem radio. Hura - nadawali po fińsku. Ładny język.
13 maja 2004
Nie pada. Poszedłem do pracy. Pracy nie ma. Szukam pracy. Znalazłem pracę jako tłumacz. Tłumaczę z flamandzkiego na serbsko-chorwacki. Bajka. Dostałem kupony do kantyny i przepustkę na miasto. Ale się tu pozmieniało... Muszę iść wcześniej spać, bo jutro mam dużo pracy. A zresztą nie ma prądu - nie spełniał norm unijnych.
14 maja 2004
Wróciłem z pracy zadowolony - kierownik mnie pochwalił. Powiedział, że jak tak dalej pójdzie to będę tłumaczył z węgierskiego na szwedzki. Hura. W domu okazało się, że muszę wyprowadzić się z mieszkania - sufit jest za nisko o 12 milimetrów. Poszedłem do hotelu - okazało się, że nie mogę się tam zameldować, bo nie mam aktualnych badań. Poszedłem na dworzec - okazało się, że nie mogę wejść na dworzec, bo nie mam biletu, a bilet mogę kupić tylko na dworcu. Kto to wymyślił? Dobrze, że nie pada.

Historia ,,Łgarstwa"

Inspiracją do stworzenia Turnieju Łgarzy był Kornel Makuszyński i jego felieton "Konkurs łgarstwa". Napisany dowcipnie tekścik dał się lekko czytać, więc zadziałał na wyobraźnię dziennikarzy Edwarda Kuczyńskiego z warszawskich "Szpilek" i Zbyszka Dobrzyńskiego z turoszowskiego "Biuletynu Turowa". Pomysł zaproponowany przez redaktora BT pierwszy podchwycił kierownik Górniczego Klubu "Jubilat" w Bogatyni Zdzisław Justyński, wspierany przez małżonkę Marlenę Justyńska. To dzięki niej wszystkie dotychczasowe "załgane" spotkania, a było ich już dziewiętnaście, przebiegły ładnie, sprawnie i zgodnie z założeniami. Pierwszym następnym organizatorem, bez którego ta inicjatywa dobrej zabawy nie rozwinęłaby się do dzisiejszych rozmiarów, był skromny, a szlachetny Andrzej Zakrzewski z działu rozrywki III Programu Polskiego Radia.

,,Łgarstwa" na antenie

Organizatorem turnieju jest "Stowarzyszenie Łgarzy" oraz Polskie Radio Program III. Celem imprezy jest promocja autorów tekstów satyrycznych i wykonawców estradowych. Artyści rywalizują w dwóch kategoriach: tekstu satyrycznego i estradowego wykonania tekstu satyrycznego. 6 czerwca o godzinie 19 teksty, które wygrały w turnieju będzie można usłyszeć na antenie radiowej "Trójki". Przeczytają je Marian Opania i Wiktor Zborowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie