Czterema "maluchami" - fiatami 126p - pojechali przez Ukrainę i Rosję do Mongolii i z powrotem.
Marta kończy studia na wydziale architektura krajobrazu na Politechnice Krakowskiej. Z przyjaciółmi ze studiów wpadła na pomysł wyjazdu do Mongolii. Żeby zarobić na wyprawę, wyjechała na dwa miesiące do Norwegii do pracy. Udało im się znaleźć sponsora, a była nim kopalni soli w Wieliczce.
W dwa miesiące przejechali 17,5 tys. km. Im dłużej jechali, tym więcej musieli naprawiać dwudziestoletnie fiaciki. Ale zobaczyli kawał świata. Marta zachwycała się pięknymi krajobrazami. - Były takie jak na fototapetach - śmieje się. Z nostalgią wspomina Ural, jezioro Bajkał, Syberię.
Mongolia zrobiła na nich duże wrażenie. To kraj bez dróg, ale z pięknymi krajobrazami. Poznali jurty - mongolskie domy, posmakowali mongolskich przysmaków takich jak kumys czyli sfermentowane mleko klaczy, widzieli zwierzęta hodowlane - jaki.
Wrócili maluchami, choć już z wielkim trudem, bo auta zostały doszczętnie wyeksploatowane. Miały popękały resory i pierścienie w tłokach. Niemiła niespodzianka czekała ich w Polsce. W Tarnobrzegu zatrzymała ich policja, zaniepokojona brakiem zderzaków w jednym maluchu. Chcieli im odebrać dowód rejestracyjny. Zostali zwolnieni, kiedy pokazali paszporty z pieczątkami z Mongolii.
Teraz Marta organizuje wystawę ze zdjęciami, jakie zrobiła podczas wyprawy. Montują także film. I planują kolejny wyjazd. Tym razem może poczciwą starą nyska do Stanów Zjednoczonych, która zamierzają przejechać od Alaski do Meksyku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?