Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ukraina. Mangup - magia zakuta w skale

Piotr Kutkowski
Piotr Kutkowski
Mangup Kale, skalne miasto na Krymie, przyciąga turystów i obieżyświatów jak magnes. Jedni mówią, że to magiczne miejsce, inni że miejsce tajemnicze. I jedni i drudzy mają rację.

[galeria_glowna]
Bakczysaraj, dawna stolica Chanatu Krymskiego, jest dziś liczącym niespełna 30 tysięcy mieszkańców miastem. Przedmieścia jak wszędzie w dawnym sowiecie zabetonowane i nieciekawe, z cokołu pomnika pozdrawia nas Lenin. Mijamy go, samochód parkujemy dopiero w zabytkowej części, tuż obok straganów z pamiątkami. Pytamy o nocleg, natychmiast pojawia się Tatarka, która zaprasza do siebie. Cena ma być bardzo atrakcyjna, warunki - luksusowe. - Spało u mnie już wielu Polaków, nawet z ambasady - przekonuje.

Jedziemy razem z nią, by obejrzeć kwaterę. Jest nią komórka z koślawymi łóżkami sprawiającymi wrażenie, jakby dopiero co zostały znalezione na wysypisku. Są też pordzewiałe instalacje i brudna wanna, w której i tak nie ma co się spodziewać wody, bo z kranu ona nie cieknie .
- Kąpać się można na zewnątrz, pod prysznicem - pokazuje gospodyni na zbitą z desek szopę z zawieszonym nad nią metalowym zbiornikiem.

Jak się okazuje te "luksusy" kosztują znacznie więcej, niż proponowana nam początkowo cena, bo "to była cena za rozbicie namiotu". Na dyskusje i negocjacje szkoda nam już jednak sił, a przede wszystkim czasu, bo na ten dzień zaplanowaliśmy wizytę w Mangup Kale, dawnej stolicy średniowiecznego państwa Teodora.

TWIERDZA DO ZDOBYCIA

Z Bakczysaraju to tylko pół godziny jazdy autem, ale potem trzeba jeszcze długo wędrować pod górę. Tatarska wieś, do której docieramy, nosi nazwę Hodża Sała, jej mieszkańcy byli kiedyś wysiedlani, teraz potomkowie wracają, trudniąc się nie tylko rolnictwem, ale też obsługą coraz liczniej napływających turystów. Samochód na parking, na ramiona plecaki, jeszcze tylko bilet wstępu i możemy już ruszać. Ścieżka pnie się stromo do góry, jest upalnie, ale na szczęście droga wiedzie przez las. Drzewa i bujne zarośla sprawiają wrażenie, jakbyśmy wędrowali przez puszczę, po drodze mijamy też liczące kilkaset lat nagrobki karaimskiego cmentarza. Pokryte mchem i patyną czasu przenoszą nas mimowolnie w przeszłość.

Po trwającej prawie godzinę wspinaczce wychodzimy w końcu na rozświetlony słońcem płaskowyż, z którego już tylko rzut kamieniem do najwyższego punktu Mangup Kale. Strategiczne znaczenie tego miejsca wykorzystywano już w VI - VII wieku, największy jego rozkwit przypada jednak na okres istnienia średniowiecznego państwa Teodoro, którego stało się stolicą.

Domy wykuwano w skałach, na skałach budowano umocnienia, warownię, pałac. Otoczony z trzech stron skalnymi urwiskami a z jednej - głębokimi dolinami Mangup uchodził za twierdzę nie do zdobycia. Wzięli ją dopiero w 1475 roku głodem Turcy, co oznaczało też koniec Teodoro.

NOCNY POWRÓT

Świadectwami tej burzliwej przeszłości są ruiny cytadeli, pałacu, murów. Ciekawe zabytki, nas jednak najbardziej interesuje samo skalne miasto. Wykute pieczary znajdują się na kilku poziomach, prowadzą do nich "dziury w ziemi" ze stromymi schodami, z "okien" roztacza się niezapomniany widok.

Mieszkali tu obywatele państwa Teodoro, jeszcze 200 lat temu mieszkali Karaimowie, teraz ponoć Mangup zamieszkują ludzie, którzy szukają schronienia przed cywilizacją. Nam nie udaje się ich spotkać, udaje się natomiast "spotkać" zachód słońca. Bajkowy spektakl sprawia, że robiąc zdjęcia zapominamy o powrocie i czekającym nas długim spacerze górską ścieżką.

Schodzimy głęboką nocą, podświetlając sobie trasę jedną, małą latarką. I tak jesteśmy doskonale wyposażeni, bo idąca przed nami para młodych ludzi z niemowlakiem porusza się nieomal po omacku i z radością podłącza się do naszej grupki. Żegnamy się w tatarskiej knajpce, pijąc ziołową herbatę i zajadając czeburaki nadziewane mielonym mięsem.

W PAŁACU

Poranek w Bakczysaraju wita nas zrzędzeniem gospodyni, która na wieść, że ta noc w jej domu będzie jedyną, dosłownie wygania nas z mieszkania.
- Muszę posprzątać, bo przyjadą następni goście - twierdzi wymachując miotłą, która chyba służy jej wyłącznie do tego celu.

"Czarownicy" zamiast "do widzenia" mówimy "żegnaj", ale może i dobrze, że zostaliśmy pogonieni, bo w Bakczysaraju naprawdę jest co oglądać i na zwiedzanie trzeba zarezerwować dobrych kilka godzin. Główna atrakcja to oczywiście pałac Chanów, który powstał w XVI wieku. Pięknie zachowany i odrestaurowany stanowi dziś jedną z największych atrakcji turystycznych Krymu. Podziwiać tu można piękne budynki, wnętrza, Złotą Fontannę i będącą natchnieniem poetów Fontannę Łez. Są też meczet, pozostałości haremu i cmentarz z mauzoleum ulubionej żony chana Krym Gireja. Napis informuje, że spoczywa tu Dijalar Bikecz, a legenda głosi - że Maria Potocka.

My mamy okazję zobaczyć jeszcze jedną, niezapowiedzianą atrakcję. Właśnie przed pałac zajechały limuzyny, z jednej z nich wysiada młoda para Tatarów. Wraz ze świtą wchodzą oni do znajdującego się na dziedzińcu meczetu, gdzie przed islamskim duchownym rozpoczyna się ceremonia zaślubin. Nikt nas nie wygania, nikt nie protestuje przeciwko naszej obecności, jak i dyskretnemu robieniu zdjęć.

Po ceremonii nowożeńcy wychodzą na zewnątrz, by wypuścić z rąk gołębie i przyjąć gratulacje. My również życzymy im szczęścia.

JASKINIOWA CERKIEW

W starym Bakczysaraju warto jeszcze zobaczyć mauzolea Bejów, kupić tatarskie pamiątki no i koniecznie zakosztować krymskich win, które serwowane są albo w butelkach, albo rozlewane do butelek z wielkich, plastikowych baniaków.

Sprzedawcy kuszą, zachęca też smak degustowanych trunków. Zniechęca znowu brak czasu, bo w programie mamy jeszcze zwiedzanie Uspienskiego Monastyru, który leży po drodze do innego skalanego miasta, Czufut -Kale.

Spacer do świątyni zajmuje nam kilkadziesiąt minut, droga prowadzi doliną, na zboczach której schowane są w skałach domy. Równie malowniczo położony jest Monastyr. Najprawdopodobniej założyli go już pod koniec VIII wieku greccy mnisi, którzy opuścili Bizancjum. Klasztor działał nawet pod panowaniem tureckim, zamknęli go dopiero Rosjanie w 1778 roku, wysiedlając Greków krymskich. Obecnie znowu świeci blaskiem świetności, udostępniając zwykłym turystom i pielgrzymom między innymi jaskiniową cerkiew z XIV wieku.

Śpiew mnichów zabraliśmy ze sobą kupując u nich płytę, a smak tego miejsca zawieźliśmy do Polski w postaci zrobionego przez mnichów miodu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ukraina. Mangup - magia zakuta w skale - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie