Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ukraina. Śladami Żółkiewskich i Sobieskich

Piotr Kutkowski
Figura Matki Boskiej zastąpiła pomnik Lenina. W tle ratusz miejski.
Figura Matki Boskiej zastąpiła pomnik Lenina. W tle ratusz miejski. Piotr Kutkowski
Krechów i Żółkiew, Złoczów i Pomorzany. Leżące obecnie na Ukrainie miejscowości, które łączą bliskie położenie i setki lat historii. Dziś pierwsza część kresowej podróży śladami Żółkiewskich i Sobieskich.

[galeria_glowna]
Granica polsko-ukraińska i tradycyjne pytanie - ile godzin nam zajmie jej przekroczenie. Nie jest źle- polska odprawa następuje w pół godziny, po stronie ukraińskiej jest podobnie. Tyle, że tam, trzeba jeszcze wypełnić karteczki zawierające wiele pytań. Taki relikt przeszłości, będący wciąż przepustką do teraźniejszości. A teraźniejszość na ukraińskich drogach to olbrzymie kontrasty - nowoczesne stacje paliwowe i tankujące na nich, rozpadające się samochody. Wystawne domy sąsiadujące z ruinami tych, które zaczęto budować, ale nigdy ich nie skończono.
- U nas się mówi na to "bankowe domy", bo przejęły je banki za niespłacone kredyty - mówi nasz przewodnik.

Drogowskazy prowadza na Lwów, ale my wcześniej skręcamy na Krechów. Wyboista droga nas do położnego obok wzgórza parkingu. O Krechowie po raz pierwszy wzmiankowano w 1456 roku. Początkowo była to wieś królewska, potem przeszła w ręce rodziny Stadnickich, a od XVII wieku - na dziedziczną własność rodziny Sobieskich. Swoją sławę Krechów zawdzięczał jednak nie magnatom, a dwóm prawosławnym mnichom, Sylwesterowi i Jojiłowi, którzy na początku XVII wieku zamieszkali tu w leśnych grotach. Kilkanaście lat potem Stanisław Żółkiewski ofiarował im działkę u podnóża Pobożnej Góry, na którym około 1618 roku zaczęto wznosić klasztor. 30 lat potem - główną cerkiew Przemienienia Pańskiego.

IKONY

Otoczony murami klasztor był w swych dziejach wielokrotnie niszczony i odbudowywany, raz padł pod naporem Tatarów, innym razem udało się go przed nimi obronić. W czasach ZSRR był tu dom dziecka i szkoła rolnicza, teraz znowu należy do kościoła unickiego, który zadbał o odnowę budynków. W narożnikach murów obronnych zachowały się trzy baszty, z których jedna pełni funkcję dzwonnicy.

Zachwyca urodą stojąca na głównym dziedzińcu klasztoru, niedawno odrestaurowana drewniana cerkiew. Ale to nie ona jest główną atrakcją klasztoru, a mająca charakter obronny cerkiew Przemienienia Pańskiego. W surowym wnętrzu budzi podziw ikonostas i dwie, uznane za cudowne ikony - świętego Mikołaja, którą jak głosi tradycja przywiózł tu mnich Jojił oraz Matki Boskiej Werchackiej. Palą się świece, widać modlących się ludzi proszących o łaski, czuć mistyczną atmosferę. To ona zapewne sprawia, że od setek lat miejsce to przyciąga zwykłych pątników i władców.

W Krechowie często bywał Jan III Sobieski, dawniej w klasztornym archiwum przechowywano nawet oryginalne przywileje królów polskich i carów rosyjskich, oraz tureckie kwity na okup. Niestety - wiele pamiątek wysprzedano, inne zabrał rząd w 1809 roku. Dla nas pamiątkami są zdjęcia i zakupione w klasztornym sklepiku ikony.

BRAMA DO ZABYTKÓW

Z Krechowa do Żółkwi jest tylko kilka kilometrów. Już z daleka widać wieże i kopuły świątyń, by dostać się do zabytkowego centrum trzeba przecisnąć się samochodem przez wąską, zabytkową bramę w miejskich murach.

Żółkiew została założona na terenach wsi Winniki w XVI wielu przez Stanisława Żółkiewskiego jako jego siedziba rodowa. Wzniesiony przez słynnego hetmana zamek stanowił część murów, a otaczała go fosa zasilana przez rzeczką o nazwie Świnia. Przy otoczonym kamienicami rynku znalazł się ratusz i kościół famy, synagogę i cerkiew greckokatolicką umieszczono poza rynkiem.

Niestety, o wspaniałym urządzeniu zamku za czasów Żółkiewskiego, przylegającym ogrodzie i rozległym zwierzyńcu zachowały się tylko przekazy - budynek jest w dużym stopniu zniszczony, nie można go też zwiedzać.

Rekompensuje to zwiedzanie zbudowanego na początku XVII wieku kościoła parafialnego pod wezwaniem ŚŚ. Wawrzyńca i Stanisława. Już na zewnątrz zwraca uwagę obiegający świątynię fryz wypełniony płaskorzeźbami konnych rycerzy i siedzące na narożnikach kamienne orły. Ale to, co najcenniejsze - znajduje się w środku. Po śmierci Stanisław Żółkiewskiego w czasie odwrotu po bitwie pod Cecorą i jego syna Jana na skutek odniesionych tam ran świątynia stała się nie tylko miejscem ich spoczynku, ale także mauzoleum tego rodu. Obok renesansowych nagrobków Jana i Stanisława Żółkiewskich znajdują się nagrobki Stanisława Daniłowicza i Jakuba Sobieskiego.

Pomnik ten postawił swemu ojcu Jan Sobieski, który w 1661 roku stał się samodzielnym właścicielem Żółkwi. Gdy został królem przyjmował tu na zamku posłów, tu też urządził pokaz trofeów wiedeńskich i ustawił całe miasto zdobycznych namiotów tureckich a udekorowany ogromny obrazami batalistycznym kościół ustanowił swoistym pomnikiem rycerskiej sławy. Dziełem Jana Sobieskiego były też nowy ratusz i okazała bożnica.

DEWASTACJE

Dzisiaj synagoga znajduje się w ruinie, otacza ją prowizoryczny parkan, który od lat zapowiada przeprowadzenie remontu. W dużym stopniu wyremontowany został już natomiast dawny kościół i klasztor Dominikanów, zbudowany przez matkę króla, Teofilę Sobieską jako pomnik ku pamięci syna Marka. Ścięto go na rozkaz Bohdana Chmielnickiego po bitwie pod Batohą. Nagrobki fundatorki i jej syna zostały zdewastowane jak i cała świątynia w sowieckich czasach, obecnie odzyskuje ona dawny blask, a opiekę nad nią sprawują grekokatolicy.
Godne zobaczenia są też dwie inne, drewniane cerkwie i cerkiew Bazylianów.

MATKA BOSKA ZAMIAST LENINA

Spacerując po Żółkwi cały czas konfrontujemy wspaniałe ślady przeszłości z prowincjonalną rzeczywistością. Kontrasty widać na każdym kroku. Za kolorowymi fasadami kamienic odkrywamy rudery, bogate witryny sklepów sąsiadują z blaszanymi budami i obskurnymi straganami z chińską tandetą. Ale nawet te obrazki nie są w stanie przysłonić dumnej historii, choć sowieckie władze podczas swego panowania robiły wiele, by zatrzeć pamięć o założycielach miasta.

W roku 1953 Żółkwi odebrano nawet historyczną nazwę, przezywając ją Nesterowem, na pamiątkę rosyjskiego lotnika poległego tu w czasie I wojny światowej. Od 1993 roku miasto znów nosi dawną nazwę, kościół dzięki staraniom wiernych, proboszcza oraz polskich konserwatorów budzi zachwyt, a zejście do krypty grobowej Żółkiewskich jest punktem obowiązkowym każdej wycieczki. Zamiast ustawionego przez komunistów na rynku wielkiego pomnika Lenina stanęła figura Matki Boskiej, pod którą ludzie spotykają się, siadają, odpoczywają i składają kwiaty
O Nestorowie nikt już nie mówi. Ani po polsku, ani po ukraińsku…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ukraina. Śladami Żółkiewskich i Sobieskich - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie