Kamera miała być skierowana na salę intensywnego nadzoru medycznego, czyli potocznie nazywaną salą reanimacyjną, a dokładniej na lodówkę i szafkę z lekami. Urządzenie zostało w swoim miejscu na kolejny dzień. W środę lekarz dyżurny na SOR-ze powiadomił dyrekcję szpitala.
- W związku z sygnałami personelu o podejrzeniu działania niektórych pracowników na szkodę majątkową szpitala jako zakładu pracy, w sali reanimacyjnej SOR została umieszczona kamera, obejmująca swoim zasięgiem ściśle określone miejsce, w którym znajduje się sprzęt medyczny i leki. W polu widzenia kamery nie było ani stołu zabiegowego, ani żadnego obszaru, w którym mogą znajdować się pacjenci. Ponadto urządzenie nie rejestrowało dźwięku - mówi w rozmowie z portalem nowiny24.pl Paweł Bugira, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala w Przemyślu.
- Podejrzenia zostały potwierdzone, a sprawa wyjaśniona w związku z czym stosowanie kamery miało zostać zakończone z końcem lipca br. Zastosowanie tego rodzaju monitoringu bez wiedzy pracowników było w tej sytuacji uzasadnione i zgodne z prawem, co potwierdza orzecznictwo sądowe w tym zakresie oraz dostępna literatura prawnicza. Podjęte działanie było podyktowane dobrem szpitala - zapewnia Bugira.
W związku z kradzieżą leków nikogo nie zwolniono. Szpital wyciągnął konsekwencje służbowe.
Co to jest zapalenie gardła i migdałków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?