Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uprawia egzotyczny w Polsce football amerykański. Dla niego to pasja i odskocznia od codzienności

Gerard STAŃCZYK [email protected]
Paweł Sobiło z Niska  uprawia football amerykański
Paweł Sobiło z Niska uprawia football amerykański Gerard Stańczyk
Paweł Sobiło z Niska gra w… football amerykański. Zainteresował się tą dyscypliną, gdy zobaczył w akcji jedną z gwiazd, słynnego Sebastiana Janikowskiego.

Brutalny i skomplikowany, tak widzą football amerykański Polacy. Dla Pawła Sobiło z Niska twarda, męska gra to pasja i odskocznia od codzienności. Od dwóch lat gra w drużynie Ravens Globinit Rzeszów.

Wysoki - 195 centymetrów wzrostu, i ciężki - 111 kilogramów. Sobiło gra w formacji defensywy. Jest od tego, żeby nie dopuścić przeciwnika do przeniesienia piłki za linię za swoją drużyną. Może się z nim zderzyć, obalić go, rzucić się i złapać go rękami za nogi…

- Czuć uderzenie, oczywiście, ale bardzo pomagają ochraniacze. Po treningu czuję się świetnie. Zdarzyła mi się tylko mała kontuzja, tak poza tym żadnych negatywnych skutków nie było. Choć w domu dostałem ultimatum, że jak wrócę ze złamaniem, to kończę z grą… - śmieje się 30-latek z Niska.

NARODOWA ŚWIĘTOŚĆ

Po raz pierwszy obejrzał mecz footballu amerykańskiego w Telewizji Canal +. - Nie było to takie trudne zrozumieć zasady tego sportu. Spodobał mi się, chciałem w to grać, ale wszędzie było daleko do jakiejkolwiek drużyny w Polsce - wspomina Paweł Sobiło.

Nie uprawiał wcześniej sportu poza biegami krótkimi w szkole średniej. Mecz footballu obejrzał ze względu na udział w nim Sebastiana Janikowskiego, Polaka, który zrobił karierę w lidze NFL, amerykańskiej ligi zawodowej, najlepszej na świecie. Był to finał rozgrywek, narodowa świętość, największe wydarzenie w amerykańskiej telewizji. Janikowski zdobył trzy pierwsze punkty meczu po "field goal", ale jego drużyna przegrała.

W 2006 roku powstały dwie pierwsze drużyny w Polsce, w Warszawie i Poznaniu, powstał związek footballu, a w 2009 roku ukochany sport Amerykanów trafił do Rzeszowa, w którym utworzono zespół "Ravens", czyli "Kruki". W następnym roku krukiem został Paweł Sobiło. Został "free safety"…

OSTATNIA LINIA OBRONY

- Trafiłem do formacji obrony, moja pozycja to "deffensive back", konkretnie "free safety". Co robi taki zawodnik? Ma dużą swobodę, jest ostatnią linią obrony. Najczęściej z wielką siłą zderza się z zawodnikiem przeciwnika - uśmiecha się Paweł Sobiło.

Choć, jak przyznaje, zawodnik linii obrony może zdobyć punkty, to jednak jest to wyjątek. Obrońcy skupiają się na swoich zadaniach, nawet ich formacja ma własnego trenera, który uczy ich różnych wariantów. - Wychodzi tu amerykańskie podejście do specjalizacji. Rób to, co do ciebie należy jak najlepiej, inni zajmą się własnymi zadaniami - mówi zawodnik.

Okazuje się, że nie trzeba być ponad 100-kilowym "niedźwiedziem", żeby grać w football amerykański. W Ravensach niektórzy ważą 130 kilogramów, ale mają kolegów o połowę lżejszych. Bo w formacji ataku szybkość i zwinność liczy się czasem bardziej niż masa. - Nie da się ukryć, że to jednak jest sport siłowy. Liczy się siła eksplozywna, krótkie zrywy. Ćwiczy się więc na przykład min. rwanie lub podrzut jak ciężarowcy. Ja również chodzę na siłownię. Nie jest to sport, który doprowadzałby do wielkiego wyczerpania zawodników. Są przerwy, a momenty, kiedy trzeba zaangażować siłę i kondycję, w istocie krótkie - mówi "Kruk" z Niska.

WALKA O PIERWSZĄ LIGĘ

Kiedy Paweł Sobiło trafi do Ravens, drużyna grała w najniższej lidze "ósemek", czyli takiej, w której grają drużyny ośmioosobowe. Teraz, w "normalnym", 11-osobowym składzie, potykają się w II lidze. Przed nimi wymarzona I liga. Jeszcze wyżej jest "top liga", ale to top nie tylko sportowy, ale i finansowy. Bez konkretnej kasy nie ma nawet, co myśleć o udziale w tych rozgrywkach, które zakończy polski "Super Bowl" na Stadionie Narodowym w Warszawie.

- W top lidze grają nawet zawodnicy ze Stanów Zjednoczonych. W niższych ligach większość gra z pasji. Ja też mam rodzinę, pracę, a na boisko wychodzę dla przyjemności - mówi Paweł Sobiło. - To nie jest sport, który wyzwala agresję, w każdym razie nie tą złą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie