Uroczystości pod pomnikiem żołnierzy Armii Czerwonej

- Kiedyś pomijanie udziału Armii Krajowej w wyzwoleniu Mielca było zrozumiałe, bo to był reżim komunistyczny. Teraz smuci - mówi Józef Łopata.

Przedstawiciele władz miasta i powiatu oraz weterani spotkali się w poniedziałek pod pomnikiem, by uczcić 63-cią rocznicę wyzwolenia Mielca przez oddział Armii Krajowej i 5 Armię Gwardyjską.

Jak to było? Latem 1944 roku Niemcy ewakuowali - razem z pracownikami - Flugzeugwerk , czyli fabrykę samolotów. Wywieźli z Mielca także urzędników niemieckich. Walki we wschodniej części ziemi mieleckiej trwały kilka dni. W nocy z 5 na 6 sierpnia weszły do Mielca oddziały radzieckiej 5 Armii Gwardyjskiej i oddział Armii Krajowej. Właśnie żołnierze Armii Krajowej chronili zakłady lotnicze. Potem "wznowiły działalność urzędy, instytucje, sklepy, placówki gastronomiczne, zakłady usługowe i przedsiębiorstwa" - pisze Józef Witek w "Encyklopedii Mielca".

Żołnierze Armii Krajowej zauważyli podczas poniedziałkowych uroczystości, że czasy się zmieniły, ale te wydarzenia wciąż wiązane są głównie z udziałem Armii Czerwonej. - A przecież tylu naszych chłopaków zginęło wtedy - mówił Józef Łopata, kombatant. Dodaje, że on i koledzy nie brali bezpośredniego udziału w walkach o wyzwolenie Mielca, bo byli za młodzi, ale "akowcy" wykorzystywali ich jako łączników i zwiadowców. Zależy im na tym, by te ważne dla Mielca chwile znane były mieszkańcom dokładnie, bez przekłamań.