Poprzedni prezydent nie chciał upamiętniać powstania, które było kompletną klęską militarną, doprowadziło do śmierci 180 tysięcy ludzi i starło większość miasta z powierzchni. - Nie jest w naszym interesie prowadzić dyskusję o sensie wybuchu powstania. Nie Polacy powinni odrabiać lekcję pokory historycznej, bo to nie my byliśmy katami, ale ofiarami - powiedział prezydent Lucjusz Nadbereżny.
- Powstanie Warszawskie było walką nie tylko o Warszawę, ale było bitwą o Polskę, w tym także o Stalową Wolę - dodał, przemawiając do ponad tysiąca osób, które zjawiły się na w sobotę na Placu Piłsudskiego.
- Dwanaście lat trzeba było czekać na tę syrenę. Wiernie na to czekaliśmy, trwaliśmy jak kamienie - wyraziła refleksje senator Janina Sagatowska. Przewodniczący Rady Miasta Rafał Weber przypomniał, że przez sześć lat w Stalowej Woli były organizowane prywatne uroczystości związane z upamiętnieniem Powstania Warszawskiego. - Po raz siódmy pokazujemy, że Stalowa Wola pamięta, łączymy się z Warszawą, bo czujemy taką potrzebę - stwierdził.
W uroczystości udział wzięła kompania honorowa Wojska Polskiego z niżańskiego garnizonu. Piotr Rut przypomniał napaść na Polskę hitlerowskich Niemiec i kilka dni później komunistów ze Związku Radzieckiego. Odbył się apel poległych, rozległa się salwa honorowa. Ulicami Stalowej Woli po raz czwarty przejechał rowerowy Rajd Honoru, a czterystu uczestników dostało koszulki na tę okazję.
Na finał odbył się przed Miejskim Domem Kultury koncert pieśni patriotycznych "Mała dziewczynka z AK" w wykonaniu zespołu Pałacyk Michla ze stalowowolskiej Szkoły Muzycznej, pod kierunkiem Edwarda Horoszki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?