Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Stalowej Woli roi się od pijanych rodziców

Ewa BOŻEK [email protected]
Ta 35-letnia kobieta, półprzytomna od alkoholu, stoczyła się po schodach na oczach kilkuletniej córki.
Ta 35-letnia kobieta, półprzytomna od alkoholu, stoczyła się po schodach na oczach kilkuletniej córki. fot. archiwum
Stalowa Wola to ewenement na skalę całego województwa. Nigdzie policjanci nie interweniują tak często w sprawie pijanych rodziców, którzy "opiekują się" dziećmi.

Paweł Międlar, rzecznik prasowy podkarpackiej policji:

Paweł Międlar, rzecznik prasowy podkarpackiej policji:

W ostatnich miesiącach coraz częściej dzwonią do nas ludzie, którzy informują o pijanych rodzicach. Wcześniej takie zgłoszenia zdarzały się sporadycznie. Wiele z nich to nie fałszywe alarmy, coraz częściej się one potwierdzają.

Zaniedbanie, nieudolność rodziców w wychowaniu czy choroby - jeszcze kilka lat temu właśnie z takich powodów do stalowowolskiego domu dziecka trafiały dzieci najczęściej. Teraz prawie wszystkie maluchy są umieszczane w placówkach, bo mama i tato piją i zapominają o dziecku.

WRZESIEŃ 2008. CHWIEJNY SPACER

W Stalowej Woli dwie kompletnie pijane kobiety wybrały się na spacer z małymi córeczkami. Kobiety miały po 2,64 i 2,77 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Jedna z nich miała pod swoją opieką 21-miesięczną córeczkę, druga czteroletnią.
Kobiety zauważyła policjantka, która po służbie była na spacerze. Jej uwagę przyciągnęło zachowanie kobiet. Miały wyraźne problemy z utrzymaniem równowagi i sprawiały wrażenie, że są pod wpływem alkoholu.

Patrol, który przyjechał na miejsce, nie miał wątpliwości, że obie kobiety piły, bo było od nich czuć woń alkoholu. Obie razem z dziećmi zabrali na komendę. Na miejsce wezwano kogoś z rodziny. Po młodszą dziewczynkę przyszedł dziadek, a czterolatką zaopiekował się tato.

DŁUGA LISTA

Stalowowolski sąd ma każdego roku kilkaset spraw z ustanowionym nadzorem kuratorskim nad rodziną. W tej grupie zdecydowana większość to akta rodzin, w których bardzo poważny problem to alkohol. Sąd musi wówczas zdecydować, czy rodzice są w stanie poradzić sobie z nałogiem i czy można dać im szansę na zatrzymanie dzieci przy sobie.

Już teraz wydział rodzinny i spraw nieletnich w stalowowolskim sądzie musi zdecydować o losie 42 dzieci. Część z nich ma szansę na normalne życie tylko wtedy, gdy sąd szybko podejmie decyzję o odebraniu praw rodzicielskich. To zwiększa szansę na adopcję i rozpoczęcie nowego życia. - Niestety, z naszego wieloletniego doświadczenia wynika, że w momencie, kiedy u rodziny interweniuje policja, a ostatecznie sąd kieruje rodziców na leczenie odwykowe i zaleca opiekę kuratora, to próba wyciągnięcia ich w ten sposób z nałogu kończy się fiaskiem. Po prostu jest już za późno. Często nie ma możliwości przerwania tej rodzinnej tragedii.

Są rekordziści, którzy na odwyk wracają nawet po 10 czy 20 razy. Za każdym razem bez skutku - wyjaśnia sędzia Danuta Szcześniak, przewodnicząca wydziału rodzinnego i nieletnich w stalowowolskim sądzie.

LUTY 2009. POPIJAŁA OD RANA

35-latka ze Stalowej Woli miała prawie 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu i pod swoją opieką dwoje małych dzieci - synów 4-miesięcznego i 3-letniego. W domu odwiedził ją pracownik socjalny i odkrył, że matka jest pijana. Dał znać na policję. Funkcjonariusze pojawili się na miejscu. Jej 4-miesięczny i 3-letni synowie trafili na razie do domu dziecka. Kobieta ma już ograniczone prawa rodzicielskie.

DOSTAJĄ SZANSĘ

Jadwiga Stępniewska, dyrektor Domu Dziecka w Stalowej Woli, mówi, że w momencie, kiedy dziecko trafia do nich, to każda rodzina dostaje szansę na odzyskanie dziecka.

- Otrzymują pomoc psychologa i pedagoga, skierowanie na leczenie odwykowe. Na początku najczęściej prawie wszyscy rodzice deklarują chęć odzyskania dzieci i współpracy z nami. Natomiast często ta współpraca kończy się wyłącznie na obietnicy poprawy. Kiedy pojawiają się wymagania w stosunku do rodziców, że trzeba zmienić swoje życie, poszukać pracy, pójść na odwyk czy chociażby uporządkować mieszkanie, to starania się kończą - mówi.

Wówczas niejednokrotnie starają się odzyskać dziecko, próbując oskarżać placówkę i sąd o krzywdzące dla dziecka decyzje i nieodpowiednią opiekę.
- Sporadycznie, ale zdarzają się jednak rodziny, które, przy naszym dużym zaangażowaniu skutecznie podejmują próbę odzyskania dzieci - mówi Stępniewska.

STYCZEŃ 2009. PÓŁPRZYTOMNA STOCZYŁA SIĘ PO SCHODACH

3,52 promile alkoholu w wydychanym powietrzu - nikt nie jest w stanie uwierzyć, że właśnie tyle wydmuchała w policyjny alkomat pijana rekordzistka ze Stalowej Woli. Kobieta wyszła z jednego z mieszkań w bloku przy ulicy Poniatowskiego. Była kompletnie pijana. Nie potrafiła utrzymać równowagi i kiedy schodziła po schodach, przewróciła się i stoczyła na półpiętro.

Świadkiem tego wszystkiego była jej córeczka, która kiedy zobaczyła spadającą matkę, zaczęła przeraźliwie płakać. Ktoś nie wytrzymał i zadzwonił na policję. Kobieta trafiła do aresztu. Na tym jednak nie koniec tej rodzinnej tragedii. Pięcioletnia Gabrysia została zawieziona do domu. Na miejscu okazało się, że bez jakiejkolwiek opieki są tam jeszcze 11-letnia dziewczynka i 8-letni chłopiec - rodzeństwo małej.
Ostatecznie cała trójka trafiła pod opiekę babci.

MATKA Z PROMILAMI

- To chyba największa tragedia tych dzieci. Kiedyś pili głównie ojcowie, matki zwykle nie przyłączały się do nałogu ojców. Dzięki temu dzieci miały namiastkę prawdziwego domu i dobrą opiekę matki. Teraz piją głównie kobiety. Zwykle młode matki. Są i takie, które mają już za sobą odwyk albo skierowanie na leczenie - słyszymy.

W Stalowej Woli prowadzone są obserwacje kobiet w ciąży, o których wiadomo, że od lat piją nałogowo. - W tak ewidentnych przypadkach, kiedy istnieje bezpośrednie zagrożenie dziecka, tuż po porodzie jest ono zatrzymywane i umieszczane w domu dziecka - mówi sędzia Szcześniak.

Jak podkreśla, umieszczenie tych noworodków czy starszych maluchów w domu dziecka nie traktuje jak wielką porażkę i ostateczność. - Niejednokrotnie dopiero tam dzieci zaczynają odżywać. Wtedy widać, jak ogromne spustoszenie dokonało się w psychice dziecka. Jak widzimy, często nie chcą one utrzymywać kontaktów z rodzicami. Uważamy, że lepsza jest rodzina normalna niż naturalna, choć oczywiście wszyscy chcielibyśmy dla tych dzieci, żeby była normalna i naturalna - mówi.

PRÓBY RATOWANIA

Stalowowolski sąd każdego roku podejmuje średnio około 30-40 decyzji o pozbawieniu praw rodzicielskich. Zanim jednak do tego dochodzi, jest oczywiście próba ratowania rodziny. - Jeśli zdarzenie było jednorazowe i incydentalne, to zwykle kończy się na procedurach kontroli i sprawdzenia rodziny. Jeśli jest inaczej, to zaczyna się od łagodnej ingerencji. Rodzina otrzymuje kuratora, bywa również ograniczenie praw rodzicielskich. Rodzice otrzymują skierowanie na leczenie odwykowe, sąd może wysłać ich na badania psychologiczne i terapię rodzin. Jeśli to nie przynosi efektów, to dochodzi do odebrania władzy rodzicielskiej - wyjaśnia.

W ostatnich miesiącach do stalowowolskiego Domu Dziecka trafiło pod opiekę 10 dzieci, które przywieźli policjanci po interwencjach rodzinnych z alkoholem w tle.
W placówce jest obecnie 42 dzieci. W przypadku większości z nich nie jest jeszcze uregulowana sytuacja prawna. - Cały czas sprawy się toczą. Intencja jest taka, żeby jak najkrócej były w placówce. Ważne, żeby dziecko albo wróciło do domu, albo by sprawnie przeprowadzić procedurę pozbawienia praw rodzicielskich i dać maluchom szansę na nową rodzinę - mówi Stępniewska.

Jeśli sytuacja prawna dziecka jest już jasna i wszystko toczy się pomyślnie, to adopcję udaje się przeprowadzić nawet w ciągu kilku tygodni. Brutalna prawda jest taka, że największe szanse na nowych rodziców mają dzieci najmłodsze.

NIKT NIE WIDZIAŁ

Sędzia Szcześniak zwraca uwagę na zupełnie nowe zjawisko. - Jeszcze jakiś czas temu, kiedy policja informowała nas o interwencji domowej i zabraniu dzieci od pijanych rodziców, to zwykle doskonale znaliśmy już tę rodzinę. Teraz coraz częściej dzieje się tak, że sprawa dotyczy zupełnie nieznanych nam osób. Po zbadaniu sprawy okazuje się, że wspomniana rodzina od lat ma problemy z alkoholem, ale nikt do tej pory nie zainteresował odpowiednich instytucji tym, co dzieje się za drzwiami ich domu. Taka sytuacja jest oczywiście najgorsza dla dzieci. Jeśli udałoby się wyłapać problem jeszcze na początku, to w tym wczesnym etapie kryzysu rodziny mielibyśmy szansę na zastosowanie wielu środków, które być może pomogłyby wyjść rodzinie na prostą. W obliczu pogłębionego, ciągnącego się od lat problemu nie ma właściwie szans na powrót do normalności. Dzieci mają już bardzo poważne i nieodwracalne zaburzenia - mówi.

Schorzenia neurologiczne, kardiologiczne, wady serca, opóźnienia w rozwoju psychoruchowym, niedobór wzrostu i wagi, alergie, wczesnodziecięce astmy, podatność na choroby, problemy ortopedyczne - lista schorzeń, po których można poznać, że matka dziecka piła w ciąży, jest bardzo długa.

- To, że rodzice piją, można rozpoznać nawet po tym, że dzieci jedzą na zapas, są zszokowane, że mogą dostać tak duże ilości jedzenia - usłyszeliśmy.

JAK RATOWAĆ RODZINĘ

- Nasz wydział ma wyjątkową sytuację. Kiedy trafia do nas sprawa rodziny z problemami, to posiadamy wiele sposobów, żeby jej pomóc, a nie od razu decydować o jej losie. Pod naszym okiem rodzice mają szansę na wyjście na prostą. Ale warunek jest jeden. To wszystko musi zacząć się jak najszybciej, kiedy rodzina jest jeszcze we wczesnym stadium kryzysu - wyjaśnia sędzia Szcześniak.
Pomóc może każdy - sąsiad, nauczyciele, którzy widzą niepokojące symptomy w zachowaniu dzieci, lekarze pierwszego kontaktu, krewni. Im szybciej, tym większa szansa na uratowanie rodziny i uniknięcie tragedii tych dzieci.

Statystyki dotyczące pijanych rodziców w naszym mieście zaczynają być alarmujące. Od września ubiegłego roku do maja tego roku policja zatrzymała 13 pijanych rodziców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie