Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W święta w areszcie śledczym w Nisku leje się wiele łez. Aby zapomnieć o rozłące z rodziną osadzone pomagają potrzebującym

Konrad SINICA [email protected]
W celi powstaje choinka z makaronu.
W celi powstaje choinka z makaronu. Konrad Sinica
Przed świętami cele niżańskiego aresztu śledczego zamieniły się w pracownie plastyczne. To pomaga zapomnieć o rozłące z rodziną, a przy okazji można pomóc potrzebującym

- Święta w więzieniu to bardzo trudny czas - przyznaje major Simona Wójtowicz, rzecznik prasowy Aresztu Śledczego w Nisku. Chociaż w celach pojawiają się świąteczne dekoracje, osadzone dostaną lepsze niż zwykle jedzenie i będzie nawet wizyta księdza po kolędzie, to jednak wciąż jest to tylko namiastka świąt. W te dni skazane najbardziej odczuwają rozłąkę z rodziną.

Areszt Śledczy w Nisku to zakład karny dla kobiet odbywających karę pozbawienia wolności po raz pierwszy. Średnia wieku osadzonych około trzydziestki, ale zdarzają się panie po pięćdziesiątce czy sześćdziesiątce. Najstarsza kobieta, która odbywała tu karę pozbawienia wolności miała 76 lat. Obecnie przybywają tu 92 osadzone. Skazane za różne przestępstwa, lżejsze lub cięższe. Często siedzą za kradzieże, rozboje, czy opiekę nad dzieckiem pod wpływem alkoholu. Tu funkcjonuje również oddział terapeutyczny dla osób uzależnionych od alkoholu. Na trzymiesięczną terapię, podobną do tej wolnościowej, przyjeżdżają kobiety z całej Polski: Toruń, Szczecin, Poznań, Śląsk.

LEJE SIĘ DUŻO ŁEZ

Kiedy na wolności wszyscy biegają już za świątecznymi zakupami, myślą o przygotowaniu Bożego Narodzenia, kupowaniu prezentów i cieszą się na myśl spędzenia świąt w miłej, rodzinnej atmosferze, w niżańskim areszcie atmosfera staje się coraz bardziej napięta. Emocje zaczynają opadać dopiero na drugi dzień świąt.

- Święta w więzieniu to bardzo trudny czas - przyznaje major Simona Wójtowicz, rzecznik prasowy Aresztu Śledczego w Nisku. - Trudny dla skazanych, bo Boże Narodzenie to najbardziej rodzinne święta i każdy chciałby je spędzić w domu ze swoimi bliskimi. Wszyscy o tym marzą i wiele by oddali by mieć taką możliwość.

- Tu są smutne święta - dodaje major Simona Wójtowicz. - Boże Narodzenie jest chyba nawet smutniejsze niż Wielkanoc. Już przed świętami zaczyna się czas, kiedy leje się dużo łez, a wychowawcy i psychologowie mają naprawdę dużo pracy. U nas nie jest radośnie. Trzeba przeprowadzać dużo rozmów. Staramy się wymyślać dużo zajęć, żeby oderwać myśli od spraw świątecznych.

ZAPOMNIEĆ O WIĘZIENNEJ RZECZYWISTOŚCI

Świąteczny czas jest trudny nie tylko dla skazanych. To również niełatwy okres dla służby więziennej i cywilnych pracowników aresztu. Okres przedświąteczny to dla kadry zakładu czas, kiedy mają do podjęcia wiele trudnych decyzji. To wtedy decyduje się o tym, kto dostanie przepustkę na święta i chociaż na chwilę będzie mógł zapomnieć o więziennej rzeczywistości. Takie decyzje nigdy nie są łatwe.

- To jest bardzo obciążające, kiedy musimy odmówić komuś możliwości spędzenia świąt w domu z rodziną - mówi major Simona Wójtowicz. - Przyznam szczerze, że odkąd pracuję w więzieniu nie lubię świąt.

W tym roku szansę na spędzenie świąt w rodzinnym gronie ma około 10 kobiet odbywających karę w niżańskim areszcie. Taka świąteczna przepustka musi być poprzedzona dokładną oceną osadzonej ubiegającej się o chwilowe opuszczenie aresztu.

- Nie możemy tak do końca dać się ponieść magii świąt - wyjaśnia Simona Wójtowicz. - To zrozumiałe, że osadzona chce spędzić święta z rodziną, ale musimy patrzeć przede wszystkim na bezpieczeństwo, na prognozę społeczno-kryminologiczną. Zwracamy też uwagę na to, czy rodzina tak naprawdę tego chce. Czy osadzona podoła temu, że wyjdzie i dostanie trochę wolności? Czy się tą wolnością nie zachłyśnie, nie zapomni naszego adresu i po świętach wróci? I wreszcie, czy nie popełni przestępstwa w czasie tych świąt? To wszystko musimy brać pod uwagę i ocenić, czy daje gwarancje właściwego wykorzystania przepustki. To przede wszystkim musimy mieć na uwadze, a nie magię świąt.

Z przepustkami na święta nie ryzykuje się w przypadku osób, które zbyt często zaglądały do kieliszka. - Uzależnienie od alkoholu jest najbardziej negatywnym prognostycznym czynnikiem i nigdy nie będziemy mieć pewności czy osadzona nam wróci. Tym bardziej, że w wielu przypadkach są to duże odległości - dodaje major Wójtowicz.

NAMIASTKA ŚWIĄTECZNEJ ATMOSFERY

Czasem skazana nie miałaby nawet do kogo pojechać na święta. Relacje rodzinne osadzonych bywają różne. Niekiedy dobre - regularnie utrzymywany kontakt z bliskimi, częste odwiedziny, wychodzenie na przepustki. Zdarza się jednak, że te relacje są mocno zaburzone, a bywa, że nie ma ich w ogóle. Skazane są często również pozbawione praw rodzicielskich, lub prawa te są ograniczone. Wreszcie bywa i tak, że osadzona ma przekonanie, że chciałby spędzić święta z rodziną, ale nie zawsze rodzina chciałaby spędzić święta z nią.

Pracownicy aresztu dokładają starań, aby osobom, które zostaną na Boże Narodzenie za kratami stworzyć chociaż namiastkę świątecznej atmosfery. Angażują osadzone w prace plastyczne żeby zająć jak najwięcej czasu, nie myśleć o rodzinnym domu. W budynku aresztu pojawiają się świąteczne akcenty. Dekorowane są cele, ale również sala widzeń. Chociaż odwiedzin w same święta jest niewiele. Natłok wizyt będzie w weekend przed wigilią. Sporo też zaraz po świętach.

WIGILIA POD CELĄ

A jak wyglądają same święta w więziennej rzeczywistości? W wigilię rano osadzone zjedzą lekkie śniadanie. Później będzie obiadokolacja, na której pojawią się tradycyjne potrawy - barszcz z uszkami, pierogi, kluski z makiem, kapusta z grochem, kompot. W święta jedzenie zazwyczaj jest nieco lepsze niż zwykle. W okresie świątecznym przyjdzie też ksiądz proboszcz po kolędzie.

Wielkiej radości wśród skazanych nie ma. Osadzone mają różne sposoby na przetrzymanie tej świątecznej gorączki. Niektóre wolą przespać całe święta. Byle zapomnieć, że gdzieś jest jakaś rodzina. Czeka czy nie, nieważne. Jest.

Prezentów świątecznych w areszcie nie będzie, ale za to w tym szczególnym okresie wychowawcy starają się, aby osadzone otrzymywały więcej nagród. Czasem nagrodą może być dodatkowa paczka żywnościowa, czy widzenie, niekiedy jest to nagroda pieniężna za wykonane prace społeczne. Wtedy skazana może sama coś sobie kupić. Przed świętami niektóre rzeczy mogą też zostać wybaczone. To ważne, by nie zadrażniać stosunków w tym trudnym czasie.

- Rozumiemy te emocje - przyznaje Simona Wójtowicz. - Staramy się to wszystko tonować, żeby nie dochodziło do ostrych sytuacji. Żeby jakoś te święta dla każdego spokojnie przeminęły.

SPOŻYTKOWAĆ CZAS

Każdego roku przed świętami w niżańskim areszcie rusza też produkcja wszelkiego rodzaju ozdób świątecznych. Cele zamieniają się w małe pracownie plastyczne. Na każde święta osadzone przygotowują kilkaset ręcznie wykonanych, oryginalnych kartek świątecznych, które trafią do różnych instytucji. - Otrzymaliśmy zamówienia od Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu i Centralnego Zarządu Służby Więziennej w Warszawie - mówi podpułkownik Stanisław Lubera, dyrektor Aresztu Śledczego w Nisku. - Jako ciekawostkę podam, że Dyrektor Generalny Służby Więziennej wysyła do różnego rodzaju instytucji tylko kartki, które są zrobione w Areszcie Śledczym w Nisku i Zakładzie Karnym w Lublińcu pod Częstochową.

Jednak osadzone robią nie tylko kartki, ale również przepiękne ozdoby świąteczne. Na łóżkach poniewierają się kolorowe nitki, kokardki, guziki, skrawki materiału, z których osadzone własnoręcznie wykonują na przykład przepiękne choinki. - Poświęcam na te prace prawie cały dzień - mówi jedna z osadzonych. - Tu jest tak dużo czasu, który człowiek potrzebuje na coś spożytkować, a ja nie wyobrażam sobie, żeby nic nie robić. Nie potrafię bezczynnie leżeć.

POMOC POTRZEBUJĄCYM

W tym roku skazane przygotowały już 50 takich drzewek. Część z nich trafi do instytucji współpracujących z Aresztem Śledczym w Nisku. Reszta pójdzie na szczytny cel i zostanie przeznaczona na licytacje podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Kobiety z niżańskiego aresztu nie po raz pierwszy angażują się w charytatywne akcje wykorzystując swoje talenty plastyczne. W ubiegłym roku osadzone włączyły się w pomoc dla Elizy Banickiej, dziewczynki chorej na chorobę Niemanna-Picka typu C, zwaną niekiedy dziecięcym Alzheimerem. Skazane w celach szyły lalki, które następnie trafiały na internetowe aukcje. Dochód był przeznaczony na ratowanie życia chorej dziewczynki.
Zresztą po nowym roku osadzone w niżańskim areszcie znów zaczną szyć lalki dla Elizy. Mieszkańcy Niska okazali się bardzo hojni i dostarczyli do aresztu tyle materiałów, że teraz trzeba będzie to wszystko przerobić. Kobiety odbywające karę w niżańskiej placówce chętnie angażują się tego typu prace. Nie odmawiają pomocy. To ważne również dla nich samych.

- Naszym dziewczynom potrzebne jest takie przekonanie, że są cos warte - mówi Simona Wójtowicz. - Osadzone nie mają wielkich możliwości udzielania pomocy. Takie przekonanie, że coś jeszcze potrafię, mogę coś od siebie dać i w jakiś sposób mogę pomóc jest bardzo cenne. Podnosi poczucie własnej wartości i jest bardzo potrzebne w procesie resocjalizacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie