Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Tarnobrzegu nie chcą mieszkać pod wiaduktem

Kat
Maria Krysa pokazuje jedną z betonowych podstaw, na jakich staną pale podtrzymujące wiadukt
Maria Krysa pokazuje jedną z betonowych podstaw, na jakich staną pale podtrzymujące wiadukt KaT
Już nie wojnę, ale batalię zamierzają stoczyć z władzami Tarnobrzega mieszkańcy ulicy Sienkiewicza, których domy będą graniczyły z budowanym wiaduktem. Desperacja mieszkańców wobec wizji biegnącego nad ich domami wiaduktu, nabrała takiego rozpędu, że ludzie zamierzają dochodzić swoich praw przed Europejski Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu.

Maria Krysa, która z mężem mieszka przy ulicy Sienkiewicza pod numerem 102, obserwując postęp prac budowlanych wokół domu, ma łzy w oczach. Nie kryje swojej bezsilności wobec decyzji tych, którzy sprawili, że za kilkanaście miesięcy, nad je domem będzie przebiegał wsparty na pięciometrowych, betonowych palach wiadukt. - Prawie 30 lat mówiło się o budowie tego wiaduktu, a kiedy wreszcie ruszyli z robotą, nie zadbali o mieszkańców, których domy będą sąsiadowały z wiaduktem - żali się kobieta.

POZA NAMI

Przebudowa drogi wojewódzkiej relacji Tarnobrzeg - Sandomierz, na odcinku ulicy Sienkiewicza to także budowa wiaduktu, który w przyszłości ma przybliżyć miasto do planowanej obwodnicy oraz drogi ekspresowej S74. Niestety ci, których domy będą graniczyły z wiaduktem, dziś głośno mówią, że kiedy sprawy urzędowe toczyły się pełną parą, oni czekali na informacje z magistratu. - Liczyliśmy, że poprzedni prezydent zaproponuje nam godne warunki rekompensaty, bo nikt z nas nie wyobraża sobie mieszkania pod wiaduktem lub przy zjeździe - mówi Maria Krysa. - Jesienią ubiegłego roku wiceprezydent Andrzej Wójtowicz zorganizował spotkanie. Dowiedzieliśmy się, że planowana jest budowa wiaduktu. Obiecali złote góry. Mówili, że mają pieniądze na wysiedlenie. Poprosiliśmy, by wycenili nasze posesje, byśmy wiedzieli, z czym możemy startować. Obiecali, że dadzą działki, a domy wybuduje Tarnobrzeskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego.

Mieszkańcy z Sienkiewicza pojechali w swoim czasie nad Zalew Machowski, by obejrzeć i wybrać obiecaną ziemię. Jednak miasto dało im warunek, że sami muszą zawnioskować o wysiedlenie. - Zaczął się problem, bo nie wiedzieliśmy, na co byłoby nas stać, bo posesje nie były wycenione - dodaje pani Maria. - Chcieliśmy, by to miasto nas wysiedliło i zapewniło byt. Ale nie było porozumienia. Na ekrany dźwiękochłonne też nie możemy liczyć, bo niby cichy asfalt położą. Jesienią zmieniła się władza, która przed wyborami, też dużo obiecywała. W końcu odwołaliśmy się do ministra infrastruktury, ale ten oddalił nasze roszczenia. Zostaje nam jeszcze Naczelny Sąd Administracyjny a potem już tylko Strasburg.

MOGĄ ZŁOŻYĆ WNIOSEK

Robert Niedbałowski, wiceprezydent Tarnobrzega przypomina, że państwo Krysowie, i pozostali mieszkańcy z Sienkiewicza, otrzymają rekompensatę za zabranie im pod budowę drogi trzymetrowego pasa ziemi. - To jest tylko odszkodowanie za zabrany pas ziemi - tłumaczy wiceprezydent Niedbałowski. - Wycena zabranego pasa ziemi odbędzie się w najbliższym czasie przez służby wojewody podkarpackiego. Ewentualnie mieszkańcy mogą złożyć wniosek do urzędu o wykup swoich działek i państwo ma obowiązek wykupić grunt.

Wiceprezydent Niedbałowski tłumaczy, że nie może odpowiadać dziś za decyzje poprzedniej ekipy rządzącej i złożone przez nich obietnice. Zaprzecza także, jakoby gmina mogła wybudować w ramach odszkodowania domy jednorodzinne dla wysiedlonych ludzi.

Więcej o dylematach mieszkańców ulicy Sienkiewicza w piątkowym Echu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie