Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Wataszka" rządzi

Rozmawiał Piotr SZPAK <a href="mailto:[email protected]" target="_blank" class=menu>[email protected]</a>
Prezes Antoni Weryński udanie prowadzi nie tylko mieleckich szczypiornistów, ale także swój cukierniczy interes.
Prezes Antoni Weryński udanie prowadzi nie tylko mieleckich szczypiornistów, ale także swój cukierniczy interes. M. Radzimowski

Prezes Stowarzyszenia Piłki Ręcznej Stal Mielec Antoni Weryński rozegrał w zespole mieleckiej Stali blisko tysiąc spotkań, większość w najwyższej klasie rozgrywkowej. Teraz przyjdzie mu "walczyć" w ekstraklasie, już jednak nie na parkiecie.

* Co jest trudniejsze, bycie dobrym zawodnikiem czy dobrym prezesem? - zapytaliśmy mielczanina.

- To i to jest bardzo trudne. By być dobrym zawodnikiem czy prezesem trzeba oddać się bez reszty. Wydaje mi się, że byłem niezłym zawodnikiem, chciałbym być też takim prezesem.

* Budujecie zespół, który za niewiele ponad dwa miesiące zacznie grać w ekstraklasie. Jakie cechy muszą posiadać zawodnicy, których ściągnięciem do Mielca jesteście zainteresowani?

- Zależy nam na młodych zawodnikach i na "walczakach", to, co mnie kiedyś cechowało, bo wiem, że tacy gracze są pewnego rodzaju gwarancją sukcesu. Chcemy szczypiornistów walczących i ambitnych.

* Jaki wynik was interesuje?

- Jak uda nam się stworzyć zespół w pełnym tego słowa znaczeniu, to wynik sam przyjdzie, jestem o tym przekonany. Musimy walczyć miejsce w ósemce. Ale jak się nie uda, to trudno.

* Nie marzy się panu coś więcej?

- Nie chcemy robić w pierwszym roku po wywalczeniu awansu zespołu na mistrza Polski, bo to nie ten budżet i nie to doświadczenie, którymi dysponują tuzy ekstraklasy. Gdybyśmy mieli walczyć o coś więcej, zmiany musielibyśmy zacząć od siebie, działaczy, bowiem nasza działalność musiałaby się wtedy bardzo zmienić. Jestem działaczem sportowym dopiero od sześciu lat, jeszcze muszę się dużo uczyć, tak samo jak nasi koledzy z zarządu klubu.

* Ile rozegrał pan spotkań rangi mistrzowskiej?

- Około tysiąca, przez 13 lat grałem w Stali, która występowała w pierwszej lidze, a była to wtedy najwyższa klasa rozgrywkowa. Byłem też zawodnikiem austriackiego Foest Alpiene Linz, który grał także w pierwszej lidze. Pojechałem tam na kontrakt po Andrzeju Szymczaku.

* Na jakiej pozycji pan grał?

- Na środku rozegrania, ale skończyłem na prawym skrzydle i była to chyba moja optymalna pozycja.

* Miał pan reprezentacyjną przygodę?

- Tak, byłem powoływany do reprezentacji młodzieżowej. Do seniorskiej nie udało mi się dostać. Dlaczego? O tym nie chciałbym za dużo mówić, bo ktoś powie, że się skarżę. Działały pewne układy, których nie byłem w stanie pokonać. Miałem taki charakter, że mówili na mnie "wataszka" i to mi przeszkadzało, bo byłem w konflikcie z ludźmi, którzy decydowali o pewnych sprawach. Oni działają jeszcze w związku, jesteśmy teraz kolegami, za dużo, więc nie mogę mówić, żeby coś nie zepsuć (śmiech).

* "Wataszka" to brzmi dość odważnie, nawet groźnie.

- Cóż, taki już byłem. Kiedyś jeden z prezesów klubu powiedział do mnie: - Ty Weryński to jesteś taki typowy "wataszka".

* Czym się różnił dawny handball od obecnego?

- Zdecydowanie techniką. Pod względem techniczno-taktycznym byliśmy przygotowani znacznie lepiej od obecnych zawodników. Pod względem techniki byliśmy prawie perfekcyjni. U nas, jakby ktoś nie umiał w biegu chwycić piłki i dokładnie podać, to by po prostu nie grał nawet w drugiej lidze. Natomiast, teraz piłka ręczna poszła w kierunku siły. Zawodnicy są wyżsi i silniejsi, przez co dzisiejsza piłka ręczna jest jednak szybsza i chyba przez to bardziej widowiskowa. Dzisiejszy styl preferuje zawodników dynamicznych i z pomysłem, takich boiskowych "cwaniaków". Tamta piłka ręczna była piękna i ta jest piękna, ale są to dwie róże piękności.

* Ma pan dobrze prosperujący interes (Antoni Weryński ma zakład cukierniczy oraz piekarnię - przyp. PISZ), po co więc panu ta piłka ręczna?

- A co ja mam w życiu robić? Mam dobry interes, udaną rodzinę, więc do pełni szczęścia brakuje mi tylko sportu. Czasami z chłopakami mającymi po 28-30 lat kopię piłkę, jestem wychowany na sporcie. Dużo elementów z kariery sportowej pomaga mi po prostu prowadzić biznes.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie