MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wesołe jest życie profesora Szopy, legendy Stalowej Woli

Zdzisław SUROWANIEC
Tort urodzinowy pomaga kroić Elżbieta Beker, polonuska z Las Vegas, która zjawiła się na benefisie.
Tort urodzinowy pomaga kroić Elżbieta Beker, polonuska z Las Vegas, która zjawiła się na benefisie. Zdzisław Surowaniec
Alojzy Szopa - legendarna postać Stalowej Woli - obchodził jubileusz osiemdziesięciolecia. Odbył się wspaniały benefis.

Alojzy Szopa

Alojzy Szopa

Urodził się 25 czerwca 1931 roku w Rudzie Śląskiej, w muzykującej rodzinie. Miał pięcioro rodzeństwa. Uczył się gry na gitarze, fortepianie i organach. Ukończył konserwatorium muzyczne, studiował w Wyższej Szkole Muzycznej w Katowicach. Śpiewał w chórze Operetki Śląskiej. W 1954 roku rozpoczął pracę w Stalowej Woli, na emeryturę przeszedł 2001 roku.

Z plejady gwiazd i indywidualności, jakie wpływały na życie artystyczne Stalowej Woli, Alojzy Szopa był jednym z największych. Ten charyzmatyczny artysta przyciągnął na swój benefis ludzi, którzy wypełnili salę widowiskową i na finał zaśpiewali mu "Sto lat".

Osiemdziesiąte urodziny Alojzego Szopy warte były benefisu z wielkim hukiem. Stalowa Wola uhonorowała człowieka, który zostawił po sobie wspaniałe dziedzictwo, który ubogacił to miasto muzyką, piosenką i folklorem. Ta legendarna już postać należy do takich kolosów stalowowolskiej kultury, jak choreograf Lasowiaków Iwo Wachowiak, twórca teatralny Józef Żmuda, plastyk Tadeusz Grabara, twórca Chóru Cantus Stanisław Steczkowski. Oni już odeszli, "pan Alek", "pan profesor", jak mówią jedni, czy "Alek" albo "Aleczek" - jak go mogą nazywać bliscy znajomi, trzyma się krzepko i ciągle jest obecny w Stalowej Woli.

NAPŁYWAJĄCY LUDZIE

Stalowa Wola to miasto, gdzie krótko przed wojną i po wojnie zbiegło się tysiące ludzi z różnych stron świata. W tym tyglu stworzyli niezwykłą mieszankę. Przez długie lata o Stalowej Woli było głośno z dwóch powodów - produkowanych tu maszyn budowlanych i wysokiej kultury amatorskich zespołów artystycznych.

Najwspanialsze efekty tej pracy przypadły na okres komuny. Huta, utrzymująca wówczas Zakładowy Dom Kultury, dawała pieniądze, o jakich dzisiaj artyści mogliby tylko pomarzyć. Finansowała utrzymanie obiektu i pracowników, zakup strojów ludowych i teatralnych, wyjazdy na festiwale krajowe i zagraniczne. Magnesem do zapisywania się do grup amatorskich były między innymi właśnie wyjazdy zagraniczne. Z jednej z wypraw do Stanów Zjednoczonych nie wrócił prawie nikt!

Ale żeby zespół był zaproszony za granicę, musiał mieć odpowiedni poziom. Alojzy Szopa był tym, który to gwarantował. Jego droga do Stalowej Woli była pokrętna. Urodził się w 25 czerwca 1931 roku w Rudzie Śląskiej, w rodzinie muzykującej. To go ustawiło na całe życie. Ale miał w sobie talent i pracowitość, która go wyniosła na wyżyny artyzmu.

Uczył się gry na gitarze, fortepianie i organach. Ukończył konserwatorium muzyczne, studiował w Wyższej Szkole Muzycznej w Katowicach. Śpiewał w chórze Operetki Śląskiej. Miał pięknie ustawiony głos barytona. Jednak na przeszkodzie, aby został solistą, stanęła mu wrodzona gwara śląska.

WIERNY MIASTU

Do Stalowej Woli wpadł kilka razy z Operetką Śląską. W 1954 roku zgadał się z dyrektorem Zakładowego Domu Kultury i przyjął propozycję pracy. Miał dbać o rozwój muzyki. Był wierny miastu do 2001 roku, kiedy po przejściu na emeryturę wyjechał ze Stalowej Woli do Krakowa.

Przez kilkadziesiąt lat był jednym z filarów sztuki muzycznej w Stalowej Woli. Uczył w szkole muzycznej, prowadził zespoły artystyczne w domu kultury, decydował o gustach muzycznych, występował w teatrze w sztukach muzycznych. Miał poważanie, bo pokazywał lwi pazur. Świetnie akompaniował, imponował śpiewakom amatorom swoim głosem, był dla nich niedościgłym wzorem.

To, co zostawił po sobie, przejęli inni. A jednak ten rodowity Ślązak, ze swoim ulubionym powiedzeniem "ty pierunie", przesiąkł tak lasowiackim klimatem, że ciągle jest obecny w życiu Stalowej Woli, dokąd się wyrywa z Krakowa przy każdej okazji.

Jerzy Augustyński, twórca i dyrygent Chóru Kameralnego, stara się zabierać profesora na każdy wyjazd zagraniczny. - W 2008 roku, kiedy Alojzy był gościem specjalnym podczas podróży Chóru Kameralnego do Budapesztu, pojawiło się kilkoro jego znajomych sprzed czterdziestu lat, doskonale pamiętających profesora - wspomina.

WYBITNY MUZYK

O swoim mistrzu, z którym jest po imieniu, Jerzy tak mówi: - Wybitny muzyk, niecodzienna osobowość, autor wielu niepowtarzalnych opracowań muzycznych i instrumentacji polskiego folkloru, dyrygent, chórmistrz, obdarzony ogromną ekspresją i temperamentem. Niezwykle pedantyczny, dokładny, skrupulatny, "uporządkowany" w pracy zawodowej. Przywiązany do archiwizacji i dokumentowania wszystkich koncertów, podróży. Kolekcjoner afiszy z koncertów, programów, wycinków z gazet, nagrań, dokumentalista historii Miejskiego Domu Kultury. Przywiązany do dat, rocznic, urodzin zarówno członków rodziny, jak też znajomych i przyjaciół. Pamięta o nich zawsze. Na każde święta niezmiennie wysyła około dwustu kartek z życzeniami do znajomych w Polsce i wielu krajach, podtrzymuje liczne znajomości.

Mieczysław Paruch, prowadzący w Miejskim Domu Kultury orkiestrę dętą pamięta, że to Alojzemu Szopie zawdzięcza sprowadzenie do Stalowej Woli. - Pracowałem w Leżajsku i nie bardzo mi tam pasowało. W 1975 roku spotkałem się z Alojzym i zapytałem, czy nie potrzebuje kogoś grającego na trąbce. Po dwóch tygodniach dostałem propozycję pracy i to z mieszkaniem - opowiada.

O mistrzu Szopie mówi, że od niego nauczył się sztuki aranżacji, czyli pisania utworów dla orkiestry. - Ma swój jedyny i niepowtarzalny, niezwykły styl aranżowania, nie do podrobienia. Jego przeróbki utworów muzycznych są doskonałe. Pisze ze słuchu, bez używania instrumentu, jest w tym niedościgniony. A słuch ma doskonały - ocenia Mieczysław Paruch.

GŁOŚNA ROZMOWA

O charakterze mistrza Szopy mówi, że czasami był cholerykiem. - Jak mu coś nie pasowało, walił od razu, nie udawał, nie bawił się w dyplomację - takiego go pamięta.
Lila Wojciak, dziś zatrudniona w starostwie powiatowym, przez kilka lat pracowała w dziale organizacji imprez w Miejskim Domu Kultury, kiedy Alojzy był kierownikiem artystycznym. - Nie miałam z nim problemów przy współpracy - zapewnia. Choć przypomina sobie, że raz doszło między nimi do ostrzejszej rozmowy. - On coś do mnie głośno powiedział, a ja mu odpowiedziałem, że mam głos sceniczny i też mogę głośno mówić. Na drugi dzień przyniósł mi bukiet kwiatów - rozaniela się. - To wielka osoba, z charyzmą, a wielcy artyści mają prawo do kaprysów - dodała.

Piotr Szpara, który po Alojzym przejął prowadzenie Chóru Lasowiackiego, został admiratorem mistrza. - Chórzyści, kiedy mają jakieś problemy, dzwonią do Krakowa i mówią mi jakie jest jego zdanie - śmieje się. Razem z Alojzym wyjechali z grupą chórzystów do Kanady, na zaproszenie Jacka Niemirskiego i jego przyjaciół, którzy w Vancouver prowadzą polonijny zespół folklorystyczny Polonez. Przy opracowaniach muzycznych Polonez korzysta z aranżacji Szopy! Mistrz był tam podejmowany ze wszystkimi honorami.

W Miejskim Domu Kultury śpiewają nadal jego wychowankowie, Ewa Wojciechowska, Stanisław Sądej, Elżbieta Seweryn. Dali popis na benefisie i ucieszyli mistrza swoimi trelami. A on, kiedy słuchał ich śpiewu siedząc na tronie, nie wytrzymywał i od czasu do czasu wyrywały mu się ręce do dyrygowania.

ZGRABNY WIERSZYK

O wieku jubilatowi przypomniała piosenka "Wesołe jest życie staruszka" w wykonaniu chóru nauczycieli ze Szkoły Muzycznej. A Waldemar Pawłowski, który jako dyrektor Miejskiego Domu Kultury współpracował z Szopą jako kierownikiem artystycznym, ułożył zgrabny wierszyk o jubilacie:

"Bogu składam dzięki,
żem doczekał czasów,
żyć z Lasowiakami
wśród sosnowych lasów.

A teraz na starość
czasy się zmieniły,
tyle pięknych kobiet,
a ja nie mam siły.

Ale kiedy któraś
jeszcze mnie połechce,
myśli, że nie mogę,
a mnie już się nie chce."

Na swoim benefisie profesor Szopa udowodnił, że jest kipiącym energią wulkanem, Ślązakiem zakorzenionym w lasowiackiej ziemi, wciąż przypominającym o sobie od nowa, od początku, "da capo, da capo", że jest, że pamięta o swojej Stalowej Woli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie