MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wielka Wygrana Miss Podkarpacia 2006

Redakcja
Nasza Miss, a za nią panorama pięknego Budapesztu, który zrobił na niej wielkie wrażenie.
Nasza Miss, a za nią panorama pięknego Budapesztu, który zrobił na niej wielkie wrażenie. Archiwum prywatne
Ewa Tułacz, Miss Polonia Podkarpacia z 2006 roku prowadzi program w telewizji. I musiała przenieść się do Budapesztu.

Gdy zaczyna się program i dzwoni do niej pierwszy telewidz, Ewa prawie od razu zapomina, że oglądają ją miliony. Bo przed kamerami czuje się jak ryba w wodzie. I choć o jej karierze zdecydował przypadek, to piękna Miss Polonia Podkarpacia z 2006 roku potrafiła swojemu szczęściu dopomóc…

26-letnia Ewa Tułacz, delikatna, pochodząca z Przemyśla brunetka, miała już "z grubsza" poukładane życie. W 2006 roku została najpiękniejszą dziewczyną na Podkarpaciu w wyborach organizowanych przez "Echo Dnia" w Miejskim Domu Kultury w Stalowej Woli, współpracowała z agencją reklamową w Rzeszowie, gdzie ukończyła politechnikę na kierunku inżynieria środowiska. Zdążyła też zagrać w reklamie telewizyjnej, która nadawana była w "Dwójce", słowem, robiła karierę. Jak jednak wiadomo, los lubi płatać figle. I często zmienia czyjeś życie o sto osiemdziesiąt stopni…

TRZY DNI NA DECYZJĘ

- Dwa miesiące temu byłam w Warszawie w sprawach służbowych. I w stolicy zagadnięto mnie, czy nie szukam pracy, bo stacja Polsat potrzebuje dziewczyny do programu interaktywnego - wspomina Ewa. - Jeszcze tego samego dnia miałam rozmowę kwalifikacyjną i… od razu zaproponowano mi pracę! W ciągu trzech dni musiałam podjąć decyzję i co tu kryć, było ciężko, ponieważ, jak się okazało, program produkowany jest w stolicy Węgier, Budapeszcie. Co wiązało się z przeprowadzką i pozostawieniem za sobą praktycznie wszystkiego. Kiedy tylko podjęłam decyzję, "zabukowano" mi bilet i miałam niewiele czasu na pożegnanie z rodziną, przyjaciółmi.

W taki oto sposób Ewa trafiła do programu "Wielka Wygrana", w którym widzowie dzwonią do prowadzącej i rozwiązują przedstawiane przez nią zagadki, odgadują hasła. Można go zobaczyć w Polsacie od poniedziałku do piątku od godziny 7.15 lub 7.30.

- Z kamerą radzę sobie dobrze - przyznaje nasza Miss. - Zanim zaczęłam prowadzić programy, miałam kilka treningów, ale zaczęłam pracę stosunkowo szybko. Wszyscy dziwili się podczas mojego debiutu, że się nie denerwuje. Prawda jest jednak taka, że to nie mój pierwszy kontakt z publicznością, bo w przeszłości występowałam w grupie teatralnej, występowałam na scenie podczas wyborów Miss i nauczyłam się radzić sobie z tremą po swojemu. Przeżywam to jakoś w środku, ale na zewnątrz nauczyłam się to kontrolować. Choć oglądając teraz moje "show" na przykład sprzed miesiąca, widzę różnicę i to, że teraz idzie mi wszystko swobodniej.

UWODZI… KAMERY

Piękna przemyślanka ma swój "patent", jak radzić sobie przed kamerami.
- Podczas programu jestem tylko ja i trzech kamerzystów w studiu, więc nie ma się tej pełnej świadomości, że ogląda cię tak wiele osób. Koncentruje się więc na uwodzeniu tylko trzech oczek kamer (śmiech). Z prowadzeniem programu jest jednak różnie. To dzieje się na żywo, więc ciężko przewidzieć, co się wydarzy, kto zadzwoni i co powie. Trzeba mieć cały czas rękę na pulsie i być przygotowanym na szybką i błyskotliwą reakcję. Fajnie, że z racji tego, że mój program trwa tylko czterdzieści pięć minut i jest to program poranny, mam mnóstwo czasu dla siebie i wolne weekendy. Jedyny minus to ten, że muszę wstawać przed piątą rano i być odpowiednio wcześnie przed "show". Bo makijaż, fryzura, test dźwięku…

TRUDNY WĘGIERSKI

Ewa została od razu rzucona na głęboką wodę, a w Budapeszcie nie może przecież liczyć na wsparcie rodziny i przyjaciół. Na Węgrzech radzi sobie jednak na szczęście znakomicie.

- Za bliskimi bardzo tęsknię - przyznaje. - Szczególnie za moim bratankiem Dawidkiem. W Budapeszcie mieszkam już ponad dwa miesiące, zaaklimatyzowałam się szybko. Okazało się, że firma, dla której pracuję, produkuje programy dla ponad dwudziestu pięciu krajów, dzięki czemu mam codziennie okazję poznawać mnóstwo ludzi z całego świata. W Budapeszcie ludzie są wspaniali i szybko przygarnęli mnie pod swoje skrzydła, znajomych mam wielu i to z różnych części świata, dzięki czemu poznaję różne kultury, zachowania i języki. Zresztą, ćwiczę języki obce, które umiałam do tej pory i uczę się nowych. Choć wiele słów w języku węgierskim już opanowałam, to i tak sprawia mi on najwięcej trudności.
Nasza Miss dodaje, że Budapeszt zrobił na niej wielkie wrażenie i powoli odkrywa jego najpiękniejsze zakątki.

- Miasto jest przepiękne, szczególnie nocą - zachwyca się Ewa. - Naprawdę można się w nim zakochać. Jest tu też mnóstwo atrakcji, teatry, opera, łaźnie. Nocne życie też przyciąga, nie brakuje w Budapeszcie fajnych klubów. Kiedy wracam do Polski? Tego nie wiem. To zależy od tego, jak długo mój program będzie na antenie…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie