Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielki bal na kilkaset par w LO imienia Komisji Edukacji Narodowej w Stalowej Woli (zdjęcia)

Zdzisław SUROWANIEC
Taką studniówkę będzie się pamiętać długo.
Taką studniówkę będzie się pamiętać długo. Zdzisław SUROWANIEC
Bal studniówkowy na trzysta par zorganizowany w Liceum Ogólnokształcącym imienia Komisji Edukacji Narodowej w Stalowej Woli był największą studniówkową fiestą w regionie. Balowało trzysta par.

Zobacz zdjęcia ze studniówki

Stalowowolskie Liceum imienia KEN należy do jednych z najlepszych na Podkarpaciu, co potwierdzają rankingi. To prestiżowa szkoła. Jest tu rekordowa liczba klas maturalnych - aż dziesięć. I uczniowie tej szkoły z zaproszonymi rówieśnikami, bawili się w sobotnią noc. Olbrzymia nowoczesna hala sportowa wystrojona została bardzo gustownie w światła, tiule i kiście balonów.

Przewodnicząca komitetu rodzicielskiego powiedziała do młodzieży: - Studniówka to tradycja wpisana w kalendarz każdego licealisty, impreza oczekiwana przez maturzystów z niecierpliwością. Pozostaje w pamięci na długie lata. Kieruję te słowa do przyszłych lekarzy, prawników, informatyków, nauczycieli, specjalistów różnych dziedzin. Może do przyszłych sławnych artystów, senatorów, posłów. Wszystko przed wami, jestem o tym przekonana.

Dyrektor Mariusz Potasz przypomniał młodzieży, że przez dwa lata przyglądali się jak uczniowie szkoły przygotowują się do studniówek, teraz sami na własnej skórze poczuli czym jest bal studniówkowy.
Ze względu na olbrzymią ilość młodzieży początek balu z tradycyjnym polonezem został odbył się… podwójnie. Tańczono dla dwóch tur rodziców, bo wszyscy nie pomieścili się na trybunie. A taniec był wyjątkowy. Marek Zaremba, choreograf "Lasoweiaków", przez półtora miesiąca uczył młodzieży melanżu trzech tańców - poloneza, walca i tańca do muzyki marsza Rodeckiego. Afekt był niezwykły, wspaniały taneczny pokaz w wykonaniu młodzieży był wzruszający dla rodziców.

Niemal godzinę trwało potem robienie zdjęć pamiątkowych, po czym młodzież znikła w przygotowanych przez siebie na korytarzach "dziuplach" - zbudowanych z dykty pomieszczeniach. Tu rodzice donosili im jedzenie, tu młodzież się bawiła, tu odpoczywali i stąd wyskakiwali na parkiet, gdzie tańczyli do białego rana, a raczej siwego świtu, bo na zewnątrz złapał tęgi mróz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie