Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielki strach przed kopalnią w Dzierdziówce

Zdzisław Surowaniec
Atmosfera na środowej rozprawie była chwilami gorąca.
Atmosfera na środowej rozprawie była chwilami gorąca. fot. Zdzisław Surowaniec
Mieszkańcy Dzierdziówki nie życzą sobie, aby przy wale przeciwpowodziowym wydobywano żwir i piasek.

6,5 ha

Na działce o powierzchni 10 ha powstałaby kopalnia na obszarze 6,5 ha. Rocznie wydobywałoby się 80 tys. ton żwiru i piasku. Po wyeksploatowaniu zasobów, powstałoby jezioro.

W Dzierdziówce koło Stalowej Woli ma powstać kopalnia piasku i żwiru na dziesięciu hektarach kupionych przez spółkę "Kruszer" z Warszawy. Mieszkańcy obawiają się, że w razie powodzi San podmyje wał przeciwpowodziowy, woda wystrzeli jak z syfonu z kopalnianego dołu i będzie powódź stulecia na całą okolicę.

"Kruszer" na razie stara się o koncesję na zbadanie złoża. Chce wywiercić dwanaście otworów do głębokości dwudziestu metrów i sprawdzić czy w ziemi, którą kupili, kryją się "skarby" czyli naturalny materiał do budownictwa.

ROZPRAWA ADMINISTRACYJNA

W środę pracownicy Urzędu Marszałkowskiego, który przyznaje koncesje na kopaliny pospolite, przeprowadzili w Dzierdziówce rozprawę administracyjną z udziałem mieszkańców. - Rozprawa nie jest obowiązkowa, nie musimy jej organizować, chcemy jednak rozwiać państwa obawy i wyjaśnić ewentualne nieporozumienia - powiedziała urzędniczka prowadząca rozprawę.

Na posiedzenie przybył prezes "Kruszera" Tomasz Majda i geolog Ryszard Myszka z zakładu usług geotechnicznych, który sporządził ekspertyzę hydrologiczną na temat bezpieczeństwa prowadzenia prac wydobywczych. Wynikało z niej, że nie ma żadnego zagrożenia dla okolicznych mieszkańców, nawet gdyby San podniósł się do wysokości korony wału przeciwpowodziowego.

Po wykładzie Myszki mieszkańcy nie byli ani odrobinę bardziej przekonani, że inwestycja jest dla nich bezpieczna. Urzędniczka klarowała, że nawet jeśli "Kruszer" dostanie pozwolenie na poszukiwania kopalin, to droga do uzyskania zezwolenia na eksploatację żwiru czy piasku jest jeszcze daleka. I że ludzie będą mieli okazję sprzeciwić się inwestycji. - Na razie chodzi tylko o badanie złoża - przypominała co chwilę.

WIDZIELI JAK PODMAKA

Na nic były tłumaczenia, ludzie wiedzieli swoje. Bo na własne oczy widzieli, jak podczas przyboru wody w Sanie, woda wypływa z koryta rzeki, rozlewa się i podchodzi pod wał. Wał przemaka, po kilku dniach robi się miękki. Woda może podmyć wał i wtedy strzela w górę gejzer wody od strony, która nie jest terenem zalewowym. I katastrofa gotowa, cała okolica tonie.

- Jak przyjdzie powódź, to was tu nie będzie - powiedział jeden z mieszkańców do urzędników, a inny rzucił im na stół zdjęcia ze słynnej powodzi w Zalesiu Gorzyckim, po pęknięciu wału na Wiśle. Ludzie byli teraz gotowi głosować przeciwko kopalni, ale mogli tylko zgłosić swoje uwagi do protokołu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie