Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Władysław Skrzypacz, który wybudował nielegalnie kładkę już szósty rok gra urzędnikom na nosie

Zdzisław Surowaniec
Kładka zbudowana przez Skrzypacza wygląda na solidną. Przed nią zimowa i wiosenna próba mocowania się z wielką wodą i krą.
Kładka zbudowana przez Skrzypacza wygląda na solidną. Przed nią zimowa i wiosenna próba mocowania się z wielką wodą i krą. Zdzisław Surowaniec
Władysław Skrzypacz już szósty rok wytrzymuje naciski urzędników, którzy go chcą dopaść za nielegalnie wybudowaną kładkę przez Łęg. Kładka z trudem radzi sobie z żywiołem, jakim jest woda, ale dziś wygląda kwitnąco. Skrzypacz i kładka są w świetnej kondycji.

Skrzypacz to od lat gwiazda wszystkich telewizji. Kiedy opuściła go telewizyjna Jedynka, właśnie dobija się do niego Dwójka. Jest już po nagraniach dla telewizji TVN24 i Polsatu. Kiedy przyjeżdżają dziennikarze, wystarczy, że dają mu znać, żeby zaczynał i mają gotowy, pełnokrwisty materiał o chłopie, nad którym latają odrzutowce i dreamlinery, ale który się nie da ruszyć z ojcowizny. Mówi o miłości do ziemi do córki, dla której wybudował mostek, żeby mogła chodzić na przystanek i dojeżdżać do szkoły.

NIE STRASZNE KARY

Kładka powstała w 2006 roku na gruncie powiatu stalowowolskiego, w miejscu, które obejmuje poligon wojskowy. Skrzypacz mieszka na poletku należącym do powiatu tarnobrzeskiego. Nie straszne mu wojsko, sądy, kary, jakie wiszą mu nad głową.

Kładkę już raz woda zabrała. Odbudowaną rozebrali pracownicy ze spółki wodnej. A Skrzypacz jak bóbr, położył nową kładkę przez rzekę. - Jaka tam ona nielegalna, jak taka ładna - cieszy się wymachując siekierą. Ale inspektor nadzoru budowlanego już sobie ostrzy zęby na tę kładkę. Na razie jednak musiał wstrzymać rękę podniesiona do ukarania Skrzypacza.

LOSOWY PRZYPADEK

Kiedy już wszystkie inspektoraty odpowiedzialne za nadzór budowlany - powiatowa, wojewódzka i główna - stwierdziły nielegalność postawienia kładki i podtrzymały decyzje o jej rozebraniu, sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który uchylił decyzje inspektorów. Sprawa została przesłana do ponownego rozpoznania, bo sąd nakazał rozważyć, czy przypadek Skrzypacza nie jest "przypadkiem losowym".

Dopóki inspektor wojewódzki nie podejmie prawomocnej decyzji, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego ma związane ręce. Już skierował do Urzędu Skarbowego wniosek o ściągnięcie ze Skrzypaczka 3 tys. zł na zastępcze rozebranie kładki. Już znalazła się firma gotowa rozebrać kładkę za 7,6 tys. zł. Brak tylko postanowienia - machnąć ręką na kładkę czy dopaść Skrzypacza ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie