Piłkarze "Stalówki" pokazali ostatnio charakter, walczyli do końca o przynajmniej jeden punkt w derbach Podkarpacia ze Stalą w Rzeszowie. I zremisowali 1:1, strzelając gola w 94 minucie, po trafieniu Michała Czarnego.
LIGA JEST... DZIWNA
Zespół trenerów Pawła Wtorka i Artura Lebiody jest na wysokim, trzecim miejscu w tabeli, z 25 punktami na koncie. Do końca jesiennych rozgrywek pozostały jeszcze trzy spotkania, Stal zmierzy się u siebie ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki, a następnie z Radomiakiem w Radomiu i Limanovią w Limanowej. Nasza drużyna na wyjazdach spisuje się gorzej, na sześć spotkań na obcych boiskach wygrała tylko raz i sięgnęła po dwa remisy, doznała trzech porażek. Końcówka rozgrywek w tym roku nie zapowiada się więc łatwo.
- Robimy wszystko żeby piłkarsko wyglądało to jak najlepiej - deklaruje "Fabian". - Podchodzimy do tego tak, żeby każde kolejne spotkania wygrywać. Czy czujemy się na siłach, by wiosną walczyć o awans? Jak będzie taka okazja, to wiadomo, że każdy chce grać jak najwyżej, zrobimy wszystko żeby tak było. Ale nie wybiegamy tak daleko w przyszłość. Ta liga jest... dziwna, z zespołów, z którymi graliśmy, to tak naprawdę zrobiła na nas wrażenie tylko Legionovia Legionowo. Tabela jest spłaszczona, my w tych trzech najbliższych meczach życzylibyśmy sobie oczywiście dziewięciu punktów, na razie najważniejszy jest mecz w sobotę ze Świtem, jak wygramy to będzie łatwiej podchodziło się do kolejnych spotkań. Chciałbym żebyśmy na koniec jesieni byli w pierwszej czwórce w tabeli.
FAULU NIE BYŁO
Kapitan "Stalówki" grał w przeszłości także w zespole Stali Rzeszów, ale do ostatniego meczu w stolicy Podkarpacia podszedł już bez dodatkowych emocji.
- Dla mnie to był mecz jak każdy kolejny - przyznaje napastnik stalowowolskiej drużyny. - W tych okolicznościach, w których zremisowaliśmy, to trzeba się cieszyć, bo zdobyliśmy gola w doliczonym czasie gry. Natomiast z przebiegu spotkania to były jednak bardziej stracone przez nas dwa punkty niż zyskany jeden. Bałem się, że sędzia ulegnie presji przy bramce dla nas (gospodarze uważali, że faulowany był wtedy ich bramkarz Miłosz Lewandowski - przyp. ARKA), że gwizdnie faul, ale tak się nie stało. A faulu według mnie nie było. Ja też miałem swoje szanse na bramkę, dobrze że strzelił Michał Czarny. Trzeba się cieszyć, że nie wdaliśmy się w kopaninę, w przeciwieństwie do wcześniejszego meczu w Siedlcach, tylko staraliśmy się grać piłką. Na pewno dało się odczuć brak Wojtka Reimana (pauzował za kartki - przyp. ARKA).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?