MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wygrała z urzędnikami

Zdzisław Surowaniec [email protected]
Helena Adamska w małym lokatorskim mieszkaniu.
Helena Adamska w małym lokatorskim mieszkaniu. Z. Surowaniec
Helena Adamska oskarżyła urzędników o sfałszowanie jej podpisu i zmuszenie do wyniesienia się na mniejsze mieszkanie. Sąd przyznał jej rację.

Sprawa z hukiem wyszła na jaw przed czterema laty. Prezydent zwołał wtedy konferencję prasową i zapowiedział, że miasto będzie się starało o uznanie przez sąd za poszkodowane w tej sprawie. A to dlatego, że gdyby oskarżenia o fałszowaniu podpisów miały się potwierdzić, miasto musiałoby naprawić szkody i przenieść kobietę z powrotem do większego mieszkania. A to kosztuje. Pierwsze mieszkanie miało trzy pokoje i 49 m kw. To, do którego kobieta trafiła to jeden pokój i w sumie 22 m kw.

NIEBOTYCZNE ZALEGŁOŚCI

Wszystko zaczęło się od problemów, jakie miała Helena Adamska z płaceniem należności za czynsz i ciepło. Narosły do ponad 11 tys. zł. Jako rencistka nie miała szans na spłatę długu. Ratunkiem miała być zamiana mieszkania na mniejsze. Tym bardziej, że nowy najemca zobowiązał się do uregulowania długu!

Jaki wyrok za podpis

Jaki wyrok za podpis

Po wielu rozprawach, w ubiegłym tygodniu zapadł wyrok. Cała trójka została uznana za winnych fałszowania podpisów i zmuszenia kobiety do zamieszkania w mniejszym lokalu. Maria P. skazana została na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata, Jerzy T. na półtora roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Oboje na grzywnę po 4,5 tys. zł. Mają także zakaz zajmowania stanowisk w administracji rządowej i samorządowej - P. na cztery lata, T. na dwa. Maria B. miałaby odsiedzieć rok i cztery miesiące w zawieszeniu na dwa lata. Wyrok jest nieprawomocny, wszyscy będą się odwoływać.

W sprawę włączyły się Wydział Lokalowy Urzędu Miejskiego i Zakład Administracji Budynków. Osoba chętna do przejęcia mieszania z długiem nie mogła się doczekać, kiedy lokatorka zwolni lokal. Z udziałem strażników miejskich kobieta z meblami została przeniesiona na mniejszy kąt. Po blisko roku mieszkania w jednym pokoju poskarżyła się, że jest ofiarą oszustwa. Stwierdziła, że nie podpisywała żadnej zgody na zamianę mieszkania.

Sprawą zainteresowała się prokuratura i po śledztwie postawiła zarzut sfałszowanie podpisów i wyłudzenia poświadczenia nieprawdy naczelnikowi Wydziału Lokalowego Urzędu Miejskiego Mieczysławie P. i zarządcy nieruchomości Jerzemu T. Inspektorowi nadzoru robót budowlanych Marii B. dostał się zarzut nie dopełnienia obowiązków przy załatwianiu formalności zdawczo-odbiorczych.

JEDEN GRAFOLOG

Dla sądu kluczowa była ekspertyza grafologa. Specjalista uznał, że podpisy zostały sfałszowane i że "najprawdopodobniej zostały nakreślone przez Mieczysławę P.". Sąd nie zgodził się na powołanie drugiego grafologa, nie wziął także pod uwagę sugestii obrony, aby ocenić jaki wpływ na obraz pisma ma alkohol (lokatorka była przed laty skierowana na przymusowe leczenie).

Mieczysława P., naczelnik Wydziału Lokalowego Urzędu Miejskiego, wydała wczoraj oświadczenie. Oto jego fragment: "Jestem niewinna, nie fałszowałam podpisów. Opinia biegłego grafologa jest wadliwa. Sąd oddalił wniosek obrońcy o powołaniu innego grafologa, a wniosek prokuratora o nowego grafologa uznał za próbę przedłużania procesu. Jak więc mam się bronić, jeżeli sąd odrzucił wszystko, co ma związek ze sprawą?".

- Po tym wyroku czekam na zwrot większego mieszkania i zadośćuczynienie - powiedziała nam Helena Adamska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie