Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyrok w sprawie śmiertelnego potrącenia pieszego w Tarnobrzegu do poprawki

Marcin RADZIMOWSKI
Sprawa śmiertelnego potrącenia pieszego w Tarnobrzegu do ponownego rozpatrzenia

Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu uchylił wczoraj wyrok skazujący i skierował do ponownego rozpoznania sprawę oskarżonego kierowcy, który jadąc autem pod wpływem alkoholu i z nadmierną prędkością, śmiertelnie potrącił pieszego a potem uciekł z miejsca zdarzenia. Sprawa trafi ponownie na wokandę sądu w Kolbuszowej.

Tarnobrzeski sąd odwoławczy rozpoznawał apelację wniesioną przez prokuraturę, która nie zgadza się z wysokością kary dwóch lat więzienia w zawieszeniu. Postanowiono, że sprawę ponownie przeanalizuje sąd w Kolbuszowej (inny skład orzekający), gdyż poprzedni wydając wyrok mało konkretnie uargumentował w uzasadnieniu, dlaczego orzekł taką, a nie inną karę.

Siedem lat temu

Do tego tragicznego wypadku doszło prawie siedem lat temu. Na potrzeby śledztwa i procesu powoływano już kilku ekspertów od rekonstrukcji wypadków, były opinie i różne zakładane wersje przebiegu zdarzenia. A tym samym różny stopień odpowiedzialności kierowcy za zaistnienie i skutek wypadku.

Zdarzenia rozegrały się 25 kwietnia 2007 roku wieczorem na lokalnej drodze w Woli Raniżowskiej (powiat kolbuszowski). Kierujący oplem vectra 42-latek potrącił na jezdni 21-letniego pieszego. Siła uderzenia była bardzo duża, ciało pieszego zostało odrzucone i głowa przebiła się przez ogrodzenie. Kierowca nie zatrzymał się, odjechał z miejsca nawet nie próbując ratować człowieka!

Zmarł na miejscu

21-latek zmarł na miejscu zdarzenia wskutek rozległych obrażeń ciała. Jak prokuratura ustaliła w czasie śledztwa, 42-letni kierowca opla po kilku minutach przyszedł na miejsce wypadku udając, że jest tam przypadkowo. Jednym z gapiów był tez jego brat, który na prośbę 42-latka niedługo potem przyznał się do kierowania autem i uczestnictwa w wypadku. Był trzeźwy, w przeciwieństwie do 42-latka.

Dopiero dwa dni później rzeczywisty kierowca opla po namowach drugiego z braci zgłosił się na policję i przyznał, że to on kierował samochodem. I namówił brata do wzięcia winy na siebie. Prokuratura w oparciu o zeznania kilku świadków ustaliła, iż 42-latek był pijany. Na podstawie badań retrospektywnych biegły wykazał, że w godzinie wypadku 42-latek był mocno pijany.

Opinie biegłych

Inny biegły natomiast wydając opinię wskazał, że bezpośrednio do zaistnienia wypadku przyczynił się pieszy, który nie udzielił pierwszeństwa kierującemu samochodem. Sam był na jezdni w odległości około metra od skraju.

Kolejne opinie wskazywały, że winę ponosi również kierujący oplem, który przekroczył dopuszczalną prędkość, był pijany, uciekł z miejsca wypadku a bezpośrednio przed potrąceniem pieszego nie wykonał żadnego manewru - nie zaczął hamować ani też nie próbował skręcić kierownicą. Ustalono, że w świetle reflektorów auta powinien dostrzec 21-latka. Skutek potrącenia nie musiałby być tak tragiczny.

W październiku ubiegłego roku Sąd Rejonowy w Mielcu Wydział Zamiejscowy w Kolbuszowej uznając winę oskarżonego 42-latka, skazał go na dwa lata pozbawienia w zawieszeniu na cztery lata. Na cztery lata zabrał także kierowcy prawo jazdy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie