Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wysokie temperatury w tym sezonie grzewczym wpędzają ciepłowników w tarapaty

Zdzisław Surowaniec
Prezes PEC Andrzej Szymonik smętnie patrzy na wskaźnik, pokazujący nieprzeciętnie wysokie temperatury na zewnątrz.
Prezes PEC Andrzej Szymonik smętnie patrzy na wskaźnik, pokazujący nieprzeciętnie wysokie temperatury na zewnątrz. Zdzisław Surowaniec
- To niebywałe! Średnia temperatura tej zimy to plus pięć stopni. To jest upał! - kręci głową Andrzej Szymonik, prezes Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Stalowej Woli. Jednym słowem - ciepła zima nie pozwala przygrzać, co wpędza ciepłowników w tarapaty.

238 dni grzania

W Stalowej Woli w 2011 roku grzanie trwało do maja, a rozpoczęło się w połowie września 2010. Kaloryfery były więc gorące aż przez 238 dni! W Tarnobrzegu sezon grzewczy był wówczas krótszy o trzy tygodnie, trwał 218 dni. W tym sezonie grzanie rozpoczęło się 7 października.

Prezes Szymonik z sentymentem zagląda do archiwalnych zestawień, a tam jest miłe ciepłownikom zestawienie - minus dwadzieścia sześć stopni. Marzenie! Może jednak nie wszystko jeszcze stracone. W rekordowym 2006 roku styczeń był tak zimny, że PEC przesłał w jeden miesiąc jedną czwartą rocznej dostawy ciepła. Może luty podreperuje finanse PEC?

CZARNY SEN

Szanse na zrobienie tej zimy dobrego interesu topnieją ciepłownikom z każdym dniem z dodatnią temperaturą. - To, co się wydarzyło w tym roku, to czarny sen ciepłowników - przyznaje prezes. Zastrzega się, że mówi jak biznesmen pilnujący kondycji spółki i rozumie radość mieszkańców, którzy zapłacą mniej za ogrzewanie mieszkań.

Zamiast 1 mln 40 GJ, jak to było w poprzednim sezonie, PEC w Stalowej Woli wysłał tylko 894 tys. GJ ciepła. - To około czternaście procent mniej, ale to jest bardzo duża dla nas różnica - potakuje prezes. Tym bardziej, że od lat systematycznie spada zużycie ciepła. Nie tylko ciepła zima sprawia, że odbiorcy płacą mniej. Postępująca termomodernizacja oraz automatyzacja poboru ciepła przynosi duży efekt oszczędności na centralnym ogrzewaniu.

STRACONY SEZON

- Kiedyś średnia sprzedaż ciepła wynosiła jedenaście gigadżuli, teraz cztery gigadżule. Kiepsko - przyznaje prezes Szymonik, spoglądając smętnie na cyfrowy wskaźnik termometru, wyświetlający temperaturę na zewnątrz. - Jeśli nie daj panie Boże tak się utrzyma, to będzie marnie dla nas - uśmiecha się smętnie. I może sobie tylko powspominać, jak za komuny był deficyt ciepła i ile by się nie przesyłało, ciągle było mało.

Prezes mówi, że zyski ciepłowników zależą od czasu trwania sezonu grzewczego i średniej temperatury. Jeśli sezon nie jest specjalnie polarny, ale jest długi jak w rekordowym ubiegłym roku, kiedy trwał 238 dni, idzie z tego wyżyć. Także można podgonić zysk, kiedy jest bardzo zimno tylko przez kilka tygodni. - A ten sezon to już chyba dla nas stracony - obawia się. Śnieg, prezes może oglądać tylko na kalendarzu z sikorką.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie