MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Z nożem na wójta po odszkodowanie

/ZS/

- Wójt wziął mnie za kołnierz i wypchnął za drzwi, a jego zastępca mnie ogłuszył, uderzając krzesłem w głowę - takie oskarżenia padły z ust 83-letniego rolnika z Kępia Zaleszańskiego na wójta Zaleszan Andrzeja Karasia i jego zastępcę Ryszarda Łącznego. Rolnik domaga się od gminy odszkodowania za zalane przed dziewięcioma laty pole. Przewodniczący Rady Gminy Zbigniew Sarnowski powołał właśnie komisję, która zbada zarzuty. Bo w marcu mężczyzna poskarżył się Ministerstwu Sprawiedliwości.

Rolnik w liście do ministra poskarżył się, że mimo choroby i starszego wieku oraz kombatanckiej przeszłości, nie doczekał się sprawiedliwości. Przed dziewięcioma laty powódź zalała mu pole. Wszystko wymokło. Straty wycenił na 2,5 tysiąca złotych. A że płaci podatki, poszedł do gminy po odszkodowanie. Kiedy starszy mężczyzna zaszedł do Urzędu Gminy, wójta nie było, był jego zastępca. Usłyszał, że trafił pod zły adres, że po odszkodowanie powinien iść do firmy ubezpieczającej. Wyciągnął wtedy nóż i skaleczył nim zastępcę wójta w rękę.

Sprawą zajęła się prokuratura i sąd. Starszy mężczyzna, tłumacząc się wiekiem, chorobą i wszczepioną zastawką serca, nie pojawiał się na rozprawach. Dopiero lekarz orzekł, że może być siłą doprowadzony do sądu. I tak się stało. Sąd Okręgowy uznał go winnym napaści na wójta i zadania mu ran. Napastnik został skazany na 1,5 roku więzienia, w zawieszeniu na trzy lata.

Po wyroku zadra, jaką starszy człowiek miał w sercu, stała się jeszcze większa. Pisał pisma do władz centralnych. Radni poprzedniej kadencji sprawę wyjaśniali i nie dopatrzyli się winy gminnych urzędników. W marcu tego roku, po dziewięciu latach od powodzi, rolnik poskarżył się ministrowi sprawiedliwości na wójta i jego zastępcę, że mu nie wypłacili odszkodowania. Jednak ministerstwo uznało, że nie jest kompetentne do wyjaśniania tej sprawy. Przesłało skargę do przewodniczącego Rady Gminy.

- W takiej sytuacji nie miałem wyboru, musiałem powołać komisję rewizyjną, która wyjaśni tę sprawę - powiedział nam Zbigniew Sarnowski.

- A po co komisja? Przecież pan Sarnowski dobrze zna tę sprawę, bo rolnik się do niego skarżył w przeszłości. Wiedział o skaleczeniu mojego zastępcy, o wyroku, o tym kto powinien wypłacić rolnikowi odszkodowanie, że powinien to zrobić ubezpieczyciel, a nie gmina - dziwi się wójt Andrzej Karaś. Wójt zaprzecza, że wypychał chorego rolnika za drzwi. - Na oczy go nie widziałem. Byłem na urlopie, kiedy przyszedł do Urzędu Gminy z pretensjami - zapewnia Andrzej Karaś.

Jego zastępca Ryszard Łączny także zaprzecza, że uderzył rolnika w głowę krzesłem. - Nieprawda - mówi krótko.

- Prawda, wszystko, co opisane, to prawda, to wszystko się zgadza - zapewnia syn rolnika. Jak wspomina, po powodzi, po zalanych polach chodził sołtys, spisywał straty, ale na jego pole nie przyszedł. Ci, którzy mieli zgłoszone straty, dostali odszkodowanie. - Sołtys już nie żyje i wójt powinien wypłacić - upiera się syn, który mówi za głuchego ojca.

- Gmina nie miała i nie ma nic wspólnego z odszkodowaniami. Poszkodowany powinien zgłosić szkodę do firmy ubezpieczeniowej, bo każdy rolnik jest ubezpieczony - twierdzi wójt.

Kto zyska dzięki komisji

Machina z wyjaśnianiem sprawy ruszy znowu. Prawdopodobnie rolnik nic na tym nie zyska. Ale że na tym ktoś zarobi, to więcej niż pewne. Będzie to grupa radnych powołanych do komisji. Po raz kolejny zbadają sprawę. Nie zrobią tego za darmo, wyjaśniać będą za diety, na co pójdą pieniądze podatników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie