Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakończył się proces dotyczący kupowania głosów w zakładzie karnym w Chmielowie

Marcin Radzimowski [email protected]
Były strażnik z zakładu w Chmielowie oraz jeden z osadzonych w tym więzieniu zostali nieprawomocnie skazani.
Były strażnik z zakładu w Chmielowie oraz jeden z osadzonych w tym więzieniu zostali nieprawomocnie skazani. Marcin Radzimowski
Zakończył się proces dotyczący kupowania głosów w zakładzie karnym w Chmielowie koło Tarnobrzega, przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Obaj oskarżeni uznani winnymi

ZOBACZ TEŻ:
Sąd zgodził się na dobrowolne poddanie się karze przez rodziców zagłodzonej Madzi z Brzeznej

(TVN24/x-news)

Dwa lata pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania dla 46-letniego emerytowanego funkcjonariusza Służby Więziennej i 8 miesięcy dla 60-letniego osadzonego. Takie kary orzekł przedwczoraj Sąd Rejonowy w Tarnobrzegu, w procesie dotyczącym przekupstwa i oszustwa wyborczego.

Głosy za kawę i papierosy

O tej całej sprawie napisaliśmy jako pierwsi i to po naszych informacjach prokuratura wszczęła śledztwo, które teraz zakończyło się przed sądem nieprawomocnym wyrokiem skazującym. Zdarzenia miały miejsce w zakładzie karnym w Chmielowie (Oddział Zewnętrzny Aresztu Sledczego w Nisku), w dniu wyborów do Parlamentu Europejskiego w maju 2014 roku.

Z informacji, jakie otrzymaliśmy nastepnego dnia po wyborach wynikało, że w więzieniu tym doszło do oszustwa i korupcji wyborczej. Do zakładu bezprawnie dostarczone zostały paczki kawy oraz papierosy. To były prezenty dla więźniów, w zamian za oddanie głosu na jednego wskazanego kandydata do Europarlamentu. - Każdy dostał też ulotkę wyborczą ze zdjęciem, imieniem i nazwiskiem kandydata, żeby się nie pomylić przy głosowaniu - twierdził w rozmowie z nami informator, zastrzegając całkowicie anonimowość.

Zwycięstwo byłego prokuratora

Informacje te brzmiały wręcz niewiarygodnie, jednak szybko ustaliliśmy, że coś musi być na rzeczy.

Wyniki głosowania w Zakładzie karnym w Chmielowsie wskazywały, że był to jedyny zakład penitencjarny w Polsce, w którym Eurowybory wygrało Prawo i Sprawiedliwość. Spośród wszystkich oddanych 123 głosów ważnych zdobywając aż 76, z czego aż 69 głosów zdobył Stanisław Piotrowicz, który zajmował „dopiero” czwarte miejsce na liście tej partii. Tak wysokie poparcie w zakładzie karnym zastanawiało tym bardziej, że poseł Piotrowicz to… były prokurator. Na dodatek nawet w Krośnie, gdzie mieszka, zdobył mniej głosów od numeru 1 na liście PiS, Tomasza Poręby z Mielca. Na posła Porębę w Zakładzie Karnym Chmielów zagłosowali tylko dwaj więźniowie. Posła Stanisława Piotrowicza w niewielkim zakładzie karnym poparło więcej osób, niż w całym Tarnobrzegu, w całym powiecie kolbuszowskim i tylko 46 osób mniej, niż w Rzeszowie, gdzie do wyborów poszło ponad 46 tysięcy osób...

Biznesmen prosił o pomoc

O wyniku wyborczym i naszych ustaleniach poseł Piotrowicz dowiedział się od nas. Nie krył zdziwienia: - Jestem zszokowany. Jeśli to wszystko prawda, to naprawdę jestem bardzo zaskoczony i nie wiem jak to skomentować

Ustaliliśmy, że jakiś czas przed wyborami z posłem kontaktował się pewien biznesmen, który prowadził w Chmielowie firmę, a który zbankrutował. Prosił parlamentarzystę o pomoc w swojej sprawie.

- Przedstawił swój problem natury prawnej, dotyczący prowadzonej działalności gospodarczej - wyjaśniał poseł. - Zwrócił się do mnie jako do wiceprzewodniczącego sejmowej Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Po zapoznaniu się z przedłożonymi dokumentami, sprawą postanowiłem zainteresować ministra sprawiedliwości.

Na tym kontakt obu panów się skończył, ale - jak wynika z naszych ustaleń - to właśnie ów biznesmen miał być pomysłodawcą przekazania papierosów i kawy więźniom. To miała być jednak forma podziękowania za pracę w jego firmie (pracowali kilka lat wcześniej), a nie kupowanie głosów. Być może jednak postanowił sie odwdzięczyć posłowi. Bez jego wiedzy. Wątek ten wciąż bada prokuratura.

W zakończonym procesie przesłuchano wielu świadków, w tym także więźniów. Na ławie oskarżonych zasiadł były strażnik więzienny (po wybuchu afery przeszedł na emeryturę), który umożliwił wwiezienie na teren zakładu kawy i papierosów. Sąd skazał go na dwa lata więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Więzień, który pracując jako kucharz w zakładzie rozprowadzał kawę i papierosy namawiając współosadzonych do głosowania na wskazanego kandydata, skazany został na osiem miesięcy więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie