MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zarabiamy dużo mniej, niż na zachodzie Polski

Karolina JAMRÓG
Pensje w przemyśle i budownictwie na Podkarpaciu i zachodzie kraju dzieli przepaść. Pracownik z naszego regionu za taką samą pracę dostaje od 1200 do 2 tysięcy złotych mniej niż jego kolega na Śląsku lub Mazowszu.

Opublikowane właśnie dane z Głównego Urzędu Statystycznego porównujące region z resztą Polski wypadają dla nas fatalnie. Sprawdziliśmy, na jaką wypłatę można liczyć w największych firmach naszego regionu.

ILE ZARABIAMY?

Około 2,7 tysiąca złotych brutto dostają pracownicy Huty Stalowa Wola. - Oprócz wypłaty mamy też kartę hutnika, czyli dodatek do pensji. Dostaje ją każdy, kto przepracował u nas 6 lat - mówi Bartosz Kopyto, rzecznik HSW.

2 600 złotych zarabiają robotnicy w firmie budowlanej Resbud z Rzeszowa. Tutaj także funkcjonują bonusy, mające zachęcić ludzi do pracy. - Mamy fundusz socjalny. Zapewniamy pracownikom wczasy pod gruszą, bony świąteczne i zapomogi - tłumaczy Anna Sobol, członek zarządu firmy.

PŁACĄ WIĘCEJ

Najwięcej ludziom płaci WSK PZL Rzeszów. - Średnia pensja to 4 200 złotych. Do tego trzeba doliczyć dodatek świąteczny, który przyznajemy każdemu w grudniu. Nasi pracownicy mogą też liczyć na dodatki do urlopów, karnety na basen, siłownię czy fitness - mówi Andrzej Czarnecki z biura prasowego.

Nieźle powodzi się też załodze Best Construction w Rzeszowie, pracującej między innymi przy rozbudowie C.H. Plaza. - Średnie wynagrodzenie wynosi ponad 3 tysiące złotych, ale niektórzy pracownicy w akordzie zarobili nawet do 5 tysięcy złotych brutto - przyznaje Artur Mądro, reprezentujący firmę.

U NAS TYLKO PRODUKUJĄ

Dlaczego jest tak duża różnica w pensjach na wschodzie i zachodzie kraju? - Warszawa i Katowice to centra biznesowe. Śląsk ma kopalnie i huty, więc pieniądze za pracę w tamtejszym przemyśle muszą być najwyższe, bo to najcięższa praca. Z kolei w stolicy jest największa konkurencja, więc pracodawcy muszą o pracownika zabiegać - wyjaśnia ekonomista Krzysztof Kaszuba.

Jego zdaniem problemem naszego regionu jest brak dużych firm, które tu miałyby swoją centralę. - Większe wyprowadzają się do stolicy. Z Podkarpacia uciekła m.in. Polfa, Alima Gerber. Wraz z zarządem uciekają pieniądze. Bo najwięcej zarabia kierownictwo i pion handlowy - dodaje Kaszuba. Jedyną receptą na różnicę w pensjach jest walka z bezrobociem. - Teraz pracodawcy wiedzą, że ludzie nie mają pracy, więc wezmą cokolwiek. Jeśli zmniejszy się bezrobocie, możemy być pewni, że sami zaoferują więcej pieniędzy pracownikom - przekonuje.

Szansę na wyższe pensje widzi też wojewoda Małgorzata Chomycz. - Wprawdzie nie zarabiamy tyle, co w innych województwach, bezrobocie u nas jest duże, ale dynamicznie się rozwijamy: budujemy mnóstwo mieszkań, rośnie też liczba mieszkańców. Mamy potencjał, który postaramy się wykorzystać - zapewnia wojewoda.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Gadżety i ceny oficjalnego sklepu Euro 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie