9,5 mln zł
Śmiecenie jest uznawane za wykroczenie. Straż leśna może karać za śmiecenie mandatami do 500 zł. Sąd może orzec karę nawet do 5 tys. zł. Lasy Państwowe wydały w ubiegłym roku 9,5 mln zł na zbieranie śmieci w lesie. W tym roku wywóz 100 tysięcy metrów sześciennych śmieci pochłonie 8 mln zł.
Po trzydziestu pięciu latach od odsłużenia zasadniczej czyli przymusowej służby wojskowej w jednostce w Nisku, 55-letniemu Władysławowi Wałędze ze Stalowej Woli odbiła się teraz ta służba czkawką. Jak twierdzi, musiał ponieść konsekwencje tego, że na kupie śmieci leżała jego książeczka z wojska, z zaliczonego szkolenia bhp.
UTRAPIENIE ZE ŚMIECIAMI
Straż leśna z Nadleśnictwa Rudnik nad Sanem ma utrapienie ze śmieciami wyrzucanymi do lasu. Nie udało się nikogo złapać na gorącym uczynku. Śmieci są więc przeszukiwane, aby natrafić na ślad "śmieciarza". I tak właśnie było, kiedy leśnicy natknęli się na kupę śmieci w Nowosielcu koło Niska, niedaleko "ruskiego toru". Książeczka z bhp, z nazwiskiem i imieniem, po nitce do kłębka zaprowadziła ich do Stalowej Woli, pod adres Władysława Wałęgi.
Mężczyzna oskarżony o śmiecenie w lesie zrobił wielkie oczy i bił się w piersi, że ze śmieciami nie ma nic wspólnego. Mieszka w Stalowej Woli w bloku przy Alejach Jana Pawła II, płaci w czynszu za wywóz śmieci i nie ma powodu wywozić ich het, za Nisko. Jednak - jak zapewnia - rozmowa z Andrzejem Szosteckim, komendantem straży leśnej Nadleśnictwa Rudnik nad Sanem, nie dawała mu szans na uniknięcie kary.
W SĄDZIE BY WYGRAŁ
- Usłyszałem, że jak nie zapłacę mandatu pięćdziesięciu złotych i nie spalę śmieci, to w sądzie mogę zostać ukarany tysiącem złotych. To się wystraszyłem, przyjąłem mandat i spaliłem śmieci - mówi. Obawia się tylko, czy dobrze zrobił, że nie spalił drugiej kupy śmieci ze słomą obok, czy się go strażnicy nie będą o to czepiać.
Kiedy przyjął mandat, zorientował się, że nie ma szans na odwołanie się. W sądzie pewnie by wygrał. Leśnicy musieliby udowodnić, że to on wyrzucił śmieci. Tymczasem - jak mówi mężczyzna - śmieci pochodziły prawdopodobnie z jednostki wojskowej. Była tam sterta zielonych skarpet, stare teczki skórzane, jakieś kołdry. No i ta nieszczęsna legitymacja z wojska z jego nazwiskiem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?