Miłośnicy rowerowych wycieczek, którzy dojeżdżali drogą na plażę w Machowie ledwie dwa tygodnie cieszyli się z nowej miejskiej inwestycji. Już po ulewnych deszczach, kilkanaście dni temu, alarmowali, że skraj ścieżki rowerowej zaczyna się osuwać po skarpie.
Jest gorzej, a nie naprawiają
Natychmiast postawiono pachołki ostrzegawcze, żeby niebezpieczne miejsca omijać. Ale uszkodzenia postępowały dalej. W końcu wszystkie ostrzegawcze oznakowania znalazły się w zwałach osuniętej ziemi.
- Strach tędy jeździć z dziećmi. Można spaść w dół. Tylko patrzeć, aż się chodnik zawali - mówili w poniedziałek przejeżdżający rowerzyści. Antoni Paliwoda, głośno krzyczał, że to fuszerka i pieniądze wyrzucone w błoto. Dlaczego nikt jeszcze nie naprawia zniszczeń?
Odwodnienia brak
- Już tam wysyłam drogowców - mówił dziś zastępca prezydenta miasta Andrzej Wójtowicz, gdy zaalarmowaliśmy, że coraz bardziej niebezpiecznie tamtędy jeździć. Chodziło mu jednak o ponowne zabezpieczenie trasy, a nie o przystąpienie do naprawy w ramach gwarancji.
Miasto nie podaje do publicznej wiadomości, czy błędy przy inwestycji to wina projektanta czy wykonawcy.
Wiadomo jednak, że podczas budowy trasy rowerowej wszystko szło źle. Projektant nie przewidział podziemnego źródełka, nikt nie uwzględnił odwodnienia. Świeża konstrukcja nie wytrzymała naporu wody. Skutki tego widać też na Wisłostradzie. Jezdnia od strony chodnika została podmyta i uszkodzona.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?