Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złodzieje grasują po lasach

Zdzisław SUROWANIEC
W rezerwacie Jastkowice koło Stalowej Woli rosną takie niezwykle dorodne, kilkusetletnie drzewa. Pilnuje ich leśna straż.
W rezerwacie Jastkowice koło Stalowej Woli rosną takie niezwykle dorodne, kilkusetletnie drzewa. Pilnuje ich leśna straż. Fot. Zdzisław Surowaniec
Okres jesienny i zimowy to czas intensywnego używania kominków domowych. To także czas największych kradzieży drewna w lasach - do kominków. A las jest jak magazyn bez drzwi, z cennym materiałem. Właśnie złodzieje przypuścili szturm na ten magazyn.

250 złotych

250 złotych

Kradzież drewna o wartości do 250 złotych to wykroczenie. Za przestępstwo uznaje się kradzież drewna w ilości wartej ponad 250 złotych. To wartość drewna o objętości ponad dwóch metrów sześciennych. Złodziejom drewna z lasu grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.

Policjanci patrolujący teren Rzeczycy Długiej w gminie Radomyśl nad Sanem w powiecie stalowowolskim około godziny drugiej w środę zauważyli jadący z trudem ford transit. Był wyraźnie przeciążony. Postanowili poddać go kontroli.

UCIEKAŁ Z DREWNEM

Dali sygnał nakazujący zatrzymanie auta, ale skutek był odwrotny. Kierowca przyspieszył, wjechał w boczną drogę i po przejechaniu stu metrów zatrzymał się. Kierowca i pasażer wyskoczyli z pojazdu i rzucili się do ucieczki w przeciwne strony.
Policjanci podjęli pościg i zatrzymali jednego z uciekających mężczyzn. Okazało się, że jest to 25-letni mieszkaniec powiatu stalowowolskiego. Podczas sprawdzania samochodu w części ładunkowej funkcjonariusze znaleźli pocięte drewno brzozy w ilości dwóch metrów sześciennych. W trakcie rozmowy z zatrzymanym policjanci ustalili, że drewno pochodzi z kradzieży z lasu na terenie gminy Pysznica.

Zatrzymano również drugiego z mężczyzn, który brał udział w zdarzeniu. Okazało się, że jest to 26-latek z powiatu stalowowolskiego. Policjanci znaleźli również około dwóch metrów sześciennych drewna dębu, które prawdopodobnie także pochodzi z kradzieży.
Obaj mężczyźni zostali zatrzymani do wyjaśnienia w policyjnych aresztach. Zabezpieczono piłę spalinową oraz drewno brzozy i dębu. Straty oszacowano wstępnie na 400 złotych. Grozi im kara do pięciu lat pozbawienia wolności.

NIEBEZPIECZNE WYCINANIE

Złodzieje najczęściej nie wycinają drewna w lesie. To byłoby zbyt kłopotliwe. Poza tym ścinanie drzew w lesie jest bardzo niebezpieczne, o czym świadczą dwa śmiertelne wypadki w ostatnich tygodniach w lasach w powiatach stalowowolskim i niżańskim. Złodzieje kradną drewno pocięte, złożone w stosy. Przychodzą po gotowe.
- Mamy problem z kradzieżą gotowego drewna z lasu - potakuje Grzegorz Kusy, komendant Straży Leśnej w Nadleśnictwie Gościeradów, obejmującym gminę Radomyśl nad Sanem w powiecie stalowowolskim. Jego zdaniem, coraz więcej ludzi buduje domy, a w nich kominki, które są w modzie. Drewno do kominków jest więc chodliwym towarem zwłaszcza jesienią i zimą.

W nadleśnictwie stos drewna o objętości 0,78 metra sześciennego kosztuje do osiemdziesięciu złotych. Szajki złodziejskie sprzedają kradziony stos za 130-150 złotych. Robotnicy leśni tracą, kiedy ścięte drewno nie jest jeszcze zaewidencjonowane i ginie. Ściganie złodziei jest trudne. - Teren lasów jest rozległy, drogi są coraz lepsze i złodzieje przemieszczają się szybko. Podjeżdżają busem, załadują i odjeżdżają - mówi Grzegorz Kusy.
Najbardziej kuszą złodziei stosy dębu, brzozy, grabu. Także sosny, choć w kominkach sosnę trzeba mieszać z innymi gatunkami drzew liściastych, bo ma dużo żywicy.

TRADYCJA KRADZIEŻY

- Kradzież na tych terenach to tradycja jeszcze z okresu zaborów - uważa Zenon Puzia, nadleśniczy Nadleśnictwa Rozwadów w Stalowej Woli. - Tu były bardzo biedne tereny, panowała tu galicyjska bieda, kradzież drewna z lasów państwowych czy dworskich była niekiedy jedynym źródłem zarobku, żeby nie zginąć z głodu - twierdzi. Ludzie kradli podczas wojny i po wojnie, kiedy wszystko stało się państwowe, czyli niczyje.
Skala kradzieży drewna w lasach należących do Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Lublinie jest duża. Pod tym względem region lubelski, obejmujący województwo Podkarpackie, jest na drugim miejscu w kraju. Jeszcze bardziej niż na Podkarpaciu złodzieje buszują po lasach w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Radomiu.

Nadleśniczy Puzia szacuje, że rocznie jego nadleśnictwo traci przez złodziei nawet ze sto tysięcy złotych. W Nadleśnictwie Rudnik nad Sanem nadleśniczy Edward Tomecki wyliczył roczne straty kradzieży drewna na 48-53 tysiące złotych. - Większość złodziei udało się już wyłapać. A wyłapywanie podziałało odstraszająco i skala kradzieży zmniejszyła się - twierdzi.

Kradzieżom sprzyjają olbrzymie kompleksy leśne, zajmujące ponad połowę terenów gmin. Trudno jest upilnować kilkanaście tysięcy hektarów lasu, gdzie na dodatek są śródleśne wioski. A jednak w Nadleśnictwie Rudnik nad Sanem udało się w ubiegłym roku zatrzymać seryjnego złodzieja. - Kradł dęby, jesiony, sosny, wycinał najcenniejsze sztuki - wspomina nadleśniczy Tomecki. O tym, że była to robota tego samego człowieka, świadczyła metoda kradzieży.

SPŁACA W RATACH

Rudniccy leśnicy najpierw zaczęli domyślać się, kim jest złodziej, w końcu nakryli go na kradzieży. Był to mężczyzna w wieku czterdziestu lat. Dostał wyrok dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu, karę dwóch i pół tysiąca złotych i pokrycia kosztów procesu. - Spłaca to w ratach do dziś - mówi nadleśniczy.

Jak się okazuje, złodzieje kradną drewno nie tylko w lesie, ścinają także drzewa rosnące przy drodze. Rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Lublinie Jarosław Kowalczyk mówi o wyspecjalizowanych grupach przestępczych. - Podjeżdżają busem do lasu, ładują pocięte gotowe drewno, wyjeżdżają i ślad po nich ginie - stwierdza. Nawet nie muszą zatrzaskiwać za sobą drzwi, bo ich w lesie nie ma.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie