Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znany dziennikarz wiosłuje na Wiśle

Marcin Radzimowski
Wojciech Giełżyński trasę z Oświęcimia do Gdańska pokonuje, płynąc hamburką.
Wojciech Giełżyński trasę z Oświęcimia do Gdańska pokonuje, płynąc hamburką.
Znany podróżnik zachwycony Zalewem Machowskim w Tarnobrzegu i Wisłą w rejonie Sandomierza.

Ma 78 lat i jest pasjonatem podróży. Emerytowany dziennikarz Wojciech Giełżyński zawitał w piątek do Baranowa Sandomierskiego, Tarnobrzega i Sandomierza. To przystanki na trasie jego wyprawy wiślanym szlakiem z Oświęcimia do Gdańska, którą publicysta pokonuje, płynąc łodzią wiosłową.

- To moja druga wyprawa po Wiśle. W pierwszą wyruszyłem, kiedy byłem jeszcze bardzo młody. Miałem 50 lat - śmieje się Wojciech Giełżyński. - To był 1980 rok, który zawodowo był dla mnie niezwykle bogaty.

Giełżyński był wtedy korespondentem, relacjonował wydarzenia rewolucji irańskiej, kiedy to do władzy dochodził Ruhollah Chomeini.
- Niemal prosto z Iranu pojechałem do Nikaragui na kolejną rewolucję, gdzie poznałem, a nawet zaprzyjaźniłem się z największym dyktatorem Edenem Pastorą - wspomina dziennikarz. - Po powrocie właśnie wyruszyłem na wyprawę Wisłą z okolic Oświęcimia do Gdańska. Tam właśnie trafiłem na strajk sierpniowy w Stoczni Gdańskiej. Poznałem takiego niewysokiego faceta z wąsami. Nazwisko Wałęsa nie było wtedy znane, mówili do niego po prostu Lechu.
WIOSŁA W DŁOŃ

Pokłosiem tamtej wyprawy była kolejna książka w dorobku Wojciecha Giełżyńskiego
- "Moja prywatna Vistuliada". Teraz, po 28 latach, publicysta wyruszył w drugą swoją podróż wstęgą Wisły, dokładnie tą samą trasą. Zbiera w ten sposób materiał do kolejnej publikacji, będącej kontynuacją, a zarazem rozszerzeniem pierwszej książki o królowej polskich rzek.

- Płynę hamburką, którą udało się nam znaleźć na przystani Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego, którego jestem członkiem - dodaje.
Za łodzią wiosłową płyną tym razem trzy jachty motorowe Pasażerskiej Żeglugi Wiślanej, organizatora komercyjnych rejsów z Krakowa do Gdańska. Podróżnik nocuje na jednej z tych łodzi.

- To nasz wspólny projekt, przyjaźnimy się z Wojtkiem i stąd ta wspólna wyprawa. Przy okazji nasi turyści mają okazję podziwiać ogromną energię i zapał Wojtka - mówi Łukasz Krajewski, właściciel pierwszej regularnej Pasażerskiej Żeglugi Wiślanej.

LEPIEJ NIŻ NA MAZURACH

Na trasie w realizacji trwającej miesiąc wyprawy pomocą służą woprowcy z poszczególnych oddziałów. Tak było i w naszym regionie, gdy w piątek reporter - dwukrotny mistrz Polski w wioślarstwie (lata 50.) oraz jego towarzysze wyprawy zawitali do Baranowa Sandomierskiego. Ale przycumowali także w Tarnobrzegu i Sandomierzu. Co ich urzekło?

- Byłem nad waszym Zalewem Machowskim i jestem wręcz oczarowany. Widziałem ten dołek, kiedy tworzono kopalnię siarki. A teraz widziałem coś wspaniałego, tak czystej wody nie ma w żadnym jeziorze na Mazurach - przekonuje Giełżyński. - To świetny pomysł, aby w ten sposób zagospodarować ten teren.
W samych superlatywach reportażysta wypowiada się także o Wiśle, zwłaszcza o odcinku z Sandomierza do Puław. Według niego, to najpiękniejszy fragment jakiejkolwiek rzeki w Europie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie