Sprawa dyscyplinarnego zwolnienia Jolanty Mudzik, nauczycielki matematyki w Szkole Podstawowej nr 4 w Tarnobrzegu przez dyrektora szkoły nabiera rozpędu. Głos zabrał już dyrektor tarnobrzeskiego oddziału Podkarpackiego Kuratorium Oświaty a także prezes oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego. Z walki o powrót do pracy nauczycielki nie zrezygnowali rodzice uczniów, którzy złożą dziś na biurku prezydenta miasta pisemny protest, w sprawie pozbawiania ich dzieci możliwości nauczania matematyki przez tak dobrego pedagoga.
ZWIĄZEK PROTESTUJE
Anna Banaszak, prezes tarnobrzeskiego oddziału ZNP jest oburzona postępowaniem dyrektorki szkoły o czym w piątek osobiście poinformowała prezydenta miasta. Wyjaśnia, także, że o zamiarze zwolnienia Jolanty Mudzik, dowiedziała się z pisma, jakie otrzymała od dyrektorki szkoły w ubiegły poniedziałek. - Było to jedno zdanie, w którym dyrektorka pisze o zamiarze zwolnienia w trybie dyscyplinarnym pani Mudzik, ale nie podała przyczyn - pokazuje pismo Anna Banaszak. - Dlatego we wtorek poprosiłam pisemnie, by dyrektorka wyjaśniła na podstawie jakich przepisów i procedur zamierza zwolnić z pracy nauczycielkę, oraz by podała faktyczne przyczyny zamierzonej decyzji. Odpowiedź nadeszła w środę, ale nie do mnie. W tym dniu, pani Mudzik została zwolniona.
W czwartek, Anna Banaszak, napisała ostry protest do prezydenta miasta. W piątek spotkała się z nim osobiście. - Po pierwsze pani dyrektor zwalniając nauczycielkę na podstawie artykułu 52 kodeksu pracy, złamała prawo, gdyż Jolanta Mudzik jest nauczycielem mianowanym, dlatego do niej odnosi się Karta Nauczyciela a nie Kodeks Pracy - wylicza szefowa związków. - Ale biorąc pod uwagę fakt, że powołała się na art. 52 to naruszyła ustawę o związkach zawodowych, gdyż zwalniając nie uzyskała opinii Związku Nauczycielstwa Polskiego.
KURATORIUM PROSI
Sprawą dyscyplinarnego zwolnienia Jolanty Mudzik zajęło się także kuratorium oświaty. - Rozmawiałem dziś rano z panią dyrektor i prosiłem, by wycofała zwolnienie, tłumacząc jej, że popełniła błąd - mówi Jerzy Utnik, dyrektor tarnobrzeskiego oddziału Podkarpackiego Kuratorium Oświaty. - Przypomniałem, że o zwolnieniu decyduje komisja przy kuratorze. Dyrektorka stwierdziła, że jeszcze raz skonsultuje się ze swoim prawnikiem. Pani dyrektor to młoda osoba, i ma prawo błądzić, ale nie może niszczyć człowieka. Dlatego skonsultuję się jeszcze z naszymi służbami prawnymi i jeszcze raz porozmawiam z dyrektorką. Nie wykluczone, że skończy się to pisemnym pleceniem z naszej strony.
PEŁNOMOCNIK MÓWI
Piotr Opala, pełnomocnik Marzeny Jareckiej - Grabias, dyrektora Szkoły Podstawowej nr 4 w Tarnobrzegu twierdzi, że jest w posiadaniu bogatej dokumentacji i wielu pism procesowych czyniących zasadnym dokonane jej rozwiązanie umowy w trybie dyscyplinarnym. Świadczą one bez wątpienia na korzyść Marzeny Jareckiej Grabias, dyrektorki szkoły. - Cała sytuacja trwa co najmniej od 2008 roku - mówi Piotr Opala. - Podstawową cechą stosunku pracy jest system podporządkowania, co uszło uwadze pani Mudzik. - Wydaje się, że w jej przekonaniu była zatrudniona na podstawie umowy cywilnoprawnej, która charakteryzuje się stosunkiem równorzędności stron, a tak nie jest. Te sytuacje, które miały miejsce, jak zdarzenie, kiedy nie przyszła do szkoły, czy manipulowaniem dzieci, pokazują, że manipulacja dziećmi trwała przez tak długi okres czasu i trwa nadal. Pani Mudzik przyjęła taktykę, że z dyrekcją będzie rozmawiała za pomocą pism.
Jak dodaje Piotr Opala, w obszernej dokumentacji, jaka jest w jego posiadaniu, znajduje się oświadczenie jednego z rodziców, którzy nie akceptują zachowania Jolanty Mudzik na lekcjach. - Mówi ono o tym, że rodzic nie zgadza się z sytuacją, kiedy nauczycielka wygłaszała w obecności jego dziecka i innych uczniów uwag o uczeniu się w sali lekcyjnej dla niej niewygodnych i namawiała uczniów do interwencji w tej sprawie u kogokolwiek - czyta Piotr Opala. - Są jeszcze inne notatki, które są dowodem na to, że odmawiała wykonywania poleceń służbowych. Była już karana dyscyplinarnie jednak, z tego postępowania nie wyciągnęła właściwych wniosków. Każda rada pedagogiczna była przez panią Mudzik torpedowana przeróżnymi sprzeciwami bez logicznej argumentacji, zgodnie z zasadą nie bo nie. Nieoficjalnie ustaliłem, że cała grono pedagogiczne miało dość już zaistniałej sytuacji.
Ponadto pełnomocnik dodaje, że w swoich licznych pismach Jolanta Mudzik interweniowała do naczelnika wydziału oświaty czy prezydenta miasta w sprawie rzekomego konfliktu, który sama wywoływała. - Nie mam na to dowodów, to tylko domysły, ale przez okres dwóch lat w szkole było bardzo wiele kontroli, przeróżnych instytucji np. sanepidu, który zakwestionował plan godzin, w którego układaniu uczestniczyła także pani Mudzik - dodaje Piotr Opala. - Dziwić może zbieżność czasowa. Z jakiego tytułu i kto je spowodował, nie wiem, ale faktem jest, że miały miejsce.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?