Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

4 liga. Energia wygrała z Promną. Oskar zremisował ze Zniczem

Radość piłkarzy Energii po strzelonym golu.
Radość piłkarzy Energii po strzelonym golu. Włodzimierz Łyżwa
W meczach mazowieckiej czwartej ligi, Energia Kozienice pokonała 2:0 LKS Promna. Oskar Przysucha zremisował 3:3 ze Zniczem II w Pruszkowie.

Energia Kozienice - LKS Promna 2:0 (0:0)

Bramki: 1:0 Roman Skowroński 69, 2:0 Piotr Czerwiński 88.

Energia: Piaseczny - Fusiek, Janiszewski, Wójcik, Wasilewski, Osiak (62 R. Skowroński), Kalinka, Zawadzki, Michalski, Kołodziejczyk (75 Czerwiński), Ciupiński (75 Książek).
Promna: Domański - Machalski, Jaśkiewicz, Trzaska, G. Skowroński, Nowocień, Kulej, Stencelewicz, Miałkowski, Lesisz, Oparcik.
Sędziował: Przemysław Replin z Siedlec.

Sprawy w swoje ręce w tym meczu wzięli dosłownie dwaj rezerwowi kozienickiej Energii, Roman Skowroński i Piotr Czerwiński.
Ten pierwszy na boisku pojawił się w 62 minucie, a już w 69. strzelił bardzo ładnego gola głową po zagraniu Michała Wasilewskiego. Wynik meczu w 88 minucie ustalił Piotr Czerwiński, który także pokonał bramkarza Promnej, Michała Domańskiego po strzale głową. Asystę zaliczył Roman Skowroński.
Długo bronili się podopieczni trenera Marcina Sikorskiego, aż pękli. Grając bez żadnych zmian, w dużym upale nawet sobie nieźle radzili. W pierwszej połowie mogli nawet strzelić gola, ale na posterunku był bramkarz Energii, Emil Piaseczny. Najpierw obronił strzał Kamila Oparcika, a później Jakuba Miałkowskiego.
Kozieniczanie też próbowali, ale na przeszkodzie stawał bramkarz Michał Domański, który pod koniec pierwszej połowy popisał się udaną interwencją przy strzale Eugeniusza Kołodziejczyka.
Druga połowa to już duża przewaga podopiecznych trenera Grzegorza Seremaka i seryjne marnowanie dobrych okazji do zdobycia bramki.
Promna też próbowała i przy stanie 1:0 miała bardzo dobrą okazję do wyrównania. Ponownie lepszy okazał się Emil Piaseczny, broniąc strzał Jakuba Miałkowskiego.
Cieszy na pewno kibiców wygrana kozieniczan, ale do dobrej formy bardzo daleko.
Z kolei Promna bez szybkich uzupełnień kadrowych będzie miała ogromne problemy ze zdobywaniem punktów. Ponoć na następny mecz mają wrócić do składu, Daniel Barzyński i Aleksiej Dubina. Pytanie jednak, w jakiej formie. Wrócą jeszcze Mateusz Majewski i Piotr Dąbrowski. Ten pierwszy nie zagrał w powodów służbowych, drugi za czerwoną kartkę, który otrzymał jeszcze w ubiegłym sezonie.

Znicz II Pruszków - Oskar Przysucha 3:3 (0:1)
Bramki: 0:1 Przemysław Śliwiński 16, 1:1 Maksymilian Brzosko 52, 2:1 Konrad Stępień 59 z karnego, 2:2 Patryk Gil, 2:3 Luciano Matsoso 67, 3:3 Jakub Łabęda 68.
Oskar: Wnukowski - Molga (70 Nkwana), Moskwa, Zieliński, M. Gil, Bartosiak (56 P. Gil), Czarnota (60 Matsoso), Najdzik, Zagórski, Sapieja, Śliwiński.
Sędziował: Jakub Lewandowski z Warszawy.

Oskar jechał do Pruszkowa na mecz z rezerwami drugoligowego Znicza w roli faworyta.
- Remis w tym meczu, to jest dla nas przegrana - mówił po meczu Bolesław Strzemiński, trener Oskara Przysucha.
Mecz dla naszego zespołu zaczął się zgodnie z planem. Po akcji Tomasza Bartosiaka i strzale głową Przemysława Śliwińskiego przysuska drużyna wyszła na prowadzenie. Za kilka minut Tomasz Bartosiak nie pocelował głową w bramkę w dobrej sytuacji.
- Nie graliśmy za dobrze, ale prowadziliśmy - mówił przysuski szkoleniowiec.
Po zmianie stron gospodarze przejęli inicjatywę i dość szybko wyrównali, a później nawet pruszkowski zespół wyszedł na prowadzenie.
Najpierw piłkę w środku boiska stracił Patryk Czarnota i Maksymilian Brzosko w pojedynku jeden na jednego pokonał Norberta Wnukowskiego. Po kilku minutach sędzia za rzekomy faul Kamila Molgi na jednym z piłkarzy Znicza II podyktował rzut karny. Jedenastkę na gola zamienił Konrad Stępień. Za 60 sekund już był remis. Jakub Sapieja dograł piłkę do Patryka Gila, który strzałem głową pokonał bramkarza gospodarzy. W 67 minucie ładną akcję przeprowadził Luciano Matsoso, który zdecydował się na strzał. Piłka po drodze odbiła się jeszcze od gracza Znicza II i wpadła do siatki.
Radość z prowadzenia trwała może ... 40 sekund. Michał Gil za słabo zagrał do bramkarza. Futbolówkę przejął Jakub Łabęda i wyrównał stan meczu. Oskar atakował, stwarzał sytuacje bramkowe, ale zwycięskiego gola nie strzelili. Między innymi po strzale Przemysława Śliwińskiego piłka trafiła w poprzeczkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie