4. liga - Podsumowanie rundy jesiennej w wykonaniu Oskara Przysucha

-

Tu jest 20. kilku mężczyzn i życie, już nie takie wyzwania przed nimi stawiało. Rok temu też łatwo nie było i w podobnej sytuacji nie poddał się nikt z nas i Was. Teraz zimę spędzimy w strefie spadkowej, ale wiosną wrócimy silniejsi!

- tak rundę jesienną w wykonaniu Oskara, skomentowali działacze.

Powodów do optymizmu rzeczywiście nie ma, ale dla przysuszan była to bez wątpienia niezwykle pechowa runda. Nie chodzi tylko o, kilka porażek czy strat oczek w samych końcówkach pojedynków, ale przede wszystkim o plagę kontuzji. Dość przyznać, że trener Łukasz Wiśnik w zasadzie w ani jednym pojedynku, nie powtórzył składu. O drużynie, która w poprzednim sezonie w rundzie wiosennej była objawieniem rozgrywek, można więc było zapomnieć. Kibice mimo wszystko byli wyrozumiali. Najpierw jeździli za „swoimi” ulubionymi piłkarzami na mecze do Szydłowca, a pod koniec rundy już Oskar przeniósł się na swój nowoczesny obiekt.

Drogowiec bez punktu

Ostatecznie bilans zespołu z północnych rejonów byłego województwa radomskiego wygląda następująco: trzy zwycięstwa, taka sama ilość remisów oraz 11 porażek. Bilans bramkowy, to: 20 goli zdobytych i 39 straconych.

Oskar z pewnością nie tak chciał wejść w sezon. Trzy pierwsze mecze i zerowy bilans punktowy. Najpierw przysuszanie ulegli Mszczonowiance (1:3), następnie w Szydłowcu – jeszcze wyżej – Mazovii Mińsk Mazowiecki (1:4) i w trzeciej serii gier – Hutnikowi Warszawa (0:4). Humory poprawiły się wśród kibiców dopiero 26 sierpnia. Właśnie wtedy zespół trenera Wiśnika zdobył pierwszy komplet punktów, triumfując 3:2 z beniaminkiem Sokołem Serock. Następnie przyszła seria kolejnych trzech gier, w których przysuszanie opuszczali murawę w nie najlepszych nastrojach. W siódmej kolejce na zespół czekał niezwykle prestiżowy mecz. Chodziło o derby regionu i pojedynek z Drogowcem w Jedlińsku. Miejscowi nie mieli na koncie punktów, a rywale tylko trzy. Ponadto obie drużyny znajdowały się w strefie spadkowej. Grano więc o tak zwane sześć punktów i triumfował Oskar. Decydująca dla losów rywalizacji akcja miała miejsce w 67 minucie, kiedy gola uzyskał Damian Machajek.

Po tym pojedynku Oskar zagrał z KS Raszyn i wygrał trzeci mecz w rundzie. Niestety, jak się miało okazać ostatni. Po porażce w Unininie z Wilgą Garwolin (0:3), przyszedł niezwykle dramatyczny remis 3:3. Po trafieniu w 84 minucie Dominika Trojanowskiego wydawało się, że gospodarze odniosą triumf. Niestety kilka chwil później to drużyna spod Warszawy uzyskała gola, dającego jej remis.

W 12. kolejce Oskar przegrał 2:0 z KTS-em w Warszawie, ale zasłużył swoją postawą na brawa i gratulacje. Na zespół Wiśnika czekały nie lada wyzwania, a więc pojedynki z drużynami z czuba tabeli. Remis z czwartą Ząbkovią i nieznaczna porażka z najlepszą w lidze Wisłą II Płock, pokazały, że potencjał w drużynie jest. Niestety wtedy przyszedł domowy mecz z Marcovią. W nim padło aż osiem goli, ale pięć uzyskali przyjezdni. To nie był koniec występów przysuszan w 4. lidze. W stolicy drużyna postawiła się spadkowiczowi, czyli Ursusowi Warszawa, remisując 2:2, ale w ostatnim starciu uległa Mazurowi, tracąc decydująca bramkę z „problematycznego” rzutu karnego. Tak oto wyglądała jesień w wykonaniu piłkarzy Oskara.