Auta nauki jazdy znów opanowały Radom. Czy to przeszkadza?

Rozumiem, że kierowcy muszą się gdzieś szkolić i niech się uczą, bo to jak jeżdżą to czasem mrozi krew w żyłach. Ale powinno być zdecydowanie mniej "elek" w centrum miasta w godzinach szczytu - uważa Paweł Pawłowski, mieszkaniec Plant.

Setki samochodów szkół jazdy przejeżdża każdego dnia przez radomskie ulice. Są miejsca, w których kierowcy muszą się przygotować na stanie w korkach, bo tam instruktorzy jazdy kierują kursantów. - Na tych trasach odbywają się egzaminy - tłumaczą instruktorzy.

Pojazdy egzaminacyjne jeżdżą głównie po Wośnikach, osiedlu Planty i w okolicach ronda Kotlarza. "Elek" nie brakuje także w centrum, gdzie doprowadzają innych kierowców do szewskiej pasji. Kierowcy zgodnie uważają, że w godzinach szczytu powinno być ich zdecydowanie mniej.

KILKA ELEK I KOREK MUROWANY

Najgorzej jest właśnie w godzinach szczytu. Kiedy ruch jest duży a przed nami stoi samochód nauki jazdy usiłujący skręcić w lewo, cierpliwość się kończy. - Nie wszędzie są skrzyżowania z kierunkowymi strzałkami do skrętu w lewo - mówią kierowcy. - Jak taka "elka" chce skręcić w lewo to murowane kilka minut stania. Raz mi się zdarzyło, że trzy przede mną stały. Korek się zrobił niemiłosierny. Zaczęło się trąbienie, wielu zaczęło zawracać.

Takie sytuacje zdarzają się często na ulicy Planty przy wyjeździe w Kościuszk, na Wośnikach przy wyjeździe z Bulwarowej w Maratońską czy w wielu innych miejscach. Kierowcy często też ćwiczą tu swoje umiejętności na skrzyżowaniu Bulwarowej z Wośnicką, gdzie umieszczone jest lustro drogowe.

Pełno ich także na ulicy Mariackiej i Młodzianowskiej, gdzie doskonalą jazdę po nowym wiadukcie oraz na rondzie księdza Kotlarza.

PARKUJĄ PO OSIEDLACH

Instruktorzy upodobali sobie także osiedlowe parkingi do ćwiczenia parkowania. Na parkingu przy ulicy Chałubińskiego na Plantach co chwilę wjeżdża i wyjeżdża jakaś "elka". - Jeżdżę tędy do pracy i czasem jak jedna drugą puszcza to nawet jak wyprzedzić nie ma - mówi Mateusz, mieszkaniec osiedla. - To przesada, raz aż sześć na jednej ulicy widziałem. Zlot jakiś czy co?

W Radomiu sztukę jeżdżenia samochodem doskonalą nie tylko radomianie, ale także mieszkańcy pozostałych miejscowości powiatu radomskiego. Na ulicach widuje się nawet samochody ze szkół jazdy z lubelskiego czy kieleckiego.

NIE PRZESTRZEGAJĄ PRZEPISÓW

Zdaniem Włodzimierza Tomaszewskiego, współwłaściciela szkoły nauki jazdy L-MOT w Radomiu nie ma problemu "elek" w mieście. - Przede wszystkim problem jest z brakiem przestrzegania przepisów na drodze. Jeśli wszyscy jeździliby prawidłowo, nie byłoby korków - uważa nasz rozmówca. - Kierowcy się denerwują, bo samochód nauki jazdy jedzie 50 kilometrów na godzinę. A takie właśnie jest ograniczenie w mieście.

Każdy z kierowców kiedyś się uczył jeździć. - Dlatego prosimy o wyrozumiałość - apeluje. - Naturalna rzeczą jest, że kursanci chcą jeździć tam, gdzie zazwyczaj odbywają się egzaminy. Dlatego tam też ich prowadzimy. Ale jeździmy po całym mieście, bo kierowca powinien umieć jeździć wszędzie.