MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bez foliówki, samochodu i handlu w niedzielę

Marcin Genca

W przyszłym roku za foliową torbę w sklepie zapłacimy nawet złotówkę. To efekt unijnych przepisów i odwrotu już nie ma. Jedni powiedzą, że złotówka to dużo, inni, że to nawet za mało, bo reklamówkami jesteśmy dosłownie zasypani. Kto ma rację? Wystarczy się przespacerować po naszych pięknych lasach czy brzegiem rzek lub zalewów. Wszędzie walają się jednorazowe reklamówki. Sprzedawcy pakują w foliową torbę małe pudełko leków czy jednego pomidora. Poza tym, ile wysiłku kosztuje zabranie na zakupy materiałowej torby. Nic... Tylko musi wejść w krew. Jeśli raz czy drugi zapomnimy i zapłacimy kilka złotych za foliowe siatki, to następnym razem ekologiczna torba będzie zawsze z nami. Polacy średnio zużywają rocznie 300 reklamówek, Niemcy 70, a Duńczycy czy Finowie... cztery. Jak widać, da się ekologiczny nawyk wyrobić. A warto.

Ukłon w stronę ekologii to dzisiejszy Dzień bez Samochodu. Bardzo fajnie jest zachęcać do porzucenia samochodu, jeśli mieszkamy w mieście i mamy do pracy dajmy na to 20 minut drogi. Wtedy używanie auta faktycznie nie ma sensu. Gorzej, gdy mieszkamy na wsi, gdzie w ostatnich latach wszyscy przewoźnicy poobcinali kursy tak, że można wyjechać stamtąd albo o 6 rano, albo o 12 w południe. Zaryzykuję też twierdzenie, że wszystkie te dni bez czegośtam kosztują nas więcej niż zwykłe dni bez okazji. Oczywiście inicjatywa jest zawsze szlachetna, bo ratujemy Ziemię przed spalinami albo ograniczamy zużycie energii elektrycznej i tak dalej. Problem w tym, że transport miejski też generuje zanieczyszczenia, oczywiście jeśli nie jest w jakimś stopniu ekologiczny. Autobusy na gaz też w końcu emitują coś do atmosfery, a dostarczenie energii dla tramwajów czy trolejbusów to znów ileśtam tysięcy ton węgla do spalenia w elektrowniach.

Jeśli już mowa o transporcie, to wkrótce może zniknąć problem dojazdu na zakupy - przynajmniej w niedziele. Powstają kolejne projekty przepisów, które mają wprowadzić zakaz pracy w niedziele w większości sklepów. Związkowcy z „Solidarności” chcieli totalnego zakazu, ale ministerstwo złagodziło swój projekt tak, aby tylko dwie, a potem trzy niedziele w miesiącu były bez handlowania. Obawiam się, że będzie to kolejny strzał w stopę dla rządu, w znanym już stylu, przypominającym parcie całą naprzód w sam środek góry lodowej bez względu na konsekwencje. Projekt zostanie przedstawiony jako kolejna „wojnę dyktatury z narodem”, będzie wielka histeria, a celebryci zaczną palić znicze pod Biedronkami. To można byłoby jeszcze przeżyć, ale dla naszej gospodarki najlepszy byłby brak zakazów i zgoda na wszystko, co jest legalne. Kreowanie utopijnego świata ustawami nigdy nie kończyło się dobrze. Sam staram się nie robić zakupów w niedzielę, ale nie chciałbym, aby zakazywano tego innym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie