MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bez ratunku dla topielców

/SzS/
Zalew na radomskich Borkach jest jednym z niewielu akwenów w regionie, gdzie czuwają ratownicy.
Zalew na radomskich Borkach jest jednym z niewielu akwenów w regionie, gdzie czuwają ratownicy. P. Mazur

Większość kąpielisk w regionie radomskim nie będzie w tegoroczne wakacje strzeżona. Zabrakło pieniędzy na zatrudnienie ratowników. Samorządy oszczędzają, kosztem bezpieczeństwa ludzi.

A tymczasem w gotowości jest blisko 1000 młodych ludzi, którzy ukończyli kurs ratownictwa. Większość z nich to studenci, którzy chcieliby trochę zarobić. Pracę dostanie jedynie garstka. Do wczoraj zapotrzebowanie na ratowników złożyli właściciele jedynie pięciu akwenów w naszym regionie. Na pewno strzeżone będą kąpieliska w Zwoleniu, Kozienicach, Pionkach, Sieciechowie oraz zalew na radomskich Borkach. Ratownicy w Domaniowie nie będą pracować w poniedziałki i wtorki, bo według władz gminy Przytyk w te dni nad wodę przyjeżdża najmniej ludzi. W okolicy Radomia, Domaniów to największe kąpielisko i to właśnie tu spodziewana jest największa liczba wypoczywających.

- Od 1 lipca dwóch, może trzech ratowników pojawi się na koszt gminy, choć kąpielisko należy do Urzędu Marszałkowskiego i zapewnienie bezpieczeństwa nie leży w naszej gestii. Kąpiel nie będzie nadzorowana w poniedziałki i wtorki, kiedy do Domaniowa przyjeżdża najmniej ludzi. Oczywiście, jeśli zajdzie taka potrzeba, będą pracować przez cały tydzień - powiedział nam Stefan Błaszczyk, wójt gminy Przytyk.

Nie wiadomo, czy w tym roku pojawią się ratownicy w Siczkach.

- Jest grupa ratowników przygotowana do pracy w Siczkach. Niestety, "Sanepid" na razie nie dopuścił wody do kąpieli i tym samym, dopóki taka jest decyzja, nikt z moich ludzi nie wejdzie do wody - powiedział Zdzisław Radulski, prezes Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Ponad 50 ratowników z regionu radomskiego wyjedzie na Wybrzeże, pilnując bezpieczeństwa kąpiących się w Bałtyku. Tam właściciele plaż nie szczędzą pieniędzy na bezpieczeństwo turystów.

- Rozumiem sytuację biednych samorządów i potrzebę oszczędzania. Przykro, że dzieje się tak kosztem ludzkiego bezpieczeństwa - dodaje prezes Radulski.

Tytuł

Doktor Piotr Kowalski dyrektor Radomskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego:
- W wodzie może dojść do wielu urazów, a nawet do trwałego kalectwa lub śmierci, skaleczeń ostrymi kamieniami lub szkłem leżącym na dnie, złamań kręgosłupa skutkującego kalectwem lub śmiercią w wyniku skoków do wody na tzw. główkę, a także do utonięć. Ratownicy czuwają nad bezpieczeństwem kąpiących się, wytyczają bezpieczne miejsca do pływania dla dzieci i dorosłych, dyscyplinują osoby, które wypłyną zbyt daleko od brzegu itd. Potrafią także udzielać pierwszej pomocy przed przyjazdem lekarza. Musimy pamiętać, że o życiu człowieka decydują pierwsze trzy minuty od chwili zatrzymania oddechu i krążenia. Jeśli nie będzie w pobliżu ratownika i nikogo na plaży, kto potrafiłby udzielić pomocy, poszkodowanemu grozi śmierć. Trzy minuty to bardzo krótki czas i może nie wystarczyć, aby dojechała na miejsce wezwana karetka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie