Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezczelny napad na radomian w Szwajcarii. Stracili duże pieniądze

Piotr KUTKOWSKI [email protected]
ilustracja
ilustracja
Obudzili ich ludzie w policyjnych mundurach.

Gdzie szukać pomocy?

Gdzie szukać pomocy?

Poszkodowani radomianie po rozstaniu się z policjantami skontaktowali się jeszcze z polską ambasadą. Tam usłyszeli poradę, by po powrocie do kraju powiadomić o wszystkim ministerstwo spaw zagranicznych. - Wróciliśmy załamani - nie ukrywa mieszkaniec Radomia. - Na ten wyjazd zapożyczyłem się, teraz będę musiał oddać te pieniądze. Nie bardzo też wiem, w jaki sposób dochodzić sprawiedliwości. Wiem natomiast, że nie należy sugerować się opiniami o bezpiecznym podróżowaniu w zachodnich krajach. Nie można tam zabierać ze sobą większej gotówki, a jeśli nocować - to w hotelu.
Zdaniem Małgorzaty Chrabąszcz, rzecznika Prokuratury Okręgowej w Radomiu poszkodowani muszą przede wszystkim zgłosić się w Polsce do szwajcarskiej ambasady, gdzie powinni uzyskać niezbędne wskazówek i ewentualnie złożyć skargę.

Mieszkaniec Radomia twierdzi, że w Szwajcarii mężczyźni ubrani w policyjne mundury zrabowali mu dużą kwotę pieniędzy. Stracił nie tylko pokaźną gotówkę, ale też i zaufanie do tamtejszych stróżów prawa.

Mężczyzna pojechał tam w ubiegłym tygodniu prywatnym samochodem wraz z kolegą. Mieli tam dokonać transakcji finansowych , dlatego też zabrali ze sobą w gotówce dużą kwotę pieniędzy.

WALENIE W SZYBY

- Na granicy niemiecko szwajcarskiej skontrolowano nam tylko paszporty - opowiada mieszkaniec Radomia - Ruszyliśmy dalej, a ponieważ była już bardzo późna pora, postanowiliśmy zjechać z autostrady i przenocować na dużym parkingu ze stacją paliwową. Stało tam już wiele aut, dlatego czuliśmy się bezpiecznie.

Jak twierdzi nasz rozmówca po godzinie 5 obudziło ich walenie do auta i wołanie po niemiecku o policyjnej kontroli.

- Zobaczyliśmy trzech mężczyzn ubranych w policyjne mundury i wyposażonych w takie akcesoria, jak policyjne blachy, kajdanki, broń. Dwóch stało przy naszym aucie, trzeci siedział w cywilnym volvo, którym podjechali. Jeden z policjantów krzyczał na mnie, drugi na kolegę. Obaj domagali się, byśmy pokazali pieniądze, jakie musimy posiadać podczas pobytu w Szwajcarii. Trzymali się też wymownie za kabury pistoletów. Kolega podał ponad tysiąc franków szwajcarskich i 7 tysięcy złotych, mnie wyrwano z ręki 5 tysięcy franków i 12 tysięcy złotych, które wyjmowałem z saszetki. Policjanci twierdząc, że muszą sprawdzić, czy pieniądze nie są fałszywe wsiedli do swojego pojazdu i nagle z piskiem opon odjechali. Zrobili to tak szybko, że nie zdążyliśmy zapisać numeru rejestracyjnego.

NA PRZESŁUCHANIU

Zrozpaczeni radomianie zatelefonowali po policję. Funkcjonariusze zjawili się po 5 minutach. Przyjęli zgłoszenie, potem zbrakli poszkodowanych na przesłuchanie na swój posterunek.

- Byliśmy osobno przesłuchiwani w obecności sprowadzonego tłumacza - relacjonuje nas rozmówca. - Nie dano nam jednak dokładnie zrelacjonować naszych przeżyć, raczej ograniczało się to odpowiadania na pytania słowami "tak" lub "nie". Gdy my zapytaliśmy, czy mieliśmy do czynienia z fałszywymi czy prawdziwymi policjantami usłyszeliśmy: "50 na 50 procent". Dowiedzieliśmy się też, że szanse na ustalenie sprawców są praktyczne zerowe, bo nie podaliśmy numeru rejestracyjnego samochodu przestępców, nie zarejestrowały go też kamery na stacji paliwowej, które ponoć były ustawione na dystrybutory. Ale nawet jeśli sprawcy zostaliby złapani, to raczej nie mamy co liczyć na odzyskanie pieniędzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie