Bitwa Big-Bandów w Radomiu zakończona

Koncert zaczął się bardzo bojowo. Dyrygenci obu Big Bandów; Dariusz Krajewski (Radom) i Piotr Kostrzewa (Warszawa) wyskoczyli na scenę ubrani w szlacheckie delie i nuże się okładać szablami!

Do bezpośredniego okładu, mówiąc ściślej, nie doszło, albowiem panowie niczym młodzicy wywijali się od ciosu przeciwnika. I pierwsza bitwa zakończyła się, niestety, rejteradą obu rycerzy za kulisy. Radomski dyrygent nie stracił jednak rezonu.

-Wyliczę przesłania, z jakimi zaczynami walkę – mówił Dariusz Krajewski. – Będziemy się bić -po pierwsze- o przeniesienie stolicy z Warszawy do Radomia, po drugie – o sprawiedliwy podział Mazowsza: z Warszawą lub bez Warszawy, po trzecie – o umieszczenie centralnego lotniska w Radomiu.
Postulatów było jeszcze kilka i wszystkie dodały ducha publiczności.

-Myśleliśmy, żeby przylecieć do was samolotem ale odstraszyła nas cena: przeczytaliśmy, że do Wrocławia bilet kosztuje 8 złotych, do Radomia – 108… Wybraliśmy autobus – rzekł grzecznie Piotr Kostrzewa i prężny radomski duch jakby przygasł.

I zaczęła się naprawdę zacięta walka. Warszawiacy walili muzyką rozrywkową i jazzową a radomianie odpowiadali tym samym. Warszawiacy wystawili solistkę do śpiewu: Danielę Ozdarską, to radomianie zaraz wystawili trzy: Klaudię Kowalik, Aleksandrę Kowalczyk i Olgę Nawarrę. A potem aż sześć solistek!

Warszawa chwali się, jakich to ma solistów muzyków - to i Radom zaprasza do gry solo a to puzonistów, a to gitarzystę, a to mistrza saksofonu…I tak przez ponad dwie godziny. Ze sceny leciał najlepszy repertuar bigbandowy w świetnym wykonaniu.
Czym zakończyła się ta wielka bitwa?

- Remis! – orzekli dyrektor ZSM, Robert Pluta i wiceprezydent Karol Semik. Obaj dyrygenci otrzymali statuetki zwycięzców, gratulowali wszystkim muzykom a sala biła akceptujące brawa. Następnie zaproszono chętnych widzów na tradycyjne już jam session z Big Bandami.