Burmistrz Pionek Robert Kowalczyk, przewodniczący Konwentu Wójtów i Burmistrzów Powiatu Radomskiego mówi o trudnej sytuacji samorządów

Samorządy maja straty z powodu uszczuplonych wpływów z podatków spowodowanych epidemią, ale chyba mniejszym problemem jest większa ilość zadań przy niezmienionych subwencjach rządowych. Jak sobie dają w tej sytuacji radę samorządy powiatu radomskiego?
- W ramach zarządu Konwentu Wójtów i Burmistrzów Powiatu Radomskiego spotykamy się i rozmawiamy o tych tematach. Niestety coraz bardziej widać, że rządzący o nas samorządowcach zapomnieli. Zapominają, że na barkach samorządów jest większość oświaty, służby zdrowia, ale także funkcjonowanie spółek komunalnych, które dostarczają ciepło, wodę, odbierają ścieki od mieszkańców. W dobie epidemii w tej dziedzinie mamy także straty.

Część samorządów już tnie koszty, skreśla projekty, albo niektóre inwestycje. Czy dotyczy to także Pionek?
- Pierwsze trzy miesiące epidemii to o 600 tysięcy złotych wpływów z podatków mniej. Natomiast na podstawie uchwały i mojego zarządzenia pomagamy przedsiębiorcom jak tylko możemy. Tylko w marcu i kwietniu wydanych decyzji zmniejszających wpływy jest na około 100 tysięcy złotych. Trudno przewidzieć co będzie się działo dalej. Nie ma przecież prostej drogi, że uwalniamy taką, albo inną dziedzinę. Dowiadujemy się o tym z dania na dzień co możemy uwalniać, a gdzie musimy zabezpieczać się, bo ludzie będą wchodzić, zaczynają pracować. Nie ma w tym wspólnego działania różnych szczebli władzy. Samorządowcy zastanawiają się nad ograniczaniem zaplanowanych wydatków, zmniejszaniem kosztów. W Pionkach na razie nie ma takich decyzji. Jeszcze nie minęliśmy połowy roku i wciąż nie wiemy co będzie dalej. Staramy się nic „nie ciąć”. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że jeśli samorządy przestaną działać i wydawać pieniądze to będzie następny problem dla gospodarki. To dzięki nam działa wielu lokalnych przedsiębiorców. Jako samorządowcy nie powinniśmy z niczego rezygnować. Rząd powinien stworzyć nam takie warunki, abyśmy mogli realizować wszystko co założyliśmy wcześniej. Chodzi o to, aby zmniejszonych wydatków nie odczuli przedsiębiorcy, ale też pracujący u nich ludzie.

Przy pierwszym, majowym „podejściu” do wyborów prezydenckich był problem ze skompletowaniem składów obwodowych komisji wyborczych i samą organizacją wyborów. Czy termin czerwcowy coś w tej kwestii zmieni?
- Wszystko zależy od tego jak będzie wyglądała sytuacja epidemiologiczna w Polsce, bo ludzie wciąż boją się, że zachorują, jeśli znajdą się w większych skupiskach ludzi. Nam się nie udało skompletować żadnej obwodowej komisji w Pionkach w pełnym składzie. Teraz być może będzie lepiej, jeśli będą wybory korespondencyjne i w tradycyjnej formie. Być może nie będzie tłoku w lokalach wyborczych i nic złego nie stanie się. Jednego jestem pewien, że frekwencją nikogo nie zachwycimy.

Obchodzimy w Polsce 30–lecie odbudowy polskiej samorządności. Czy dziś mamy łatwiejsze czasu dla samorządowców, chociażby z powodu dostępu do unijnych funduszy, czy trudniejsze niż to było 20, albo 30 lat temu?
- To są zdecydowanie najtrudniejsze czasy od 30 lat. Lista problemów wymagających zaangażowania finansowego stale i systematycznie rośnie, ale nie idą za tym w parze adekwatne, regularne dochody gmin.