Syn pani Lilii uległ niedawno wypadkowi. Jego skutkiem jest śruba wmontowana w jego nogę.
- Kilka tygodni temu syn miał wypadek we Wrocławiu. Doznał poważnych urazów nogi i trzeba było założyć mu śruby. Po rekonwalescencji wrócił do Radomia. Od tamtejszych lekarzy dostał informacje, że musi zgłosić się do ortopedy, który ściągnie mu ten metal - opowiada pani Lilia Wydra.
- Któregoś popołudnia wybraliśmy się z synem do przychodni na 25 Czerwca. Nie mieliśmy wyciągniętej karty, ale liczyliśmy, że ktoś nas przyjmie. Jedna z lekarek miała wizyty do godziny 19. My pojawiliśmy się tam jeszcze przed 18 i zadowoleni, że nie ma pacjentów na korytarzu, zapytaliśmy, czy przyjmie syna - wspomina pani Lilia.
ODPRAWIONO ICH Z KWITKIEM?
Jak twierdzi pani Lilia, lekarka zareagowała dość agresywnie.
- Powiedziałam, że chcieliśmy tylko skierowanie do ortopedy, ale ją to nie bardzo interesowało. Stwierdziła, że nie ma możliwości, żeby nas przyjęła. Zrozumiałabym, gdyby musiała zostać dłużej, ale przecież było to w godzinach jej pracy. Gdybym przyszła na wizytę prywatną, to pewnie inaczej rozmawiałaby - mówi kobieta.
- Nawrzeszczała na mnie, jak na małą dziewczynkę. Choć jest ode mnie o wiele młodsza, poniżyła mnie na oczach mojego syna. Jak można tak traktować drugiego człowieka? Poza tym po skierowanie musiałam iść do szpitala na Józefowie i tam przeczekać prawie cały dzień. Po co płacimy te składki zusowskie, jak nie możemy się doprosić pomocy medycznej? Napisałam na tą lekarkę skargę do Narodowego Funduszu Zdrowia - dodaje rozgoryczona.
WIZYTY TYLKO DO OSIEMNASTEJ
Doktor Małgorzata Barańska, zaprzecza opowiedzianej nam przez panią Lilię wersji wydarzeń.
- Ta pani już od samego początku była wrogo nastawiona, ja potraktowałam ją uprzejmie. Przede wszystkim muszę tu zdementować, że miałam wizyty do godziny 19. Mamy podpisane umowy z funduszem na pracę do godziny 18. Prawdą jest, że ta pani pojawiła się kilka minut przed 18, czyli kilka minut przed końcem wizyt - przedstawia zdarzenie lekarka.
FUNDUSZ WYJAŚNI SPRAWĘ
- Oszczerstwem jest to, że poproszono mnie o skierowanie do ortopedy. Takie skierowanie wypisałabym bez problemu. Ta pani jednak zażądała ode mnie wypisania skierowania na zabieg usunięcia płytki z nogi jej syna. Próbowałam wytłumaczyć jej, że nie mam takiej możliwości, że skierowanie na oddział powinien wystawić prowadzący chorobę lekarz ortopeda. Ta kobieta nie chciała mnie słuchać i od razu zagroziła prasą i Narodowym Funduszem Zdrowia. Myślę, że w funduszu ta pani otrzyma wyjaśnienie, że takie skierowania może wypisać tylko lekarz specjalista - powiedziała doktor Barańska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?