MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chuligani na meczach

Sylwester SZYMCZAK, /ZB/
Na stadionie MOSiR w Radomiu doszło do bitwy kibiców.
Na stadionie MOSiR w Radomiu doszło do bitwy kibiców. S. Szymczak
Po meczu policja zatrzymała szalikowców. Winnych nie było.
Po meczu policja zatrzymała szalikowców. Winnych nie było. S. Szymczak

Po meczu policja zatrzymała szalikowców. Winnych nie było.
(fot. S. Szymczak)

Marcin G., kibic Mazura Karczew najpierw dostał kopniaka w twarz, a potem - zamroczony - stoczył się z czterech rzędów ławek na stadionie w Radomiu. Młody mężczyzna był przez kilka minut nieprzytomny, twarz miał całą zakrwawioną. Jego koledzy błagali o pomoc lekarską. 28-letni mężczyzna cudem przeżył. To tylko jeden z krwawych incydentów, jaki się wydarzył w sobotę na radomskich boiskach.

Krew na Broni

Sobotni mecz V ligi Broni Radom i Mazura Karczew od strony sportowej zapowiadał się niezwykle atrakcyjnie. Zespół z Karczewa jest liderem, natomiast drużyna Broni zajmuje trzecią lokatę, z dużymi szansami na awans. Do Radomia przyjechała trzydziestoosobowa grupa kibiców Mazura. Większość z nich to ludzie w średnim wieku, normalni kibice, którzy przyjechali obejrzeć mecz i świętować awans swojego zespołu do IV ligi. Była wśród nich mała grupka ludzi z szalikami... Legii Warszawa, nie lubianej przez kibiców Broni. To właśnie te szaliki zadziałały na chuliganów z Broni, jak płachta na byka. W drugiej połowie spotkania kilkuosobowa grupa kibiców z Radomia weszła na sektor zajmowany przez gości i rozpoczęła regularną bitwę. Trwało to około dwóch minut. Na stadionie nie było policji, imprezę zabezpieczało jedynie kilku ochroniarzy.

28-letni kibic Mazura, mieszkający w podwarszawskiej Falenicy stracił przytomność. Nie wiadomo co stałoby się z jego zdrowiem i życiem, gdyby natychmiast na trybunach nie zjawiła się doktor Urszula Witarska, sprawująca w czasie meczów piłkarskich opiekę lekarską nad zawodnikami. To właśnie ona udzieliła pierwszej pomocy pobitemu mężczyźnie. Po siedmiu minutach na stadionie pojawiła się karetka pogotowia ratunkowego, natomiast po piętnastu minutach przyjechała policja.

Marcin G. trafił na oddział chirurgiczny szpitala przy ul. Tochtermanna. Doznał licznych otarć naskórka na głowie i rękach oraz lekkiego wstrząśnięcia mózgu. Po opatrzeniu ran, z opatrunkiem na głowie, został wypisany ze szpitala na własną prośbę. Przybyła na miejsce policja zaraz po meczu zatrzymała wszystkich siedzących w sektorze Broni. Byli tam jednak tylko ci, dla których dobro klubu i zwycięstwa piłkarzy są najważniejsze. Prawdziwi chuligani uciekli zaraz po bójce, nie interesując się nawet, czy piłkarze wygrali, czy nie.

- Jeden wielki skandal. Myśleliśmy, że będzie to prawdziwe sportowe widowisko, a o mały włos, nie doszło do tragedii. Ochrona stadionu się nie spisała - powiedział Jan Żelazko, prezes Mazura Karczew.

Ochroniarze tłumaczyli się, że ich obowiązkiem jest ochrona murawy przed wejściem kibiców, a nie ochrona trybun.

- Wstyd nam jest bardzo. Nie chcemy grać dla takich kibiców. Lubimy kiedy wywieszone są flagi klubowe, kiedy kibice nas dopingują, zagrzewają do lepszej gry. Ale po co bić się za klub? - powiedział nam po meczu jeden z rozżalonych piłkarzy radomskiej Broni.

Awantura w Mławie

Z jak najgorszej strony pokazali się również w sobotę ludzie mieniący się kibicami Radomiaka. Stuosobową ekipą wybrali się na mecz do Mławy, do lidera. Tu podobnie jak w Radomiu zapowiadały się prawdziwe sportowe emocje. Niestety, mecz przerwano, bo kibice z Radomia rozpoczęli łamanie ławek, rzucanie kamieniami i bójkę z policją oraz miejscowymi kibicami.

Bijatyka w Lipsku

50 policjantów z Radomia, Lipska i Zwolenia rozpraszało chuliganów, którzy wszczęli burdę po meczu piątej ligi między drużynami Powiślanki Lipsko i KS Warka. Zatrzymano 7 osób, w tym żołnierza zasadniczej służby wojskowej.

O tym, że podczas meczu pomiędzy drużynami z Lipska i Warki może dojść do bijatyki, policjanci wiedzieli już wcześniej. Pseudokibice obu drużyn mają z sobą stare porachunki. Kibice drużyny z Warki przyjechali więc do Lipska we wzmocnionym składzie, ale kibiców Powiślanki wsparli szalikowcy Wisły Sandomierz i Broni Radom. Już w czasie meczu chuligani wtargnęli na boisko, ale policjantom z Lipska udało się opanować sytuację. Przed końcem meczu na stadion przyjechały oddziały prewencyjne policji z Radomia, poproszono też o wsparcie policjantów ze Zwolenia.

Bijatyka i łamanie ławek na stadionie zaczęły się tuż po meczu. Policjantom udało się ewakuować ze stadionu kibiców Warki, ale wówczas agresja chuliganów skierowało się przeciw policji. Około 150 chuliganów natarło na 50 policjantów. W starciu zwyciężyli policjanci. Jak poinformował zastępca naczelnika policji Sławomir Niedźwiedź, zatrzymano 7 osób, w tym dwóch nieletnich i żołnierza, który właśnie odbył zasadniczą służbę wojskową. Czterech chuliganów trafiło do sądu w Lipsku na rozprawę w trybie przyśpieszonym, a nieletni do sądu dla nieletnich. Po żołnierza zasadniczej służby przyjechała Żandarmeria Wojskowa. Podczas walki chuligani połamali wszystkie ławki w jednym z sektorów stadionu "Powiślanki".

Czcze gadanie?

Zaledwie w czwartek odbyło się spotkanie Zdzisława Marcinkowskiego, prezydenta Radomia z przedstawicielami policji, prokuratury, sądu, straży pożarnej i miejskiej. Wszyscy zapowiedzieli wojnę chuliganom stadionowym. Spotkanie zwołano po ekscesach jakie miały miejsce w ubiegłą niedzielę, kiedy to na osiedlu XV-lecia w Radomiu grupa chuliganów zaatakowała, a w efekcie zniszczyła policyjny radiowóz. Wcześniej za burdy stadion Radomiaka zamknięto dla publiczności. Minęło dwa dni od tego spotkania, a kibic Mazura Karczew ledwie uszedł z życiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie