Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego zabił tak okrutnie? Do dziś nie wiadomo...

Piotr KUTKOWSKI [email protected]
Kolejna tajemnicza sprawa z "Archiwum X". Może teraz zagadka śmierci radomianki zostanie wyjaśniona?

Zespół zwany "Archiwum X"

Zespół zwany "Archiwum X"

Specjalny zespół do wyjaśnienia umorzonych wcześniej śledztw, które dotyczyły najpoważniejszych przestępstw, został utworzony w mazowieckiej policji w 2005 roku. Powstał przy Wydziale Kryminalnym. Zatrudnienie w nim znaleźli doświadczeni policjanci, którzy otrzymali też dostęp do najnowszych zdobyczy techniki kryminalistycznej. Zadaniem funkcjonariuszy jest wyjaśnienie tych spraw, które przed laty zakończyły się odłożeniem na półki. Ich typowaniem zajęły się komendy powiatowe. Zespół nie ma żadnej oficjalnej nazwy. Nieoficjalnie mówi się o nim "Archiwum X".

Zabójstwo na Wesołej
Teresa Stępnikowska mieszkała w parterowym domku na Glinicach. Składał się z dwóch mieszkań. Jedno mieściło się w starej części, drugie było nowe. Przedzielała je wewnętrzna ściana. Pani Teresa, emerytowana pracowniczka Zakładów Metalowych, tam żyła samotnie.
Przez długie lata opiekowała się niepełnosprawną matką, po jej śmierci poważnie zachorowała i sama wymagała opieki. Pomagał jej siostrzeniec Krzysztof Wietrzyński. - Ciocia poświęciła się swojej matce, dlatego sama nie założyła rodziny. Była kobieta życzliwą i uczynną, ale mającą własne zdanie. Nieufną i zawsze dbającą o bezpieczeństwo. Drzwi były zawsze zamknięte na klucz, otwierała je tylko osobom, które znała - wspomina. - By czuć się jeszcze bardziej bezpieczną, poprosiła mnie o zamontowanie łańcucha do drzwi.
NOWY LOKATOR
W 2005 roku pan Krzysztof również poważnie zachorował. O tym, że ciotka została zabita dowiedział się od znajomych.
- Zwłoki Teresy Stępnikowskiej zostały znalezione 10 marca 2005 roku przez mężczyznę, który wynajął od niej mieszkanie - relacjonuje Robert Adach z wydziału kryminalnego mazowieckiej policji. - Wprowadził się dzień wcześniej, a w urządzaniu się pomagali mu znajomi. Razem wyszli z mieszkania o godzinie 18.20. Lokator wrócił późnym wieczorem. Jeszcze przed wejściem na podwórko zwrócił uwagę na dwóch mężczyzn idących ulicą. Zastanowiło go też, dlaczego drzwi od furtki nie są zamknięte na klucz. Według niego, przez okna mieszkania Teresy Stępnikowskiej widać było odblask włączonego telewizora. Poszedł spać, a w nocy nie słyszał żadnych odgłosów.
SZOKUJĄCA ZBRODNIA
Lokator dokonał makabrycznego odkrycia następnego dnia rano, gdy poszedł oddać właścicielce klucz od komórki. Ponieważ pani Teresa nie reagowała na pukanie, nacisnął klamkę. O dziwo, drzwi nie były zaryglowane, a łańcuch został wyrwany.
W środku zobaczył okropny bałagan: powyrzucane z szafy rzeczy, walające się po podłodze ubrania. Krzyczał "pani Teresko, pani Teresko", ale ona nie odpowiadała. Wszedł głębiej i wtedy ujrzał coś strasznego. Zwłoki leżały na podłodze pomiędzy meblami. Kończyny było skrępowane, a ciało pokryte licznymi obrażeniami. Lekarz stwierdził, że kobieta była bita tępym narzędziem, kłuta w nogę i przypalana. Miała złamane żebra, pękniętą śledzionę, otwarte złamanie lewego ramienia. Zmarła na skutek wstrząsu pourazowego.
- Bandyci najwidoczniej szukali pieniędzy, bo pocięli nawet ubrania i obrazy - twierdzi siostrzeniec - Nie udało im się znaleźć kilkuset złotych, ukrytych w pościeli. Większych pieniędzy ciocia nie trzymała w domu. Oszczędności składała do banku.
ZABRAKŁO DOWODÓW
Gdy jedni policjanci zabezpieczali ślady, inni próbowali pójść śladem sprawców. Niestety, pies szybko zgubił trop. Przesłuchiwano sąsiadów, mieszkańców ulicy, przechodniów. Jeden ze świadków zeznał, że gdy przechodził około godziny 2.30 obok tego domu, zobaczył dwóch mężczyzn. Wysokiego, mocnej budowy ciała, z odciągniętymi w charakterystyczny sposób od tułowia rękoma i znacznie niższego osobnika, o pałąkowatych nogach. Miał on na sobie ciemną kurtkę i czapkę.
Policjanci w oparciu o te i inne informacje zatrzymali dwóch mężczyzn. Jak się jednak okazało zabrakło przeciwko nim dowodów, by postawić im zarzuty, mieli także wiarygodne alibi. Wypuszczono ich na wolność, później nikt już nie był zatrzymany. Śledztwo umorzono w styczniu 2007 roku.
MOŻE ICH ZŁAPIĄ
Rodzina sprzedała dom i całą posesję Teresy Stępnikowskiej, pozostała jednak o niej pamięć. Pozostała też nadzieja, że sprawa zabójstwa zostanie jednak wyjaśniona. Krzysztof Wietrzyński: - Ciocia miała ciężkie życie i jeszcze gorszą śmierć. Ci, co ją zabili zasługują na najsurowszą karę…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie