Dni Sycyny upłynęły pod znakiem żywiołowej zabawy

Sycyna, miejsce narodzin Jana Kochanowskiego jest szczególną wsią. Stowarzyszenie Oświatowe Sycyna, które działa tu od 10 lat, podejmuje kolejne inicjatywy, by tę miejscowość uczynić popularną, a jej mieszkańców zaktywizować.

Temu też służą Dni Sycyny, które w tym roku organizowano już po raz dziesiąty. Tradycyjnie rozpoczęły się one biegiem przełajowym oraz seminarium. Tradycją stało się też fundowanie stypendiów dla zdolnych uczniów. Dostało je pięć osób, dołączając w ten sposób do grona 68, które w ten sposób wyróżniono w ciągu dekady.

WYSTĘPY

Część artystyczna rozpoczęła się od występu grupy wokalnej "Iskierki" ze szkoły podstawowej w Sycynie, potem wystąpiły chór Sycyna i grupa wokalna EYAA. Niespodzianką była awaria prądu, ale późniejszy koncert zespołu cygańskiego Tatra Roma odbywał się już bez takich przygód.

Grupa wystąpiła w Sycynie w pięcioosobowym składzie, ze swoim założycielem i liderem Miklosz Deki Czurejem - światowej sławy wirtuozem skrzypiec, zwanym Królem czardasza. Ten zaszczytny tytuł nadali romskiemu skrzypkowi z Polski Jehudi Menuhin oraz Stephan Grapelli.

ŻYWIOŁOWY KONCERT

Zapowiadano, że Tatra Roma oczarowuje wdziękiem, żywiołowością i barwnymi kostiumami, urzeka harmonią i dynamiką, wirtuozerią partii solowych i symfonią fraz grupowych.

I tak rzeczywiście było - w repertuarze pojawiły się utwory inspirowane folklorem Romów węgierskich, nastrojowe ballady i romanse cygańskie oraz ogniste czardasze, poprzez utwory klasyków aż po własne kompozycje, a także aranżacje muzyki rozrywkowej.

Koncert był żywiołowy, reakcje publiczności również. Tego dnia odbył się jeszcze koncert grupy The Crunch, a zabawa plenerowa kończyła się przy muzyce zespołu Roxy i pokazie sztucznych ogni.