Dostał kasę za brak urlopu

Większość radnych nie chciała, by Komisja Rewizyjna zbadała czy pieniędzy nie wypłacono zbyt pochopnie.

Sprawą wypłacenia pieniędzy zajęła się na jednej z sesji Rady Miejskiej. - W poprzedniej kadencji nie wykorzystałem urlopu, więc wypłacono mi za to ekwiwalent - wyjaśnia Zygmunt Pałczyński.

DOCIEKLIWI RADNI

Grupa radnych złożyła wniosek o zbadanie sprawy przez Komisję Rewizyjną.
- Chcieliśmy wiedzieć kiedy burmistrz wystąpił o wypłatę ekwiwalentu, kiedy przewodniczący Rady Miejskiej podjął decyzję o wypłaceniu pieniędzy i kiedy trafiły one do kieszeni burmistrza, ile było dni niewykorzystanego urlopu i za jakie lata oraz czy burmistrz nie korzystał wtedy z urlopu - powiedział Andrzej Zaręba, radny będący w opozycji do burmistrza.
NIE BYŁO SZANS

Ośmioro radnych, w tym cała Komisja Rewizyjna, głosowało przeciwko wnioskowi. Wśród nich i ci, którzy mieli go poprzeć. Jednym z nich był Roman Kulczyk. - Zasugerowałem się reakcją Tadeusza Sobieraja. I tak nie było szans przegłosowania wniosku, bo radnych popierających burmistrza jest zdecydowanie więcej - powiedział.

- Nie widziałem powodów, żeby sprawą zajęła się Komisja Rewizyjna. Jeśli ktoś ma wątpliwości, czy podejrzenia, że mogło dojść do jakichś nieprawidłowości powinien to zgłosić do policji lub prokuratury - uważa zaś Tadeusz Sobieraj.

PIENIĄDZE SIĘ NALEŻĄ

Ekwiwalent został wypłacony na polecenie Witolda Piekarniaka, przewodniczącego Rady Miejskiej. - Burmistrz bardzo dużo pracował, nie brał urlopu. Ekwiwalent mu się należał - wyjaśnił szef samorządu.

Zdaniem Andrzeja Zaręby można było udzielić urlopu w naturze, a nie wypłacać pieniędzy z miejskiej kasy, ponieważ Zygmunt Pałczyński został wybrany na burmistrza na kolejną kadencję. Podpiera się opinią Regionalnej Izby Obrachunkowej.

- Nikt nie proponował innej formy rozwiązania kwestii niewykorzystanego urlopu. Pieniądze otrzymałem pod koniec ubiegłego roku - mówi Zygmunt Pałczyński.