Dwa orły bieliki w Radomskiem

Strażnik łowiecki znalazł w okolicach Kazanowa martwego orła bielika. Sprawą zainteresowała się zwoleńska prokuratura, jednak postępowanie umorzono, gdyż ekspertyza wykazała, że ptak nie został zastrzelony, a jego śmierć nastąpiła z przyczyn naturalnych. Tymczasem nad zalewem w Domaniowie pojawił się inny bielik, wzbudzając popłoch wśród tamtejszego ptactwa.

Przed kilkoma dniami strażnik łowiecki znalazł w rowie obok polnej drogi martwe ciało olbrzymiego i rzadko występującego ptaka, postanowił zanieść je na policję. Sprawą zainteresowała się prokuratura, która postanowiła sprawdzić, czy orzeł nie został zastrzelony.

- Ekspertyzę wykonał biegły lekarz weterynarii. Nie znalazł śladów postrzału ani innych obrażeń wskazujących na to, że ptak zginął z rąk ludzi. W oparciu o te ustalenia postanowiliśmy umorzyć postępowanie - powiedział nam Sławomir Musiał, zastępca prokuratora rejonowego w Zwoleniu.

Tymczasem ogromny popłoch wzbudził wśród stada kaczek krzyżówek orzeł bielik, który w święta rozpoczął łowy na zbiorniku wodnym w Domaniowie.

W świąteczny lany poniedziałek radomscy ornitolodzy z Towarzystwa Badań i Ochrony Przyrody po raz kolejny liczyli ptaki na zbiorniku w Domaniowie, na rzece Radomce. Ten największy akwen wodny w regionie Radomia przyciąga coraz więcej dzikich ptaków. Z ptaków wodnych osiadłych widziano duże stada perkozów dwuczubych i kaczek krzyżówek. Te ostatnie poderwał do lotu polujący orzeł bielik, który w ostatnich latach regularnie widywany jest na zalewie w Domaniowie.

Orzeł bielik jest zwierzęciem chronionym, dodatkowej ochronie podlegają też jego miejsca lęgowe. Przed dziesięcioma laty oceniano, że w regionie radomskim żyje jedna para tych ptaków, teraz ich liczebność szacowana jest na pięć do siedmiu par.