Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Estonia. Tallin - miasto czerwonych dachów (zdjęcia)

Marzena Kądziela
Widok na Tallin z Górnego Miasta
Widok na Tallin z Górnego Miasta Marzena Kądziela
Stoję na tarasie widokowym wzgórza Toompea. Widzę wieże kościołów, czerwone dachy baszt i starych kamienic, uliczki z poustawianymi przy nich kawiarnianymi ogródkami, a także port nad Zatoką Fińską. Tallin, stolica Estonii, licząca obecnie ponad 400 tysięcy mieszkańców, jest jednym z piękniejszych miast europejskich. Może dlatego, że łączy elementy europejskiego kontynentu i Skandynawii.
Tallin

Tallin z czerwonymi dachami

Drogie parkingi

Do Tallina jedziemy samochodem ( z Warszawy blisko tysiąc kilometrów), dlatego szukamy na mapie miasta parkingu ulokowanego w pobliżu starego miasta. Jest ich w centrum wiele, należy jednak sprawdzić ceny, jakie w danym miejscu obowiązują. My nie sprawdziliśmy i dopiero po pozostawieniu pojazdu zorientowaliśmy się, że trafiliśmy na najdroższy parking. Cóż, "gapowe" kosztuje. Idziemy na godzinny spacer, by wykorzystać opłatę, a potem, kierowani przez usłużnych Estończyków znajdujemy placyk, na którym parkujemy już bezpłatnie.

Tallińskie baszty

Starówka w Tallinie składa się z dwóch głównych części: Górnego i Dolnego Miasta. Części te łączą strome, wąskie uliczki, albo schody. Wdrapujemy się po jednych z nich i trafiamy wprost przed mury obronne. Ich budowę rozpoczęto w XIII wieku i przez stulecia kontynuowano. W okresie świetności należały do największych w północnej Europie. Nic dziwnego, skoro ich długość wynosiła 2600 metrów, a wysokość 13- 16 metrów. Nad nimi górowało 50 baszt , z których najwyższa, zachowana do dziś Kiek in de Kok, sięga prawie 45 metrów. Kiek in de Kok znaczy "zajrzyj do kuchni", a nazwa wzięła się właśnie z wysokości. Strażnicy stojący na górze bez przeszkód mogli zaglądać do okien kamienic stojących w pobliżu.

Inne tallińskie baszty też mają nietuzinkowe nazwy. Na przykład "Wieża Dziewic" nie była wcale miejscem spotkań nobliwych panienek, a więzieniem dla prostytutek. A "Gruba Małgorzata" wzięła się z pękatości baszty o największej średnicy, która wynosi 24 metry. W "Zajrzyj do kuchni" ze 157 schodami mieści się obecnie Muzeum Miejskie z działami, armatami, kulami strzelniczymi, muszkietami, zbrojami i pancerzami. W "Wieży Dziewic" jest przytulna kawiarenka, a w "Grubej Małgorzacie" Muzeum Morskie, gdzie znajdują się stare przyrządy nawigacyjne, makiety latarni morskich czy modele XVIII- wiecznych statków pirackich. Do dziś na murach obronnych widnieje 26 baszt.

Cerkiew i katedra luterańska

Nie można obojętnie przejść obok XIX- wiecznego soboru Aleksandra Newskiego wzniesionego z rozkazu cara Aleksandra III w najwyższym punkcie miasta. Postawiono go na grobie legendarnego bohatera narodowego Kaleva. I choć świątynia przypomina Estończykom o blisko trzystuletnim panowaniu Rosjan, to jest jednym z najczęściej odwiedzanych przez turystów obiektów. Błyszczące kopuły cerkwi widoczne są niemal ze wszystkich punktów miasta. Największy dzwon waży 15 ton, a wnętrze jest bogato zdobione. Zapalam w nim świecę wotywną i ruszam dalej.

Naprzeciwko cerkwi stoi zamek Toompea wzniesiony na początku XIII wieku. Kto jednak chciałby doszukać się w nim elementów pierwotnej budowli, będzie zawiedziony, bowiem obiekt był wielokrotnie przebudowywany najpierw przez Zakon Inflancki w XIV wieku, a potem przez caryce Katarzynę II. Obecnie w dwupiętrowym budynku mieści się estoński parlament. Nad wejściem można dostrzec złota tarczę z trzema niebieskimi lwami - godłem państwa. Zwierzęta symbolizują nieugiętość, odwagę i wolę walki Estończyków o niepodległość.

Wędrujemy wąskimi uliczkami do jednej z najstarszych świątyń w kraju - luterańskiej katedry wzniesionej przez Duńczyków w XIII wieku, potem wielokrotnie przebudowywanej, między innymi z powodu pożaru, jaki strawił ją pod koniec XVII wieku.

Legendarne wzgórze

Tuż za katedrą uliczki prowadzą nas na placyk, z którego roztacza się imponujący widok na Dolne Miasto i port, z którego odpływają promy do Helsinek. Jesteśmy w jednym z najwyższych miejsc wzgórza Toompea. Wzgórze ma swoją legendę. Według niej górę usypała Linda, pogrążona w żałobie po mężu Kalevie, który zginął w walce o obronę ojczyzny. Kobieta nosiła głazy w fartuchu. Była wyczerpana i ostatni kamień, jaki niosła, wysunął się z fartucha i potoczył daleko. Linda rozpłakała się z żalu i bezsilności. Z jej łez powstało jezioro Ulemiste.

Rozkoszuję się panoramą Tallina, wieżami kościołów, czerwonymi dachami kamienic i baszt poprzedzielanymi zielenią drzew. Oglądam uliczkę, przy której ustawiono kawiarniany ogródek. Takiego widoku Tallinowi można tylko pozazdrościć. Przy niewielkim placyku mieści się kilka sklepików z pamiątkami oraz wyrobami miejscowych artystów. Z moich obserwacji wynika jednak, że największym wzięciem cieszą się rosyjskie kolorowe babuszki dostępne we wszystkich kolorach i rozmiarach.

Słynne kamienice

Schodzę do Dolnego Miasta. Mijam schroniska młodzieżowe, wypożyczalnie rowerów, kawiarenki, hotele. Wreszcie staję przed kompleksem średniowiecznych kamieniczek zwanych Trzy Siostry. Są to budynki charakterystyczne dla kupieckiego budownictwa mieszkalnego Tallina będącego przez wiele stuleci pod wpływem ludności niemieckiej.

Dom Bractwa Czarnogłowych, elitarnego stowarzyszenia skupiającego młodych, nieżonatych i bogatych kupców charakteryzuje się wspaniałym frontonem w stylu niderlandzkiego renesansu. Oglądam medaliony przedstawiające walczących rycerzy i inne postacie zasłużone dla bractwa. Są wśród nich także król Zygmunt III Waza i jego żona Anna. Drzwi wejściowe zdobią podobizny Murzyna i św. Maurycego.

Jak w teatrze

Gdy staję na głównym rynku Tallina, Placu Ratuszowym, czuję się trochę jak w teatrze. Otaczające mnie kolorowe kamieniczki wyglądają jak dekoracja przygotowana do mającego się za chwilę rozpocząć spektaklu. Jakże mi miło, gdy słyszę, że przy restauracji starówki pracowali Polacy. Może dlatego Estończycy są dla nas bardzo mili. Zmieniają się, gdy zaczynamy z nimi rozmawiać po rosyjsku. Mieszkańcy Tallina wyraźnie nie lubią tego języka… Przechodzimy więc na angielski i niemiecki. Do II wojny światowej w Tallinie żyło zaledwie kilka procent Rosjan, pod koniec lat 80. XX wieku była ich już ponad połowa. Po ogłoszeniu niepodległości kraju w 1991 roku duża ich część wyjechała do Rosji.

Na środku placu wznosi się ratusz z wąską i nieco orientalną wieżą. W XVI wieku wieżę uzupełniono pozłacana figurą Vana Toomas - legendarnego obrońcę miasta. We wnętrzu można oglądać ławy urzędników, świeczniki, konsole, rzeźby i malowidła wyobrażając sobie, jak zbierali się tu kupcy dyskutujący nad cenami oferowanych produktów.

Nie można ominąć Apteki Magistrackiej mieszczącej się w północno - wschodnim rogu placu. Jest to pierwsza apteka w Estonii i jedna z pierwszych w Europie! Jak czytam w opisie, pracuje ona nieprzerwanie od 1422 roku. Szary budynek z XVII- wieczną fasadą, wysokim i spadzistym dachem krytym czerwona dachówką oraz barokowymi okienkami przykuwa uwagę turystów. Ale uwaga nie wystarcza. Trzeba koniecznie wejść do wnętrza, gdzie można nie tylko obejrzeć dawne farmaceutyczne urządzenia, ale także zasmakować nalewek ziołowych leczących ponoć wiele schorzeń.

Na starym mieście ulokowanych jest mnóstwo restauracji, kafejek i pubów. Bardzo ciekawym lokalem jest "Olde Hansa" (Stara Hanza) - najstarsza restauracja miasta z XIV wieku. W mrocznych salach obsługują klientów kelnerki w stylowych strojach, najczęściej podając ciemne miodowe piwo.
Na rynku można zjeść potrawy z różnych stron świata, najbardziej smakowita jest jednak kuchnia rosyjska z kwaśno - słodką zupą solianką, czy cziburekami - dużymi, płaskimi pierogami faszerowanymi baraniną.
Najpopularniejszym napojem jest estońskie piwo Saku. Mimo iż Estończycy piją go w dużych ilościach, nie widziałam na ulicach ani jednego nietrzeźwego człowieka. Cóż widać potrafią poić z umiarem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Estonia. Tallin - miasto czerwonych dachów (zdjęcia) - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie