MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Filozof ringu

/mon/

Za 98 dni w Atenach rozpoczną się letnie igrzyska olimpijskie. W sierpniu wszyscy sympatycy będą się emocjonować zmaganiami na sportowych arenach w Grecji. Igrzyska wywołują wielkie emocje wśród kibiców, start w nich jest też największym marzeniem każdego zawodnika. Miejsce w reprezentacji zapewnia stałe miejsce w historii sportu. W 108-letnich zmaganiach bogatą kartę zapisali również przedstawiciele ziemi radomskiej. W kolejnych piątkowych wydaniach "Echa" postaramy się przypomnieć ich starty, okoliczności, w jakich zapewnili sobie miejsce w reprezentacji Polski i przebieg dalszej kariery.

Nasz cykl rozpoczynamy od sportowca XX wieku ziemi radomskiej, Kazimierza Paździora. Pięściarz radomskiej Broni w 1960 roku w Rzymie wywalczył złoty medal w wadze lekkiej i do dzisiaj pozostaje jedynym sportowcem, który dokonał tego wyczynu reprezentując barwy Radomia.

W powszechnej opinii Paździor był jednym z ulubieńców Feliksa Stamma, słynnego trenera i twórcy największych sukcesów polskich bokserów. "Papa" Stamm początkowo nie był jednak przekonany do jego osoby. Szkoleniowiec cenił jego umiejętności, ale bał się, że jego pasywny styl boksowania nie spodoba się sędziom. W przeciwieństwie do niego wielkim zwolennikiem talentu boksera był za to Jerzy Zmarzlik, dziennikarz "Przeglądu Sportowego" i wielki znawca boksu. To jemu radomianin zawdzięcza przydomek "filozof ringu". On też uparcie forsował jego kandydaturę. Tak było 1957 roku, przed mistrzostwami Europy w Pradze, gdzie Paździor wywalczył złoty medal i przed igrzyskami w Rzymie.

W swoim pierwszym pojedynku w stolicy Włoch pięściarz rozprawił się z Abdulem Karimem z Iranu. Później wyeliminował Harry Lempio z Niemieckiej Republiki Demokratycznej, zapewniając sobie awans do ćwierćfinału. Teoretycznie najsłabszy, jak ktoś dziś mógłby powiedzieć, Ahmed Shokweir ze Zjednoczonej Republiki Arabskiej okazał się wymagającym rywalem. - Mój pojedynek z Egipcjaninem był ciężki. Dałem z siebie wówczas naprawdę wszystko. Gdyby nie fakt, że chodziło o półfinał, który gwarantował mi medal, nie byłbym zdolny do takiego wysiłku. Feliks Stamm był zachwycony moją postawą, a ja miałem tego wszystkiego dość - po latach wspomina tamten pojedynek Paździor. W półfinale reprezentant Polski pokonał Szkota Richarda McTaggarta i był to chyba najsłabszy jego pojedynek w tym turnieju. W końcu finał, z którym zmierzył się z 21-letnim Sandro Lopopolo z Włoch. Paździor znów był wielki. Walczącego niezwykle ambitnie, ale chaotycznie Włocha stopował lewym prostym. Świetnie radził sobie w półdystansie, w końcu w ostatniej minucie wyprowadził trzy kapitalne kontry, po których Włoch zataczał się. Sędziowie nie mieli więc żadnych wątpliwości i chwilę później lord Dawid Burghley, legenda ruchu olimpijskiego, zwycięzca biegu na 400 metrów przez płotki w 1932 roku, dekorował radomianina złotym medalem.

Po sukcesie w rodzinnym mieście Paździora przyjęto jak prawdziwego bohatera. - Z moim przyjazdem wiąże się mała anegdotka. Przylecieliśmy z Rzymu do Warszawy wieczorem. Na Okęcie z Radomia przyjechali po mnie oczywiście przyjaciele, sąsiedzi, rodzina. W sumie było kilka samochodów. Nie chcąc nikogo zlekceważyć i urazić na stukilometrowej trasie przesiadałem się kilka razy. W każdym pytano mnie o wrażenia, a ja opowiadałem i opowiadałem. W efekcie, gdy około północy dojeżdżaliśmy do rogatek miasta, miałem ogromne kłopoty z wypowiedzeniem czegokolwiek - wspominał w jednej z rozmów z reporterem "Echa" mistrz.

Dni chwały trwały jeszcze długo. Niestety, niemal rok po wielkim triumfie świetny pięściarz postanowił zakończyć karierę. Jego decyzja wywołała prawdziwą burzę, Paździor nie zmienił jednak decyzji. 29 października 1961 roku stoczył swoją ostatnią walkę. Miał inne cele. - Pracowałem i uczyłem się. Skończyłem studia. Na marginesie mojego wykształcenia. Mam trzy dyplomy wyższych uczelni, bo oprócz SGPiS i WSWF skończyłem w latach 80. jako pracownik wrocławskiej Gwardii szkołę milicyjną, ale tym nie ma co się dzisiaj chyba chwalić - żartuje.

W latach 70. ubiegłego stulecia Paździor wyprowadził się z Radomia. Jako trener najpierw pracował w Lublinie, później we Wrocławiu. Mieszka tam do dzisiaj. Jego wielkie zasługi dla Radomia zostały docenione w sposób szczególny. Przed kilkunastoma dniami złoty medalista z Rzymu odebrał nadany przez Radę Miejską tytuł honorowego mieszkańca Radomia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie